Bezbożnictwo w Polsce/Rozdział XIII

<<< Dane tekstu >>>
Autor Mieczysław Skrudlik
Tytuł Bezbożnictwo w Polsce
Wydawca Księgarnia i Drukarnia Katolicka Sp. Akc.
Data wyd. 1935
Druk Księgarnia i Drukarnia Katolicka Sp. Akc.
Miejsce wyd. Katowice
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


Rozdział XIII.
OD TRÓJKĄTA DO CZERWONEJ GWIAZDY

W porównaniu z zachodnio-europejskiemi organizacyjami wolnomyślicielskiemi, zgrupowanemi w międzynarodówce brukselskiej, prawy odłam bezbożników polskich przejawia daleko więcej agresywności i radykalizmu w poglądach i w taktyce.
„Wierzenia“ — według „La Pensée“ (nr. 2, 1931), — „powinny być szanowane, choćby były niedorzeczne. Pozostawiamy w spokoju tych, którzy wierzą w najbardziej prostacze bajki, ale żądamy, by nasze własne poglądy były tak samo tolerowane.“
Tego rodzaju stanowisko zachodnich wolnomyślicieli wywołało energiczny sprzeciw ze strony „Koła intelektualistów polskiego związku myśli wolnej“.
„Kardynalnym błędem podobnego rozumowania“ — pisał, w odpowiedzi „La Pensée“, „Racjonalista“ (nr. 3, 1931), — „jest zidentyfikowanie naturalnego prawa jednostki do swobody sumienia z obowiązkiem szanowania cudzych przekonań wbrew własnej logice. Rozróżnianie jednak tych dwuch pojęć jest konieczne. Prawo do swobody sumienia jest zasadniczym postulatem myśli wolnej i obejmuje prawo swobodnego rozbioru swoich i cudzych wierzeń; logicznym wynikiem tej metody myślenia jest usunięcie z pod wpływu szerzycieli ciemnoty umysłów jeszcze niedojrzałych do samodzielnej krytyki, a więc przedewszystkiem dzieci i młodzieży w szkołach.
Natomiast poszanowanie cudzych wierzeń, bez względu na ich wartość i treść, pociągałoby za sobą logicznie obowiązek zupełnej obojętności w stosunku do oddziaływania na otoczenie, co byłoby raczej dowodem niedostatecznego pogłębienia własnej myśli niż poczuciem tolerancyjności.“
Odpowiadając na argumenty prasy katolickiej, stwierdzające istnienie ścisłego kontaktu pomiędzy ruchem bezbożniczym w Polsce a propagandą antyreligijną w Rosji, „Racjonalista“ usiłował zaprzeczyć tym faktom:
„Między bezbożnikami moskiewskimi a Polskim Związkiem Myśli Wolnej niema żadnej łączności ani efektywnej, ani ideowej.“
„W samym statucie naszym jest zastrzeżenie przeciwko przemocy i terorowi. P. Z. M. W. powstał jako protest przeciwko opanowaniu istniejącej dawniej organizacji Stowarzyszenia Wolnomyślicieli Polski przez żywioły krańcowe...“
Wobec faktycznego stanu rzeczy, wyjaśnienia „Racjonalisty“ są całkowicie bezsilne i jałowe.
Ideologia i cele rozwiązanego stowarzyszenia nurtują nadal w nowej organizacji, pomimo zmiany szyldu.
Replika „Racjonalisty“ pomija pewne fakty, które kwestję stosunku P. Z. M. W. do ruchu bezbożniczego w Rosji stawiają w zgoła innem świetle.
Faktem jest, że Polski Zw. Myśli Wolnej powstał w rezultacie opanowania dawniejszej organizacji wolnomyślicielskiej przez żywioły bolszewizujące, przez t. zw. proletarjackich bezwyznaniowców, związanych bezpośrednio z Moskwą.
Jednakże już deklaracja, przyjęta na ogólnopolskim zjeździe delegatów Pol. Zw. Myśli Wolnej w dniu 29 grudnia 1929 r. w Warszawie — stwierdziła, że odseparowanie się Związku od komunistycznego Stowarzyszenia Wolnomyślicieli Polskich nie zdołało uchronić nowej organizacji od przenikania wpływów lewego, skrajnego skrzydła bezwyznaniowców polskich.“
Jeden z czołowych punktów tej deklaracji brzmi:
„Polski ruch wolnomyślicielski solidaryzuje się z dążeniami wyzwoleńczemi szerokich warstw włościan i robotników.“
Punkt ten wyraźnie wskazuje na ciążenie P. Z. M. W. ku lewemu skrzydłu ruchów bezbożniczych w Polsce.
