Z wierchów smreczyńskich (Orkan, 1903)

(Przekierowano z Z wierchów smreczyńskich)
<<< Dane tekstu >>>
Autor Władysław Orkan
Tytuł Z wierchów smreczyńskich
Pochodzenie Z tej smutnej ziemi
Wydawca Księgarnia Polska B. Połonieckiego
Data wyd. 1903
Druk Drukarnia „Słowa Polskiego“ we Lwowie
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Z WIERCHÓW SMRECZYŃSKICH

I

Obracam oczy na południe,
I dokąd błękit sięga —
Słonecznie jasno, kwietno, ludnie,
Uśmiecha się potęga.

Ocean światła... Zda się: słońce
Nie płynie już przestworzem,
Spadło w doliny te kwitnące
I legło cichem morzem.

Życie się topi w tej powodzi,
Jak niebo na dnie morza,
I zda się: ziemia inne rodzi,
Niebieskie jakieś zboża.



II

Obracam oczy ku północy,
I aż się duch przeraża —
Widmo posępnej, czarnej nocy
Podnosi się z cmentarza...


Idzie doliną, idzie górą,
Jak straszne widmo człecze —
Po niebie sunie czarną chmurą,
Po ziemi mgłą się wlecze.

Przez mgły, padolne żałobnice,
Które zaległy niże,
Skrzypiące słychać szubienice
I czarne widać krzyże...



III

Od wschodu granitowych szczytów
Olbrzymie sterczy gniazdo
I z chmur spogląda do błękitów
Błyszczącą morską gwiazdą.

Czy noc na ziemi, czy słoneczność —
Zapadłe w spiż głęboko,
Wpatrzone w błękit, marzy wieczność
Spokojne Morskie Oko.




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Władysław Orkan.