Historya (Krasicki, 1830)/Xięga II/XII

<<< Dane tekstu >>>
Autor Ignacy Krasicki
Tytuł Historya (Krasicki, 1830)
Pochodzenie Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym
Wydawca U Barbezata
Data wyd. 1830
Miejsce wyd. Paryż
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


XII. Za panowania Popiela pierwszego, którego Długosz, wielki imion rzymskich miłośnik, Pompiliuszem nazwał, a nie wiem dla jakiej przyczyny koligatem Numy Pompiliusza nie uczynił, za panowania, mówię, Popiela pierwszego, stała się odmiana moja zwykła w lasach pod Łęczycą roku 800 dnia 25. Kwietnia. A komodując się krajowym zwyczajom, nazwałem się Wojtaszem, a kupiwszy wieś, pisałem się z Panatlowic. Że ta wieś niedaleko rzeki Sanu, bardzo była daleka od Kruszwicy, a xiąże Popiel nie był przystępny, nie śpieszyłem się do dworu, i na dobre mi to wyszło, żem się nie znajdował w stołecznem mieście, gdyż jakem się wkrótce z gazet dowiedział, naszego xiążęcia Popiela II myszy zjadły.
Jakiś poeta opisał tę straszną awanturę : czytałem ją nie dawno, ale, że pełna bajek, ostrzegam, żeby mu nie wierzono.
Zjechałem do Kruszwicy na nową elekcyą, a żem wiele dopomógł Piastowi, nagradzając wierne moje usługi, uczynił mnie podczaszym małżonki swojej xiężnej Rzepichy. Miałem dość do czynienia na tym urzędzie; Xiężna jejmość była ochocza, a podobno zawdzięczając miodowi wyniesienie xiążęcia małżonka swego, zasilała się nim dość obficie. Czyniła to jednak z wielką powagą i niemniejszą uprzejmością. Świadom częstego pragnienia pani mojej, nosiłem u pasa klucze od piwnicy, co potem u następujących podczaszych w zwyczaj weszło, aż do czasów Bolesława Krzywoustego.
Faworem Xiężnej Jejmości wsparty, dostałem dwa wójtostwa niedaleko Kruszwicy. Pensya, a bardziej ordynarya moja była znaczna, alem na zdrowiu szwankować zaczął. Xiężna Jejmość albowiem obawiając się bardzo trucizny, nie tknęła się nigdy kufla, pókim ja wprzód z tejże konewki takiegoż drugiego nie wypił : a jak była pani wielkiej esperyencyi i przezorności, procederu swojego takową dawała przyczynę, iż mogą być trucizny, które w małej miarze nie szkodzą, a w większej stają się śmiertelne. Najbardziej baliśmy się trucizny podczas peregrynacji do Lelum Polelum bożyszcza w Gnieźnie, gdzie miód naówczas nierównie był lepszy, niż w Kruszwicy. Innego razu, gdyśmy tam byli nad zwyczaj nabożni, zaniesiono Xiężnę Jejmość na łóżko, i już więcej z niego nie wstała; doktorowie dworscy dali przyczynę śmierci, katar zaziębiony. Po śmierci Xiężnej jejmości pojechałem czem prędzej do Pantalowic z pedogrą, i początkami żółtaczki.
Reszta dni moich do zgrzybiałej starości przepędzona była w pokoju na wsi, którą przedałem; nakoniec czuć zacząłem zbliżający się czas odmiany, i ta przypadła roku 900 za panowania Leszka VIII.
Sprzykrzywszy sobie w Pantalowicach, udałem się ku Tatrom; a przeszedłszy Pannonią i Bulgaryą, zmierzałem ku Konstantynopolowi, gdzie byłem jeszcze przed czasami Konstantyna, gdy się to miasto zwało Bizantium. Ledwom mógł wierzyć oczom, patrząc na wspaniałość i ludność miasta tego. Tron cesarzów wschodnich posiadał naówczas Leon, ten po śmierci trzech żon, właśnie natenczas pojął był czwartą Zoe. Duchowieństwo i lud tem niepraktykowanem dotąd małżeństwem, mocno byli obrażeni. Obawiano się buntu, ale przezorność cesarza uspokoiła próżne gminu zamachy. Chciałem szukać następców owych dawnych mędrców, a spotkawszy na ulicy człowieka w jednej tylko odzieży z brodą długą, i kijem w ręku, mniemałem, że był ze szkoły Dyogenesa; wywiódł mnie z błędu, gdym się go o to pytał, powiadając, iż jest mnichem, a gdy mi obszerniej reguły swoje opowiedział, pierwszy raz poznałem naówczas ten rodzaj ludzi.
Szedłem do Aten; ale czas wszystko burzący, nie tylko okazałości miejsca tego, ale i ludzi zabrał. Illyria dawne tylko nazwisko nosiła, a zbliżając się coraz ku Włochom, mogę mówić, iż co krok prawie szedłem po ruinach państwa Rzymskiego. To, które niegdyś całemu światu dawało prawa, niezmierności swojej ciężarem upadło. Zniesione w jedno miejsce świata całego dostatki, stały się zdobyczą narodów, o których nawet nazwisku nie wiedziano. Kunszta przestały kwitnąć, architektura, którą dotąd zowiemy Gotską, straciła ozdobę swoję dawną, śmiałością niekiedy swoją dziwiła patrzących.
Wszedłem do Rzymu, gdzie już, ani cesarza, ani konsulów, ani też dawnej ludności, mocy i wspaniałości nie było. Owe rozkoszne Lukulla ogrody, jakem mógł jeszcze po biegu Tybru miarkować, polem były nie oranem, Kapitolium ledwie były znaki widzialne, rynek Rzymski gruzami zarzucony; stały jeszcze kolumny Trajana i Antonina : patrząc na nie zapłakałem.
Był naówczas Papieżem Jan X, a po zgasłej już linji Karola wielkiego, cesarzem zachodnim Konrad xiążę Frankonji.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Ignacy Krasicki.