Astrolog, który wpadł w studnią

<<< Dane tekstu >>>
Autor Wojciech Jakubowski
Tytuł Astrolog, który wpadł w studnią
Rozdział Bajka o astrologu
Pochodzenie Biernata z Lublina Ezop
Redaktor Ignacy Chrzanowski
Data wyd. 1910
Druk Drukarnia Uniwersytetu Jagiellońskiego
Miejsce wyd. Kraków
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 

Cały zbiór

Indeks stron

4. Astrolog, który wpadł w studnią.

Raz astrolog wpadł do studni.
Rzekł ktoś: „Głupcze! cóż cię trudni
„Bieg nad głową nieb z gwiazdami,
„A nie widzisz pod nogami?“
Ten przypadek w swoim celu
Może nauką, być wielu.
Ileż to ludzi na świecie,
A z nich mało kto nie plecie,
Iż słyszeli tych, co bają,
Że wyroków księgę mają.
Co Homer śpiewał z drugiemi,
Trefunkami brzmi samemi;

Co hazard w starożytności,
U nas to rząd Opatrzności.
Niemasz o losach nauki
Albo zgadnienia ich sztuki;
Gdyby była, a zacóżby
Zwać przypadkiem hazard wróżby?
Szczęściemby się to nie zwala,
Gdyby jaką pewność miało.
Wola to jest, co wszem włada,
Nie bez celu nie układa.
Sama pełni w czasów rzędzie,
Któż w jej księdze czytać będzie?
Gdyby chciała odsłonione
Mieć swe końce utajone,
Musiałaby gwiazdom znaki
Dać na czele dla poszlaki
I odkrycia tego treści.
Co w przepaści ciemnej mieści.
Na co? — Aby rozum ćwiczyć
Tych, co uczą sfery liczyć,
Czy aby z tych badań skrytych
Ujść od nieszczęść nieodbitych,
Lub abyśmy smak tracili
W rozkoszach, dla dalszej chwili,
Truli dobre teraz mienia
Z przyszłych gorycz przewidzenia?
Błąd wierzyć w los, raczej zbrodnia!
Słońce świeci, jak pochodnia,
Codzień planety bieg mają.
Nieba gwiazdy obracają,
Dzień po nocy wnet nadchodzi;
Jakaż z tego myśl się rodzi?

Oto, że oświecać trzeba
Części roku sprawą nieba,
Wlewek spuszczać ziemi gwoli,
By dojźrzaly ziarna w roli.
W czymże do losu należy
Świat, co pędem równym bieży?
Precz wieszcze, wrogi, badacze,
Mamliwi przepowiadacze!
Fora z dworów europejskich,
Ustąpcie z posiedzeń miejskich!
Tak, jak alchimistów mary,
Nie godniście większej wiary!
Uniosłem się trochę gniewem,
Rozpostarłem słów wylewem.
Wróćmyno się skończyć wprzódy.
Człeka, co się napił wody,
Prócz czczej pychy w jego sztuce,
Obraz to jest w tej nauce
Ludzi, co ich próżność mami,
Co się bawią chimerami
W czas, gdy idzie na pozbycie
Fortuna ich albo życie.

W. Jakubowski.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Wojciech Jakubowski.