Historya Nowego Sącza/Tom II/Rozdział VI

<<< Dane tekstu >>>
Autor Jan Sygański
Tytuł Stosunek mieszczaństwa do szlachty i do władz szlacheckich Rzpltej.
Pochodzenie Historya Nowego Sącza
Tom II. Obraz urządzeń cywilnych oraz życia mieszczaństwa w epoce Wazów
Wydawca Nakładem autora
Data wyd. 1901
Druk Drukarnia Wł. Łozińskiego
Miejsce wyd. Lwów
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tom II
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Rozdział  VI.
Stosunek mieszczaństwa do szlachty i do władz szlacheckich Rzpltej.

Szlachta niechętnie i zazdrosnem okiem spoglądała na wzrastające bogactwa miast, na ich przywileje i warowność, o którą łamały się nieraz bezsilnie jużto napady zbójców podgórskich i rabunki nieswornych żołnierzy, jużto wybryki hałaśliwej szlachty; owszem urzędy i straż zbrojna miast mogły imać i więzić szlachtę, schwytaną na gorącym zbrodniczym uczynku[1]. Królowie przeciwnie! W miastach koronnych widząc ozdobę i warowność kraju, pobierając przytem z miast znaczne pobory i podatki, a wreszcie upatrując w nich, na wzór innych państw europejskich, najsilniejszą podporę władzy monarszej przeciwko wyłącznej przewadze stanu szlacheckiego, starali się o ich wzrost i bronili je od przemożnej potęgi szlachty.
Zygmunt I. potwierdził w Krakowie 1532 r. istnienie bractw cechowych, byle nie nadużywały swych przywilejów i trzymały się dekretów i statutów, przedtem ustanowionych co do ceny rzeczy przedajnych i płacy rzemieślników. W roku zaś 1538 częstemi, jak się wyraża, szlachty i posłów skargami poruszony, choć niechętnie orzekł, aby owe bractwa cechowe zniesione były i oddalone. Tenże król, również zniewolony, musiał wydać rozkaz wojewodom w roku 1543: „Aby pod karą nie cierpieli po miastach bractw cechowych, ponieważ wolności szlacheckiej i ziemskiej ubliżają i szkodzą.“ A sejm w Piotrkowie 1550 r. przynaglił Zygmunta Augusta do dalszego uciśnienia cechów, dlatego też król ten wyrzekł: „Cechy, iż dawno od przodków Naszych są zniesione, i My je teraz wedle pierwszych statutów znosimy i w niwecz obracamy, prócz rządów i obchodów kościelnych“[2].
Pomimo tych wszystkich zabiegów i uchwał sejmowych, istniały dalej bractwa rzemieślnicze, bo były na czasie, a królowie z dynastyi Wazów stawali w obronie instytucyi cechowej, której zakres działalności ścieśnić usiłowano. Jako warownie kraju, okazały się miasta koniecznemi, a za obornę i na utrzymanie ich trudno było mieszczanom odmówić nagrody. Zygmunt III. szczególnie, sprzyjając żywiołowi niemieckiemu, sprzyjał i cechom jako instytucyi niemieckiej, która rzeczywiście zasługiwała na uwzględnienie; bo dopóki instytucye miejskie wzorowały się według modły zachodniej, z Niemiec pochodzącej, siła wzrastał a z nią i rozwój cywilizacyjny miast. Za jego przykładem poszli synowie i następcy jego: Władysław IV. i Jan Kazimierz, i można rzec, iż za Wazów bractwa rzemieślnicze zakwitły w całym swym, może nieco dziwacznym, lecz ówczesnym ustroju.
Szlachta, nie uzyskawszy zgnębienia miast, a przedewszystkiem nie mogąc się bez nich obejść, zachowała sobie przecie choć pozór panowania nad niemi w ustawie rzemieślniczej i w prawach o zbytku mieszczan.
