Historya (Krasicki, 1830)/Xięga I/XX

<<< Dane tekstu >>>
Autor Ignacy Krasicki
Tytuł Historya (Krasicki, 1830)
Pochodzenie Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym
Wydawca U Barbezata
Data wyd. 1830
Miejsce wyd. Paryż
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


XX. Im się bardziej Rzymowi na złe zanosiło, tym usilniej unikał Lukullus mieszać się w intrygi. Wiek też już podeszły był mu pretextem takowego unikania. Na lat kilka przed śmiercią umknął się z miasta, a chcąc tylko żyć samemu sobie i dobranym przyjaciołom, puścił wieść o zbyt osłabionych siłach, nawet rozumie. Dla większego pozoru prawdy, zdał powierzchownie bratu rząd całej majętności. Stąd Plutarch wieści publicznych wierny opowiadacz, szeroko opisuje tę ostatnią życia Lukullowego okoliczność, i jakby nie dość na tem było, szpera w przyczynach tego mniemanego zdziecinienia, powiadając : iż jedna z kochanek, chcąc go nadzwyczajnemi sposobami do siebie przywiązać, dała mu filtrum w napoju, które potem stało się przyczyną pomięszania rozumu.
Rzecz dziwna : że człowiek roztropny, pisarz znamienity, a do tego filozof, takowe baśnie plecie. Siedemdziesiątoletni starzec nie myśli o kochankach, a gdyby je był miał, naówczas gust jego wyborny nie takieby wybierał, któreby do przypodobania się musiały czarów zażywać. Nadto był za owych czasów Rzym oświecony, żeby w gusła wierzył, i jeżeli była kiedy o nich wzmianka, działo się to, albo w posiedzeniach najostatniejszego gminu, albo marzyło w bujnej imaginacyi poetów, którzy na wzór Horacyusza, dla zabawy czytelników stwarzali Kanidye.
Rzadko bardzo, jakem wyżej wspomniał, przyjeżdżał ku końcu wieku swego do Rzymu Lukullus, ale natomiast w pałacach swoich rozkosznych przepędzał dni szczęśliwe, bo spokojne. Śmierć jego była lekka, nie chorując prawie pomału gasnął, aż też na ręku przyjaciół z rzewnym wszystkich płaczem dopełnił kresu dni swoich szczęśliwych.
Gdy testament jego otworzono, odnowiła się czułość wszystkich; nikogo z sług, krewnych, przyjaciół, nie zapomniał. Mnie się dostał folwark dobry z pięknym ogrodem i pałacykiem o milę tylko drogi od Rzymu, i smaragd bardzo szacowny z portretem króla Egiptu Ptolemeusza, o którym Plutarch wspomina, iż mu był darowany od tegoż króla.
Strata Lukulla uczyniła mi życie nieznośne, byłbym zapewne nowe zaczął, ale nie chcąc bez przynaglającej jeszcze potrzeby używać skuteczności balsamu mojego, postanowiłem wrócić się do Rzymu, i w tem wielkiem mieście być świadkiem niezwyczajnych rewolucyj, na które się zanosiło.
Lat kilka przeżyłem w spokojności przeplatając mieszkanie na wsi i w mieście. Te lat kilka obfitowały w najosobliwsze okoliczności : nakoniec Cezar zwyciężca Pompejusza, mniemaną ojczyzny swojej wolność do reszty przytłumił. Bez powierzchownych królestwa znaków więcej był niż królem, i już wzburzone zrazu przeciw siebie umysły Rzymian ugłaskiwać poczynał, gdy od Bruta, Kassyusza, i innych sprzysiężonych zabity został w senacie.
Czyn tych republikanów wielbi potomność, ja nie oczerniam; ale będąc okoliczności naówczas rzymskich świadom, przyznać muszę, iż ten czyn z dobrego wprawdzie źródła pochodzący, fatalniejszy nierównie był rzymskiemu państwu, niżeli Cezara tyrania. Pokazał to skutek, gdy coraz nowe a gorsze nierównie od przeszłych nastąpiły odmiany i rewolucje. Brutus i Kassyusz odważni na zabójstwo, nie umieli dotrzymać kroku mścicielowi zabójstwa tego. Pod różnemi pretextami do prowincyj swoich udali się.
Antoniusz zwyciężony pod Modeną, złączył się z Lepidem, z temi Oktawiusz siostrzeniec i dziedzic Cezara. Ich złączenie było epoką sławnego tryumwiratu. Nastąpiły polem proskrypcye, w których najcelniejsi Rzymianie, a między nimi Cycero przypłacili życiem cnoty, zasługi, i żarliwość swoję. Gdy tryumwirowie Rzym opanowali, codzień inne imiona stawiano na tablicach : kto na nich został umieszczony, pewien był śmierci. Z początku nieprzyjaciele tryumwirów ten los ponieśli, dalej dla sukcessyi pisano tych, którzy mieli znaczne dobra, kosztowne domy, blizkie Rzymu ogrody i folwarki; mój był o milę. Gdy więc jednego rana wystawioną tablicę czytam, z niezmiernem podziwieniem znalazłem się na rejestrze. Uciekłem więc tegoż dnia z Rzymu.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Ignacy Krasicki.