„Organizacje religijne, katolickie i protestanckie“ — pisał „Wolnomyśliciel Polski“ (nr. 6 z r. 1933), — „starają się z wielkim nakładem sił i energji przekonać publiczność, że wolnomyślicielstwo jest równoznaczne z komunizmem. Wobec tego dobrze będzie wyjaśnić nasze stanowisko. Komunizm jest teorją lub systemem politycznym, którym nie zajmujemy się więcej, niż konserwatyzmem lub liberalizmem. Natomiast zajmuje nas bardzo, a to jest naszem głównem zadaniem, od którego nigdy się nie uchylamy, utrzymanie swobody myśli, słowa, druku i legalnej akcji dla każdej osoby i dla mniejszości. Chrześcijańskie mniejszości w niechrześcijańskich krajach, czy komunistyczne mniejszości w burżuazyjnych krajach muszą mieć te same prawa i swobody.“
Trudno o większe i bardziej cyniczne zakłamywanie siebie i innych.
„Wolnomyśliciel polski“, który dla eksterminacyjnej polityki religijnej sowietów i rządu meksykańskiego ma jedynie słowa entuzjastycznego uznania, — pasuje równocześnie siebie na obrońcę wolności myśli i słowa![1]
Miarą przenikania wpływów aktywnego komunizmu w szeregi bezbożników polskich były następujące wydarzenia z roku 1931: Wśród aresztowanych w Warszawie, we wrześniu tegoż roku, przewódców komunistycznych znaleźli się również dwaj wybitni przedstawiciele polskich organizacyj wolnomyślicielskich: Moszek Grynszpan (pseud. Jan Hempel) i Eljasz Chwat (pseud. Aleksander Watt).
Przy aresztowanych znaleziono wiele kompromitującego materjału, niezbicie dowodzącego, że pozostawali oni w ścisłych stosunkach z komiternem moskiewskim. Znaleziono również znaczne sumy pieniężne, które były przekazywane na rachunek ich żon via Gdańsk. W roku ubiegłym aresztowani brali udział w zjeździe bezbożniczo-literackim w Charkowie.
W związku z tą sprawą wydział bezpieczeństwa Komisarjatu Rządu dokonał rewizji w księgarni „Tom“ (ul. Leszno nr. 77). Przy rewizji tej znaleziono 3.600 egzemplarzy książki aresztowanego Jana Hempla, pod tytułem: „Dziesięć Przykazań Boskich“ o treści bluźnierczej, oraz podburzającej do obalenia istniejącego ustroju państwowego. Prócz tego znaleziono katalogi sowieckich wydawnictw agitacyjnych. Ustalono również, że księgarnia ta była jednocześnie czytelnią, wypożyczającą książki o treści przeważnie wywrotowej. Z książek tych korzystała młodzież szkolna i robotnicza.
Zarządzającym księgarnią był Aleksander Chwat, współwłaścicielem zaś i kierownikiem Jan Hempel. Naskutek zarządzenia władz bezpieczeństwa księgarnię tę i czytelnię nielegalną opieczętowano.
Historja P. Z. M. W., a zwłaszcza jego „Koła intelektualistów“ — jest to tragiczny kontredans pomiędzy masońskim trójkątem a sowiecką gwiazdą.
Skarbiec ideowy masonerji świeci dziś pustkami.
Kapitał lóż jest dziś własnością ogółu, mas najszerszych. Dawne ustroje społeczne leżą niepowrotnie w gruzach. Jako atut ostatni i jedyna racja bytu pozostała masonerji walka z Kościołem. Ale i na tem polu bolszewizm dystansuje swą rywalkę!
„Program wolnomyślicieli jest częścią i dalszym ciągiem programu liberalizmu“ — głosi „Racjonalista“ (nr. 3, 1931).
Credo to zalatuje myszką.
W masońską rupieciarnię XIX wieku z siłą żywiołów biją fale ze wschodu.
Zgoła innym językiem przemawia komunistyczna Międzynardówka wolnomyślicieli proletarjackich w swej odezwie programowej:
„Międzynarodówka wolnomyślicieli proletarjackich, śląc najgorętsze pozdrowienia międzynarodówce komunistycznej i czerwonej międzynarodówce związkowej, solennie obwieszcza, że międzynarodowy ruch wolnomyślicieli uważa za część światowego ruchu robotniczego, że użyje wszystkich sił na swym odcinku frontu do uporczywej i pełnej poświęcenia walki klasowej, aby, wierni wskazaniom Marxa, Engelsa i Lenina, przyśpieszyć nadejście ostatecznego rozwiązania, które oswobodzi ludzkość od wysługiwania się kapitalizmowi, usunie anarchję w produkcji kapitalistycznej, skasuje kapitalistyczną gospodarkę towarami i da możność utworzenia nowej gospodarki i społeczeństwa socjalistycznego, gdzie przesąd religijny będzie wytępiony do najgłębszych korzeni i gdzie ludzkość oswobodzi się od opium religji.
