<<< Dane tekstu >>>
Autor Taras Szewczenko
Tytuł Hajdamacy. Epilog
Pochodzenie Poezje
Wydawca Ukraiński Instytut Naukowy
Data wyd. 1936
Druk Druk B-ci Drapczyńskich
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Leonard Sowiński
Ilustrator Taras Szewczenko
Tytuł orygin. Гайдамаки. Ветуп і епілог.
Źródło Skany na Commons
Inne Cały wybór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
EPILOG

Oj, dawno to było, jak małej dziecinie,
Bez chłeba, samemu, jak czajce po fali,
Wypadło mi błądzić po tej Ukrainie,
Gdzie Gonta i Maksym z nożami hulali;

Oj, dawno to było, jak temi szlakami,

Co szli Hajdamacy, drobnemi stopami
Błądziłem, płakałem i ludzi szukałem,
By dobra uczyli. A teraz wspomniałem,
Wspomniałem, i przykro, że licho zginęło.

Ej, lichoż ty młode! dlaczegoś minęło,
10 

Zamieniłbym dolę dzisiejszą na ciebie,
Gdy wspomnę te stepy, te chmury po niebie,
I ojca, i dziada przypomnę ja sobie...
Dziadunio żyw jeszcze, a ojciec już w grobie.

Bywało, w niedzielę, „Mineje” zamknąwszy,
15 

Po czarce z sąsiadem serdecznym łyknąwszy,
Ojciec prosi dziada, by o Hetmańszczyźnie
Opowiadał stary lub o Koliszczyźnie.
I oczy stuletnie jak gwiazdki pałały,

A słowa po słowach potokiem się lały:
20 

Jak Gonta z Maksymem mierzyli się z Lachy,
Jak wrogi konały, jak miasta gorzały...
Sąsiedzi drętwieli z żałości i strachu
I mnie też małemu łzy w oczach stawały

Nad śmiercią tytara. A nikt i nie baczy,
25 

Że mała dziecina w kąteczku gdzieś płacze.
Bóg zapłać, dziaduniu, żeś wiernie przechował
W stuletniej swej głowie te dzieła kozacze,
Com teraz wnuczętom powtórzyć spróbował.


Wybaczajcie, ludzie dobrzy,
30 

Iż kozaczą sławę
Wyśpiewałem po prostacku,
Bez książkowej sprawy.
Tak i dziad mój opowiadał,

Daj mu, Boże, zdrowie!
35 

I ja za nim. Któż to wiedział,
Iż mądrzy panowie
Rzeczy takie czytać będą?
Wybaczże im, dziadu, —

Niechaj łają! A tymczasem
40 

Ja z moją gromadą,
Z Kozakami serdecznymi
Co prędzej się zwinę
I spać pójdę — i polecę

Na tę Ukrainę,
45 

Gdzie chodzili Hajdamacy
Z świętemi nożami, —
Na te szlaki, com wymierzył
Drobnemi nogami.

Pohulali Hajdamacy, —
50 

Dobrze pohulali:
Blisko roku krwią szlachecką
Hojnie napawali
Ukrainę i zamilkli —

Noże poszczerbili.
55 

Niema Gonty! Niema nad nim
Krzyża ni mogiły.
Wiatry bujne gdzieś rozwiały
Prochy hajdamacze,

Nikt się nawet nie pomodli
60 

I nikt nie zapłacze.
Jeden tylko brat przybrany
Został się na świecie, —

I ten, słysząc, jak okrutnie

Od piekielnych dzieci
65 

Brat zamęczon, po raz pierwszy
Załkał Maksymisko;
Łkał i płakał; łez nie otarł,
Umarł biedaczysko.

Żałość jego zadusiła
70 

Śród obcego pola,
W cudzą ziemię położyła —
Taka jego dola!
Smutno, tęskno Hajdamacy

Żelazną tę siłę
75 

Pochowali, usypali
Wysoką mogiłę;
Zapłakali, rozeszli się,
Odkąd i przybyli,

Jeden tylko mój Jarema
80 

Na kij się pochylił
I stał długo: „Spocznij, ojcze,
Śród obcego pola,
Bo na swojem miejsca niema

I przepadła wola.
85 

Śpij, kozacze. Wspomni ciebie
Dusza jaka szczera”.
Poszedł stepem biedaczysko
I łezki ociera.

Długo, długo oglądał się,
90 

Serce mu się rwało...
Zniknął... w stepie prócz mogiły
Nic nie pozostało.

Ej, posieli Hajdamacy

W Ukrainie zboże;
95 

Lecz nie oni go wyżęli...
Cóż zrobić, mój Boże!

Niema prawdy, nie wyrosła,
Krzywda wybujała...

Rozeszli się Hajdamacy,
100 

Gdzie dola pognała:
Kto do domu, kto w dąbrowę
Z nożami w cholewach
Kończyć Żydów. Tak i dzisiaj

Sława szepcze w śpiewach.
105 

A tymczasem Sicz prastarą
Zrujnowały wrogi;
Kto nad Kubań, kto za Dunaj;
I tylko porohy

Pozostały pośród stepu,
110 

Syczą, zawywają:
„Pochowano dziatki nasze
I nas rozrywają”.
Ryczą sobie, ryczeć będą,

Dola ich minęła
115 

I na wieki Ukraina,
Na wieki zasnęła.

Odtąd w bujnej Ukrainie
Żyto zielenieje;

Nigdzie jęków, dział nie słychać,
120 

Wicher tylko wieje,
Naginając wierzby w gaju
I burzan wśród pola.
Wszystko zmilkło — niechaj milczy:

Taka Boża wola!
125 

Czasem tylko gdzieś wieczorem
Ponad Dnieprem, w gaju,
Idą starzy Hajdamacy,
Idąc zaśpiewają:

„U naszego Hałajdy chata na pomoście,
130 

Graj, morze! dobrze, morze!
Dobrze będzie, Hałajdo!”


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Taras Szewczenko i tłumacza: Leonard Sowiński.