Podwojewodzy co roku ustanawiał ceny żywności i pracy rzemieślniczej[3], a sama szlachta uchwalała na sejmach prawa i kary na zbytek (lex sumptuaria). I tak na sejmie walnym warszawskim 1620 r. rzeczono: że „plebejusze równają się szlachcie, ceny towarów w górę idą.” Uchwalono zatem, aby żaden mieszczanin ani plebejusz obojga płci, wyjąwszy burmistrzów i wójtów, nie śmiał zażywać szat i podszewek jedwabnych; także futer kosztownych, okrom lisich i inszych podlejszych; także w safianie[4] aby żaden z nich nie chodził pod karą 100 grzywien. W roku zaś 1629 na zbytkujących mieszczan nałożono po złotemu rocznie: od siebie, żony, dzieci i czeladzi za kwitem[5]. Stąd też Władysław Jeżowski, akademik krakowski, dowcipnie pisze:

Teraz mieszczki na zbytki wszelaki się puszczają,
Przez co i mężów swoich w niwecz obracają,
Każą sobie dodawać na stroje pieniędzy;
Drugi prostak musi dać, w tem zostanie w nędzy.
W miastach wielkich, oprócz żon i panien radzieckich,
Włoskich ludzi dostatnich także i kupieckich,
Ujrzysz strojno w bławacie lada rzemieśniczkę,
Łańcuszno i w sobolach karczmarkę złotniczkę.
Także córki w kosztownych sztach urobionych,
W perukach, po francusku dziwnie ozdobionych.
A co święto i insza musi bydź jej szata,
Co wesele odmiana, jaka wielka strata?
Bo jeżeli obaczą u wielmożnej paniej
Szatę nową robotą: to musi bydź na niej.
Zawicie nową fozą, albo opasanie,
Kapelusz, bindę, czapkę, wnet ją na to stanie.
Że szlachecki stan nie wie, jako się ma stroić,
Wszystko się mieszczkom znidzie na złość szlachcie broić.
Już niejedną sromotnie o to znieważano,
I na ratuszu karać surowo kazano;
Przecie one na to nic jakoby nie dbają,
Choć mężowie od tego wielkie szosy dają.
Koniecznie żeby ostro w tem karane były,
By się niwczem szlachciankom tak nie przeciwiły,
Kiedy się będą stroić według przystojności,
Zatem stan miejski będzie w większej uczciwości[6].

Żali się także na ten zbytek mieszczaństwa i szlachty współczesny ks. Szymon Starowolski: „Począwszy od najmniejszego, wszyscyśmy miernością świetą, prostem używaniem ubiorów i onem staropolskiem życiem wzgardzili. Pierwej ojczysty ubiór, co go z wełny domowej zrobiono, boki nasze okrywał; teraz jedwabiów, aksamitów, złotogłowów[7], tabinów[8] lada u kogo pełno. Pierwej królowie sami w baranich kożuchach i szłykach[9] baranich chadzali, nie tylko szlachta polska i mieszczanie; teraz woźnica nie chce w kożuchu baranim być widziany, ale go ferezyą[10] z wierzchu okrywa, aby przecie suknią czerwoną był od ludu pospolitego różny. A mieszczanin i rzemieślnik każdy bez sobolej czapki na ulicy ukazać się nie śmie, już za lisi kołpak[11] wstydząc się. Także też i białogłowy wyższych i niższych stanów w ubiorach i strojach swoich miarę bardzo przebrały, że końca utratom nie masz. By mąż nie miał mieć i szeląga w kalecie, by na majętność, dom, kamienicę albo na szyję przyszło się zadłużyć, tedy druga koniecznie chce takie mieć szaty, jakie widziała u której wielmożnej pani nowym krojem, zawicie nową fozą[12], opasanie, czapkę, łańcuch, kanak[13], wstęgi, manele nową robotą. Przez co nam wszystka już prawie Polska zfrancuziała, a podobno sfrancowaciała“[14].
Na sejmie walnym warszawskim w r. 1655 zapadła uchwała przeciwko zbytkowi, tak na szlachtę jako i plebejuszów: „Ktobykolwiek z plebejuszów ważył się do strojów droższych sukien albo jedwabnych szat używać; także soboli, rysiów, marmurków, pupków[15] i pasów jedwabnych: każdy taki kupiec i mieszczanin bogatszy za karę 1000 grzywien zapłacić powinien, ubożsi zaś plebejuszowskiego pochodzenia 200 grzywien“[16].