Najświętszem i najbardziej honorowem zadaniem dla wszystkich wolnomyślicieli jest bronić ojczyzny międzynarodowego proletarjatu — Związku sowieckiego i stworzyć przez uzyskanie siły w swych krajach, dziś jeszcze kapitalistycznych, sowiecki związek światowy.“
Odezwę tę uzupełniają znakomicie słowa jednego z najbliższych współpracowników Stalina, prezesa związku bezbożników sowieckich, Jemeljana Jarosławskiego, wydrukowane w oficjalnym organie bezbożników:
„W ciągu trzynastu lat dyktatury proletarjatu“ — pisze wymieniony — „nasz ruch ateistyczny stał się ruchem mas, stał się siłą olbrzymią, która z korzeniem wyrwie wszelkie uczucia religijne. Ruch ten jest jedna z najpotężniejszych broni do socjalistycznej przemiany społeczeństwa.
Naszą pracę antyreligijną, która podminowuje fundamenty starego świata, jeszcze wzmocnimy. Zbierzemy pod sztandarem walczących bezbożników miljony robotników i włościan. W ciągu najbliższych pięciu lat uwolnimy ostatecznie lud rosyjski od przestarzałych przesądów religijnych i najpóźniej w roku 1934 zamkniemy wszystkie świątynie.“
Koniec 1930 i początek następnego roku były okresem wzmożenia bezbożniczej propagandy bolszewickiej poza granicami Sowietów.
W grudniu 1930 r. centrala moskiewska poleciła partjom komunistycznym wszystkich krajów przystąpić do energicznej propagandy antyreligijnej, przyczem nakazała zwrócić szczególną uwagę na Niemcy i Polskę.
W konsekwencji tego nacisku zorganizowali komuniści niemieccy na święta Bożego Narodzenia manifestację antyreligijną w Berlinie, a w Polsce nacisk ten ujawnił się w energicznem podjęciu propagandy.
Zaprzeczenia intelektualistów polskich z pod znaków bezbożniczych, negujące wszelkie związki z sowieckim ruchem antyreligijnym, trafiają w próżnię, demaskowane przez naczelny organ wolnomyślicieli polskich.
Organ ten przemawia bowiem nadal językiem sowieckiego „Bezbożnika“ i głosi hasła i idee, żywcem przejęte z programów sowieckich:
„W hali maszyn niema miejsca dla bóstwa! Tam proces likwidacji kompleksu religijnego idzie w parze z rozwojem wielkiego przemysłu. Momentem burzącym umysłowość religijną staje się w dobie obecnej kryzys ekonomiczny, rujnujący masy drobnego mieszczaństwa i chłopstwa, te prawdziwe podstawy konserwatyzmu i klerykalizmu. Witaj, towarzyszu kryzysie!“ („Wolnomyśliciel Polski“ nr. 1 z r. 1933).
„Religję, która była do niedawna jedną z żywiołowych podniet działalności ludzkiej, świat składa do muzeum, jako zabytek archeologiczny narówni z mumjami faraonów i staremi kostjumami.“ („Polska Wolność“, 1933, s. 184.)
Swój program gospodarczo-społeczny ujął „Wolnomyśliciel Polski“ również w myśl wskazań bolszewickich i pragnie w Polsce widzieć kołchozy, „chłopa przekształcić w robotnika fabryki zboża“, czyli wskrzesić pańszczyznę, w formie dostosowanej do nowych warunków, czyli stokrotnie cięższą i okrutniejszą od dawnej pańszczyzny szlacheckiej.
Jakże naiwnie brzmi na tle tych faktów opinja eksministra Sujkowskiego o ruchach wolnomyślicielskich w Polsce:
„W Polsce niepodległej — dążności, mające na celu udoskonalenie i uszlachetnienie człowieka, od pierwszych chwil niepodległej Polski zaczęły budzić się na nowo do życia.“
Do organizacyj, przodujących w tym „odrodzeniowym“ ruchu — zalicza p. Sujkowski „Stowarzyszenie Wolnomyślicieli Polskich“ oraz „Polskie Towarzystwo Teozoficzne“. („Polska Niepodległa“, 1926 r.)




  1. Na walnem zebraniu delegatów kół wolnomyślicieli, w końcu 1934 r., referat o akcji bezbożniczej w różnych krajach wygłosił Henryk Wroński (Jaświewicz), wyrażając przedewszystkiem zadowolenie z ruchu bezbożniczego w Rosji sowieckiej, w której, zdaniem prelegenta, wkrótce zaginie zupełnie wszelki ruch religijny. Mówiąc o Meksyku, p. Wroński podnosił z uznaniem zarządzenia tamtejszego rządu socjalistycznego, który wypowiedział eksterminacyjną walkę religji. Rewolucję w Hiszpanji i tragiczne wydarzenia w Asturii zaliczał mówca do wielkich sukcesów wolnomyślicielstwa.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Mieczysław Skrudlik.