Święty Jan Kanty. Legenda

<<< Dane tekstu >>>
Autor Karol Antoniewicz
Tytuł Święty Jan Kanty
Podtytuł Legenda
Pochodzenie Poezye O. Karola Antoniewicza T. J.
cykl Polscy patronowie
Redaktor Jan Badeni
Wydawca Spółka Wydawnicza Polska
Data wyd. 1895
Druk Drukarnia «Czasu»
Miejsce wyd. Kraków
Źródło Skany na Commons
Inne Cały cykl
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tom I
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

ŚWIĘTY JAN KANTY.
LEGENDA.

B

Błysnęła na wschodzie jutrzenka złota,
Gwiazdy w nieznane mkną światy.
Z rosą poranną łzami sierota
Nadwiślańskie skrapia kwiaty.

Nie dla niej piękny świeci poranek,
Świat w szalę światło ubiera;
Żałośnie trzyma w swej dłoni dzbanek,
A drugą łezkę ociera.

Już Krakowiaków gromadka wesoła
Na targ do miasta się spieszy;
Lecz na sierotkę nikt nie zawoła,
Sierotki nikt nie pocieszy.

Wtem mąż sędziwy, wolnym idąc krokiem,
Jan Kanty, chluba Krakowa,
Rzewnem sierotkę zmierzywszy okiem
W te do niej ozwał się słowa:


»Dlaczego płaczesz, dziecino droga?
»Bog widzi te łezki twoje;
»Wyznaj mi szczerze, ja w imię Boga
»Może twą żałość ukoję.«

A Krakowianka w błękitnem oku
Fartuszkiem łezkę ociera,
I kornie stojąc przy jego boku
Drżące swe usta otwiera.

»Jestem sierotą, u mieszczki z Łobzowa
»Służę; ach, ostra to pani,
»Nigdy dobrego nie da mi słowa,
»Lecz zawsze gromi i gani.

»Zaledwie tylko błyśnie poranek,
»Na Kleparz na targ wysyła,
»Abym przedawszy tam mleka dzbanek
»Krupek i soli kupiła.

»A że to jutro święto Boskiej Matki,
»Chcąc przybrać obraz Jej w wianek.
»Po drodze wonne zbierałam kwiatki;
»Wtem z ręki wymknął się dzbanek.

»I wszystko mleko spłynęło drogą,
»Ot, ślady widać z daleka.
»Któż się nademną użali niebogą!
»Ach, wiem, co w domu mnie czeka!»

— »I czemuż, dziecię, tak rzewnie szlochasz
»I główkę kryjesz w twej dłoni?

»Ty Matkę Boską tak szczerze kochasz,
»Ona cię pewnie obroni.

»A gdy powrócisz do twej zagrody,
»Boska cię Matka pocieszy.
»Pospiesz do Wisły, zaczerpnij wody!«
Sierota ufa i spieszy.

Przyniosła dzbanek, rączki złożyła
I klęcząc pacierz odmawia;
Główkę do ziemi kornie schyliła,
Przed Kantym dzban z wodą stawia.

Jan Kanty krzyżem dzban błogosławił,
Modlił się długo i szczerze,
A gdy modlitwę swoją odprawił,
Dzban wody do ust swych bierze.

Lecz woda w mleko się przemieniła.
»Dziecino, Maryi złóż dzięki,
»Ona cię w smutku twym pocieszyła;
»Dzban mleka masz tu z Jej ręki.«

Na twarzy dziecka płonął rumieniec,
Do nóg się Jana rzuciła,
Boga Rodzicy odtąd już w wieniec
Obraz codziennie stroiła.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Karol Antoniewicz.