Podobne prawa nie przyczyniały się do utrzymania zgody pomiędzy szlachtą i mieszczaństwem. Miasta ze wstrętem patrzyły na szlachtę, zazdroszczącą im owocu pracy i przemysłu i dążącą do podbicia miast wolnych w poddaństwo swoje. Szlachta zaś za obronę kraju i dzielność, jaką okazywała w bezustannych prawie wojnach, żądając nagród i uznania od całego narodu, wymagała wyłącznej wolności i wyłącznych swobód dla siebie, i nie mogła się oswoić z widokiem zamożnych i strojnych, a nierycerskich miast. A co największa, podejrzywała królów, iż zapomocą bogatych mieszczan i zbrojnych miast zechcą ją pozbawić krwią nabytej wolności. Zazdrość ta szlachty wobec miast była powszechną podówczas w Europie, bo wszędzie oparta na obopólnych wyłącznych interesach.
Szlachta pragnęła, aby miasta istniały tylko dla jej wygody, dla sklepów, gospód i kościołów. Mieszczanie zaś, pochodzące z pracy ludu bogactwa szlachty, uważali za najsłuszniejsze źródło swych korzyści i zysków. Mieszczanie, ponosząc coraz większe ciężary, opłacając wzmagające się pobory i stacye żołnierskie, gdzie mogli, odbijali na szlachcie, czy to w sklepie, w rzemiośle, czy w gospodzie. Szlachta zaś nie miała ochoty płacić więcej i zniżała ceny, więc kupcy i rzemieślnicy dostarczali podlejszych towarów i wyrobów; stąd hałasy i skargi — lecz trudno, skoro ludzkość parła innym prądem.
Podwojewodzowie mieli pośredniczyć między stronami, i stawy ich są często słuszne. Czasami jednak nie odpowiadały okolicznościom albo tylko chęci zysku mieszczan, i wywoływały wielkie zaburzenie.
Żywym tego przykładem jest ustawa z r. 1630, przykazująca urzędowy wymiar naczyń szynkowych, obok zniżenia cen gorzałek i piwa. Co ubyło w cenie, ubyło i w miarach, jedno drugiem nadstawiano; lecz mieszczaństwo uczuło się pokrzywdzonem ustawą, której co do zasady słuszności odmówić niepodobna. A mimo to jakież to kłopoty, jakie wzajemne oburzenie pomiędzy szlachtą i mieszczanami wywołała ta pomieniona ustawa! Oto jej brzmienie dosłowne:
Ustawa rzeczy strawnych i robót rzemieślniczych, uczyniona 18. września 1630 r. przez Imci pana Marcina Wielogłowskiego, podwojewodzego krakowskiego, przy obecności pana Krzysztofa Wielogłowskiego, podstarościego sandeckiego, oraz Imci pana Tomasza Jaklińskiego, burgrabiego sandeckiego, i Imci pana Stanisława Ujejskiego, pisarza grodzkiego sandeckiego[17].
Rzeznicy. Za dobrego wołu kupionego 20 złp. Dobrego mięsa funt po 1 groszu; cielęciny 1½ gr.; wieprzowego tłustego 2 gr.; skóra wołowa 3 złp.; jałowicza 1 złp. 10 gr.; barania wielka ruska 20 gr.; kozłowa 1 złp.; cielęca 12 gr.; owcza 16 gr.; jagnięca 4 gr. Każden rzeźnik powinien mieć wagi i funt w jatce z podpisem pana podwojewodzego. A mięsa nie mają przedawać bez rewizyi pana podwojewodzego albo namiestnika jego, pod winą 14 grzywien.
Gorzałka. Gdzieby się pokazała przednia dobra, która nakładu niemałego różnego potrzebuje, taka nie ma bydź przedawana, tylko za kwartą pana podwojewodzego. Żyto rachując wiertel po 2 złp. 12 gr., gorzałki kwarta wszelakiem zielem przyprawnej 10 gr., a prostej 5 gr. Kwarty i kwaterki sprawiedliwe pod cechą pana podwojewodzego szynkarze mieć mają, pod winą 14 grzywien.
Piwo. Rachując wiertel pszenicy po 2 złp. 15 gr., a zalawszy na jeden war piwa wierteli 20. Z tego wziąwszy piwa dobrego wykisłego achteli 20; porachowawszy wszystkie nakłady i dolewkę, piwowary i czopowe: Ustanawiamy achtel piwa dobrego zielonego po 3 złp. 10 gr., garniec 1½ gr.; achtel gęstego 6 złp., garniec 3 gr.; marcu garniec 4 gr. A gdzieby się nader dobre piwo trafiło, zachowuje to sobie Imci pan podwojewodzy według smaku i zdania swego, jednak za kwartą swą albo poborcy swego. Kwarty drewniane aby każdy szynkarz miał pod cechą pana podwojewodzego.
