Życie Buddy/Część trzecia/XVIII

<<< Dane tekstu >>>
Autor André-Ferdinand Hérold
Tytuł Życie Buddy
Podtytuł według starych źródeł hinduskich
Wydawca Wydawnictwo Polskie
Data wyd. 1927
Druk Drukarnia Concordia Sp. akc.
Miejsce wyd. Poznań
Tłumacz Franciszek Mirandola
Źródło Skany na commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron



*   XVIII.   *

W tej porze roku nie kwitły drzewa, mimo to jednak te, pod któremi spoczął Błogosławiony, okryły się kwieciem. Spadało ono raz po raz łagodnie na posłanie, a z nieba rozbrzmiewały spokojne pienia.
Rzekł Mistrz nabożnemu Anandzie:
— Nie pora to, jak wiesz, drzewom rozkwitać, a jednak kwitną i rzucają mi czyste kielichy swoje. Z nieba dochodzi śpiew ku czci Buddy, przez bogów nucony. Ale posiadł też Budda trwalsze zaszczyty. Mnisi, mniszki, wierzący, wierzące, ci wszyscy, którzy żyją w cnocie i prawie, wszyscy oni stanowią zaszczyt Buddy. Trzeba, Anando, żyć wedle prawa i w najdrobniejszych nawet czynach swych kroczyć czystą drogą prawd świętych.
Ananda zapłakał, a chcąc ukryć łzy, oddalił się na chwilę.
— Ach! — myślał. — Ileż grzechów nie odpuszczonych cięży na mnie jeszcze! Ileż popełnię jeszcze w życiu! Tak daleki jestem od świętego celu, a ten, który miał zlitowanie nade mną, Mistrz mój wstępuje do nirwany.
Mistrz przywołał go i rzekł:
— Nie płacz i nie lamentuj, Anando! Wspomnij, com mówił, że rozstać się trzeba z wszystkiem, co nas nęci i co kochamy. Wszystko, co się narodziło, przemija, jest znikome i tak być musi. Długo mi cześć oddawałeś, Anando, długo mi byłeś czułym przyjacielem, pogodnym, wiernym w myśli, słowach i uczynkach. Czyniłeś dobrze, Anando, nie schodziłeś z prawej drogi, a dawniejsze grzechy odpuszczone ci zostały.
Zapadła noc. Mieszkańcy Kusinagary, zeszli się tłumnie na wieść o przybyciu Mistrza, chcąc mu cześć oddać. Podszedł stary asceta, Subhadra, skłonił się, złożył wyznanie wiary w Buddę i prawo, a był on ostatnim z wiernych, którym danem zostało oglądać Mistrza twarzą w twarz.
Noc była pogodna. Ananda siedział przy Mistrzu, który rzekł:
— Myślisz może, Anando, teraz, że za chwilę zbraknie Mistrza. Nie myśl tak. Zostaje wszakże prawo, któregom was nauczył. Niechże ono wam będzie przewodnikiem, Anando, gdy mnie zbraknie.
Dodał jeszcze:
— Zaprawdę powiadam wam, o mnisi, wszystko, co stworzone, znikome jest! Nie przestajcie walczyć!
Stracił z oczu świat. Umysł Mistrza wzleciał na wyże ekstazy, twarz rozbłysła jak złoto, i wszedł do nirwany. Wszyscy uczuli, że ziemia zadrżała, oraz posłyszeli grzmot.
O wschodzie słońca wznieśli mieszkańcy Kusinagary ogromny stos, godny króla świata, i spalili ciało Błogosławionego.


KONIEC.




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: André-Ferdinand Hérold i tłumacza: Franciszek Mirandola.