Dziennik Serafiny/Dnia 21. Maja

<<< Dane tekstu >>>
Autor Józef Ignacy Kraszewski
Tytuł Dziennik Serafiny
Rozdział Dnia 21. Maja
Wydawca Księgarnia Gubrynowicza i Schmidta
Data wyd. 1876
Miejsce wyd. Lwów
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Dnia 21. Maja.

Miałam list od Józi... Wprawdzie obiecała mi, że pisać będzie, ale wiem, że musiałaby Ropeckiej list pokazać, a co taki list kontrolowany byłby wart! Szczęściem chodzą na spacery... a po drodze jest skrzynka pocztowa... Józia taka zręczna, że nawet kosooka Ropecka nie dojrzy, gdy list wsunie do pudełka...
Jakże mi się to dziś z tego — stanowiska (ulubiony wyraz profesora historji, świeć Panie nad duszą jego)... z tego stanowiska emancypowanej panny — dziecinne wydaje! Zaręcza mi, że Wolfgang (imię tego nieszczęśliwego Huzara) poprzysiągł jej dozgonną wierność, i gotów jest czekać lat pięćdziesiąt, byle „płomień jego został ukoronowany“. Tak Józia wyraziła się po francuzku...
Huzar podobno niema ani domu, ani łomu; patrontasz, dolman... wąsy i nadzieję dosłużenia się czegoś... Józi ojciec ma tylko pensję urzędnika... Jakże oni mogą myśleć, że się pobiorą! Ja tego nie rozumiem. Ciągle słuchając Mamy i Cioci tak mam ugruntowane zasady w tym względzie, że Józi pojąć nie mogę. Ale ona choć starsza odemnie, a dziecinna...
Pisze mi, że gdyby tylko skinęła, gotów jest ją wykraść i uciec z nią do Węgier lub do Ameryki... a potem co?..
Nie mogę Józi odpisać nawet... bo by się pogniewała... Antosia słyszę także zaczęła korespondencję z nauczycielem muzyki... Od dawna się na to zbierało.. Artysta ten udaje podobno miłość ognistą ku Ropeckiej, ażeby mógł się swobodniej zbliżyć do Antosi... I z tych amorów nic nie będzie... O mój Boże... wiele to tej miłości na świecie tak marnie przepada... a my dziewczęta takie jesteśmy łatwowierne i — wrażliwe...
Tylko nie ja... Na agronoma, dałam sobie słowo, ani spojrzę, chociaż śmiertelnie jestem obrażona... bo mnie traktuje jak dziecko! Chciałabym się pomścić... Któż wie? Może się później na świecie spotkamy... Chi lo sa?




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Józef Ignacy Kraszewski.