Piekarki. Trzy funty chleba żytniego chędogiego grosz 1, a funt chleba szeląg. Także i placki wszelakie maślane i twarożne po szelągu mają bydź, a niekrajane!
Przekupnie i przekupki. Iż przez zbytnie przekupstwa rzeczy w drogość wielką przychodzą; tedy przekupniowie i przekupki nie mają się ważyć rzeczy wszelakich zakupować przez dwie godziny, póki chorągiew wywieszona będzie na ratuszu; także aby żaden za brony nie ważył się wychodzić!
Gęsi i kury. Gęś karmna bez pierza oprawna 12 gr.; w pierzu 14 gr. Kapłonów para niekarmnych 10 gr., karmnych 18 gr. Kurcząt para 7 gr.; kokosz prosta 3 gr.; kaczka 3 gr.; ptaszków młodych rożenek[18] 1 gr.; gołąbków para 2 gr.
Ryby i śledzie. Funt ryby słonej lwowskiej 4 gr.; funt ryby węgierskiej 1½ gr.; śledzie wszelakie po 2 gr., mniejsze po 1½ gr.
Krupiarki. Wiertel tatarki 1 złp. 10 gr., z wiertela miarek 7, więc miarka krup po 6 gr.; jęczmienia wiertel po grzywnie, więc miarka krup 7 gr.
Masło, oliwa, olej. Masła funt 4 gr., sera 2 gr.; oliwy weneckiej przedniej funt 1 złp.; oleju makowego kwarta 8 gr., lnianego 6 gr., konopnego 3 gr.
Robotnicy dzienni. Robotnik na żniwo za jeden dzień nie ma brać, tylko 1½ gr. przy strawie gospodarskiej; a bez strawy jako go kto najmie. Od sieczenia kosą i rezania sieczki po 3 gr. przy strawie. Od rąbania fury drew bez strawy 1½ gr.
Cieśle. Od niedzieli środopostnej aż do św. Bartłomieja za robotę dzienną nie mają więcej wyciągać, tylko po 12 gr.; topornik po 8 gr., siekiernik po 6 gr.
Murarze. Na dłuższym dniu mistrzowie po 12 gr., towarzysz, co kamień ciesze i muruje 10 gr., co tylko muruje 8 gr. Od roboty mają schodzić o godzinie 23 (7 po południu).
Krawcy. Od delii[19] długiej sukiennej ze dwunastą pętlic[20], jedwabną podszewką podszytej 20 gr.; od delii listwowanej 10 gr.; od delii wyrzynanej z pętlicami, z podszewką sznurkowaną 16 gr.; od delijki pacholęciu 15 gr. Od ubrania podkładanego od uszycia 8 gr.; od ubraniczka[21] 4 gr. Od żupana prostego nie sznurkowanego 10 gr.; od żupanika pacholęciu w lat 12—14, tak jak od delijki, 15 gr. Od kopieniaka[22] podszytego sznurkowanego 20 gr. Od ferezyi sznurkowanej od podszycia 12 gr. Od opończy[23] sznurkowanej 15 gr. Od kaftana adamaszkowego albo kitajczanego przeszywanego 10 gr. Od uszycia kołpaka sukiennego 4 gr.; od kołpaka aksamitnego męskiego 6 gr. Od letnika[24] podszytego płótnem, z pasamonami[25] 16 gr. Od spodnicy z pasamonami 15 gr. Od sukni białogłowej z kształtem aksamitnym 15 gr. Od czamary z pętlicami i pasamonami 20 gr. Od płaszcza białogłowskiego 20 gr.; od płaszczyka albo mętlika z pasamonami 12 gr. Od szarafana[26] albo furmanki z pasamonami 12 gr.
Szewcy safiannicy. Od zrobienia butów safianowych z podkówkami 18 gr.; od baczmag z kapciami[27] 18 gr.; od ciżem[28] 15 gr.
Sukiennicy. Wełny kamień 6 złp.; więc łokieć sukna 14 gr.
