<<< Dane tekstu >>>
Autor Aleksander Chodźko
Tytuł Allegro
Pochodzenie Poezye Alexandra Chodźki
Data wyd. 1833
Druk Nowa Drukarnia Pompejusza i Spółki
Miejsce wyd. Poznań
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Indeks stron
ALLEGRO.
(ANАКREONTYK.)

Lorsqne le Champagne
Fait, en s’echappant,
Pan pan,
Ce doux bruit me gagne.


Hej węgrzyna, léj węgrzyna,
Bodajto węgrzyn stary!
Oto od piérwszéj czary
Krew we mnie grać poczyna,

Jasno w oczach, w pamięci,
Lekko, rzeźwo, wesoło,
Świat się w koło mnie kręci,
Widma się snują w koło.
Palrz, patrz! Skąd ta dziewica
W powietrzu zawieszona?
Znam tę kibić, te lica,
Ten uśmiech — ah to ona!
To jéj rączka, to jéj nóżka,
To ona! Lecz co u kata,
Czy się z aniołami brata,
Czy za mąż poszła za bożka?
Skąd jéj te stroje mgliste,
Te dwóch skrzydeł półkrążki,
Promienne, przezroczyste?

Leci, leci nade mną,
Krepą z mgły się zasłania.
No no dosyć udania,
Nie ukryją cię szaty,
Spuść się tu, siądź tu zemną,
Masz tu cukierki, kwiaty,
Wino, ciastka, owoce,
Tu tu! — Zbliża się, zbliża,
Lekka, powietrzna, chyża,
Skrzydełkami trzepoce;
Schyla się. — Tak, to ona!
Jak ładna, jakie stroje-,
Oczyma mnie urzekła!
Ściąg-am ku niej ramiona,
Już już w objęcie moje....
Ha filatka! uciekła,
Wiatr musnęła fartuszkiem,
Pogroziła paluszkiem:
„Nie nie nie!“

I znów w powietrzu krąży,
Wesolutka, pierzchliwa,
To się ze mgły wygrąży,
To się we mgle ponurzy;
Ha, stój stój niegodziwa!
Rzucam nań pączek róży,
Pączek uwiązł w warkoczach,
Roskwita w moich oczach,
I rubinowo się pali.
Jak jej s tą różą pięknie!
Proszę — nuż się użali,
Gniewam — nuż się ulęknie,
Wołam: dziewczynko moja,
Kwiatku, malinko moja,
Za cóż udręczeń tyle!
Usiądź, pomówmy chwilę,
Choć pół chwili, choć chwilka;
Tak cię szczérze kochałem!
I posłałem jéj całusa,
Nie w jéj nóżkę, nie w jéj rączkę,
Ah nie! na wiatr posłałem.
Całus się zmienił w motylka,
I motylek pokusa
Prosto do jéj ust leci.
Kochankowie! poeci!
Wy znacie tę gorączkę,
Ten wir we krwi i w myśli,
To serce szczęściem pijane,
Co tak trudno się skryśli,
Co tak łatwo się czuje,
Gdy się usta kochane
Po raz piérwszy całuje.
S takiém czuciem, zapałem,
Za motylkiem wzrok słałem,
Już już skrzydełka składa,

Już na ustach jéj siada...
Zaśmiała się, dmuchnęła
Fu fu fu — patrz złośnicę!
Motylek spadł na świecę,
W blasku utonął,
I spłonął.
„Tak tak tak!”

∗                ∗

A, to nadto — dosyć tego!
Zawstydzona, zroszona,
Zlecisz ty nie proszona,
Poczekaj nie dobrego!
Znów się zbliża. Zręcznie, żwawo
Kielich winem napełniłem,
I prysnąłem za nią — brawo!
W same skrzydełka trafiłem.
A co mój ty piękny zbiegu,
Zrzekaj się górnego biegu,
Witaj, witaj w nasze strony!
Jak gołąbek podstrzelony
Coraz bliżéj,
Coraz niżéj,
Bo skrzydełka na roskazy
Nіе posłuszne, ciężkie rosą
Co z nich błyszczy jak topazy,
Do mnie do mnie ciebie niosą.
Jakież wdzięki, jakie blaski,
Ileż blasku, ile wdzięku!
Ha! już moja, już mam w ręku
Wstęgę od twojéj przepaski,
Wstęgę tkaną promionkami!
Już mi jéj piekła potęgi
Wie wyrwą, ni pazur smoczy,

Trzymam! strzęsła skrzydełkami,
Deszcz mi winny lunął w oczy,
Ho! lecz nie puściłem wstęgi.
A to pokusa czysta!
Pogroziła, się zaśmiała,
Pierzchnęła w górę jak strzała,
Trzymam — wstęga promienista
S palców moich się pajęczy,
Ciągnie za nią pasmem tęczy,
Ona górą, górą,
I w to się pasmo, jak w wióro,
Obwinęła,
W tęczy zginęła
„Cha cha cha! ”

Lećże z Bogiem! mniejsza o cię,
Znajdziem sobie takich krocie;
Proszę, ktoby tu dał wiary
Że taki figlarz dziewczyna?
Hej węgrzyna, léj węgrzyna,
Bodaj to węgrzyn stary!

separator poziomy


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Aleksander Chodźko.