Kowale. Podkowa nowa z przybiciem wielka 4 gr.; siekiera 18 gr.; podkówki ordyńskie[29] 2 gr.
Kotlarze. Miedź robiona nowa funt 20 gr., stara 8 gr. Na każdem naczyniu każden cechę swą wybić ma, aby po niej poznać było.
Ślusarze. Kłódka mała 6 gr.; zamek o dwu ryglach z ingrychtem[30] i dwoma kluczami 3 złp. Grzebła[31] proste dwoiste niepobielane 8 gr., troiste pobielane 15 gr., czworzyste 18 gr. Strzemiona chędogie do kulbaki 1 złp., podlejsze 20 gr.
Szychtarze. Para pistoletów dobrych żelazem nabijanych 1 zł. 16 gr. Para rusznic krótkich żelazem nabijanych 12 zł. Para bandoletów dobrych żelazem nabijanych 16 zł., mniejszych 14 zł. Para muszkietów wielkich pieszych 16 zł. Rusznica ptasza 6 zł., mniejsza 5 zł.
Miecznicy. Za szablę nową ze wszystką oprawą chędogą 3 zł.; za podlejszą węgierską z oprawą 2 zł. 15 gr. Od oprawy szabli prostej z brajcarami[32] i z krzyżem 2 zł.; od oprawy korda z prostą poszwą[33] krom żelaza 20 gr.; za pałasz nowy także z prostą poszwą krom żelaza 3 zł. 20 gr.
Kopijnicy[34]. Kopia z turska[35] robiona robotą piękną, kształtna malowana 3 zł.; a ktoby sobie kazał na wymysł złocistą robić, powinien zapłacić jako starguje. Drzewce turską robotą malowane 1 zł. Darda[36] z turska robiona 2 zł. Drzewce do chorągwi jezdnej piękną robotą, malowane 1 zł. Drzewce do chorągwi pieszej 1 zł. 15 gr.
Siodlarze. Siodło usarskie falendyszowe[37], kordybanem albo kozłem oblamowane, jedwabiem naokoło obstepowane[38] 7 zł., a pokrowiec[39] do niego dostatni 1 zł. Siodło karazyowe[40] usarskie dostatnie 4 zł., pokrowiec 24 gr. Kulbaczka[41] skórzana ciemcem[42] dobrym powleczona, z poduszką, kuszem[43] w około obszyta i skórą futrowana 3 zł. 15 gr. Siodło woźnicze usarskie juchtowe dostatnie 2 zł. 15 gr.; siodło woźnicze proste 1 zł. 6 gr. A kto da falendysz swój, tedy od roboty i za łęk[44] nie ma brać więcej siodlarz, tylko 3 zł. Olstro[45] do pistoletu jednoręcznego piękną robotą 1 zł. 6 gr.; olstro na bandolet piękną robotą 2 zł. 12 gr.; olstro na muszkiet chędogie 3 zł. Sakwy wielkie 3 zł., mniejsze 2 zł. A kto z swej skóry da robić, od roboty większych 1 zł. 10 gr., od mniejszych 1 zł. Tłumok z wielkiej skóry na 3 pary szat 3 zł. Lamcze albo poduszki do szoru[46] końskiego 24 gr.
Rymarze. Rządzik[47] stepowany dwoisty, tak biały jako i czerwony, 2 zł. Puśliska[48] zawijane czerwone juchtowe przednie 24 gr.; puśliska przekładane dwoiste 1 zł.; puśliska usarskie sowite juchtowe 1 zł. Poprąg[49] juchtowy z cuglem, kirem[50] podszyty, z skoblicami[51], wykrawany przedni 1 zł. 6 gr.; poprąg z wołoskiej taśmy z cuglem 10 gr. Uździenica usarska turecka wyprawna, suknem podszyta 26 gr.; prosta 15 gr. Uździeniczka kozacka z nagłówkiem pleciona 15 gr. Tok[52] 12 gr.; toki do koncerza[53] juchtowe bez wyszywania 20 gr.; tok do kopii zawijany albo dwoisty 18 gr. Kantar[54] usarski juchtowy wyszywany, z łańcuszkiem do usarskich koni 1 zł.; kantar prosty z łańcuszkiem 18 gr. Wodza[55] dostatnia pleciona prosta 12 gr.; podlejsza 10 gr. Paski do koncerzów i pałaszów juchtowe 8 gr.; pas do szabli juchtowy 12 gr. Szor juchtowy przedni zawijany, ze wszystkiem gotowy na poszostne konie, z przęckami pobielanemi 40 złp.; podlejszy zawijany na poszostne konie 36 zł. Szor do kotczego[56] na parę koni ze wszystkiem 12 zł.
Czapnicy. Szynkarze winni i każdy nie mają drożej przedawać czapnikom lagru[57] winnego, cebra jednego za 1 zł. Barwicy[58] miodowej za 15 gr.; ałunu kamień 4 zł.; brezylii[59] kamień 6 zł.; grempel[60] tuzin 2 zł.; łoju topionego kamień 3 zł.; beczka sluffy[61] 2 zł. Przedawać mają czapnicy: magierkę[62] z najprzedniejszej wełny na większą głowę według preszburskiej roboty 1 zł. 6 gr.; magierkę z grubej wełny 18 gr. Czapka największa do tutra z najprzedniejszej wełny 1 zł. 10 gr.
Szewcy prości. Buty jałowcze kowane na pachołka 1 zł. 12 gr.; buty za kolana dla woźnicy 1 zł. 6 gr.; ciżmy męskie z podkówkami dobrego rzemienia 20 gr.; trzewiki męskie zawięzowane o dwóch podeszwach 20 gr.; buty białogłowskie dobrego rzemienia 20 gr.
Stelmachy. Kolasa z kołami na parę koni nieokowana 7 zł.; skarbny wóz z kołami nieokowany 7 zł.; kareta bez kół z skrętem[63] 8 zł.; sanie białe na 4 konie 4 zł.; sanie białe na 2 konie 2 zł.
Kołodzieje. Za 4 koła do kotczego 2 złp.; do wozu furmańskiego 3 zł. 6 gr.
Błoniarze. Błona[64] w okno z pięknych szyb, robiona w ołów prosto, bez rzezania, ma bydź szyba jedna po 1 groszu; a prosta szyba po półgroszu; kieliszek co w nim kwaterka 1½ gr.
Stolarze. Stół lipowy za 3 łokcie wzdłuż a 2 w szerz, jakąkolwiek farbą malowany 2 zł. 20 gr.; zydel[65] do niego matowany 24 gr., kałamarz chędogą robotą 3 gr.; szkatułka łokciowa z szufladami, farbista, robotą piękną okowana i z zamkiem 6 zł.[66].
Ta ustawa pana podwojewodzegonie podobała się miastu, mianowicie owo dotąd niezwyczajne cechowanie miar piwnych i zbytnie wymaganie opłat od ustawy. Miasto zaprotestowało w grodzie i wytoczyło sprawę w trybunale lubelskim; piwowarzy zaś przestali warzyć piwa i sycić miody, grożąc, iż wcale nie będą robić gorzałek ani miodów[67]. Myśleli, że tem zastraszą podwojewodzego. Ale podwojewodzy postąpił sobie w całkiem niespodziewany sposób.
Na żądanie bowiem tegoż wielmożnego Marcina Wielogłowskiego, podwojewodzego krakowskiego, stanąwszy oblicznie sławetny Sebastyan Znamirowski, mieszczanin lipnicki, zeznał: „Iż będąc w więzieniu tureckiem i tatarskiem z Imci panem Krzysztofem Jugoszowskim lat dwanaście, nigdzie w tamtych krajach ani miodów ani wódek żadnych nie widział“[68].
„Kiedy więc“, rzekł podwojewodzy, „narody pogańskie, w Odkupienie przez Zbawiciela Jezusa Chrystusa niewierzące, ani łask wiary używające, obchodzą się bez wszelkich napojów upajających, czemużby się prawowierne miasto Jego Królewskiej Mości Nowy Sącz nie miało obejść bez tego, zwłaszcza kiedy ma ku temu ochotę? Zresztą wolna i otwarta droga prawa!“
Mieszczanie nie wiedzieli co odpowiedzieć na to, a podwojewodzy uparł się na swojem i surowo ustawy przestrzegał. Więc skoro jeden i drugi grzywny zapłacił, musieli prawie całkiem ustać w gorzelnictwie i piwowarstwie. Rurmuz na tem najgorzej wychodził, a na początku roku 1631 kupiono tylko jeden znaczek wodny[69], bo tylko jedna gorzelnia robiła[70].
Sprzykrzyło się to jednak miastu i zaraz po Wielkiejnocy zgromadziło się całe pospólstwo i jednogłośnie uchwaliło pobierać: od waru piwa 1 złp., od półwarka 15 gr., a od gorzałki 12 gr., na wydatek prawny z wielmożnym podwojewodzym w trybunale, a choćby i u dworu Jego Królewskiej Mości. Więc jaki taki jął się znowu browaru i gorzelni.
Przeciwko panu podwojewodzemu przygotowano się stanąć zaraz na pierwsze kwerele[71] w grodzie, skoro starosta grodowy do sądu starościńskiego zasiądzie. Nadszedł wreszcie czas. Tomasz Pytlikowicz, wójt, zebrał prawa i dowody i udał się do kancelaryi grodzkiej, gdzie zastał podpiska grodzkiego, Mikołaja Chronowskiego. Nie zapomniał też potężnego łososia dla pana starosty, w celu pozyskania względów i łaski jego dla miasta. Pisma i łososia położył na stole, czekając przybycia starosty. Nadszedł ten i ów, zawiązała się żywa pogadanka, podczas której pan Chronowski kręcił się po izbie. Nadchodzi też i wielmożny pan starosta. Pytlikowicz zbliża się do stolika, a tam ani papierów ani łososia. Pyta pana podpiska, gdzie się to podziało? A ten zamiast odpowiedzi ofuknął go![72] Pytlikowicz zaś bez korowodów wymawia mu w żywe oczy, iż porwał pisma miejskie i łososia. Wytoczyła się sprawa o obrazę honoru przed panem starostą. Pytlikowicz zawezwał świadków i udowodnił, iż mu w izbie sądowej grodzkiej, skąd tylko pan Chronowski wychodził, zginęły akta i ryba. Skończyło się na tem, iż pan Chronowski, jak niepyszny, musiał odstąpić dalszej zaczepki i wpisać to własnoręcznie w akta radzieckie[73]. Gniew tylko pozostał mu w sercu.
Proces z panem podwojewodzym wymagał znacznych nakładów. To, co uchwalono, nie wystarczało. Dlatego 10. lipca 1631 r. na ogólnem zgromadzeniu pospólstwa nie zapomniano o panu podwojewodzym, mieniąc go drugim po wrogu. Na dalsze przeciwko niemu występowanie prawne uchwalono składkę po 6 gr. od każdego mieszczanina i komornika.
Pan Wielogłowski zaś tem surowiej przestrzegał ustawy swojej. Podczas jarmarku podpoborca jego chodził i pilnował miar i jakości napojów. Miód sławetnych Strączków, małżonków, zdał mu się być odmiennym od tego, który przed jarmarkiem okazali i na który naznaczono cenę 12 gr. za garniec. Kazał ich zato bez korowodów uwięzić, a uwolnił dopiero za złożeniem przysięgi, że nie inny miód szynkują, jeno ten, który podpoborca Imci pana podwojewodzego przed jarmarkiem ustawił.
Szynkarze, jak mogli, przemycali napoje, podwojewodzy zaś przez swych dozorców pilnował i chwytał.
Podczas zjazdu wojewody ruskiego, Stanisława Lubomirskiego, na wizyę (oględziny) granic paszyńskich[74], zjechało się wielu z pomiędzy szlachty, a między nimi pan Stan. Dembiński z Łososiny, który potrzebował nie mało wina. Jak zwykle, posyłał do Stanisława Rogalskiego sługi swoje: Palechowskiego i Zagórskiego. Potrosze, potrosze przynieśli oni 30 garncy wina po 15 gr. kwarta, które Rogalski sprzedawał ukradkiem, nie opłaciwszy cła. Wielogłowski dowiedział się o tem i na mocy urzędu swego podwojewodzińskiego zaprotestował wobec rady i zaskarżył w grodzie. Pospólstwo zaś zgromadzone, popierając sprawę, posłał do Jana Tęczyńskiego, wojewody krakowskiego, żaląc się na pana podwojewodzego[75].
Po długich zwłokach zapadł wyrok na Rogalskiego, skazujący go na kary za przemytnictwo, a podwojewodzy zażądał wykonania, przedkładając wyrok wójtowi i ławnikom. Ławica odrzuciła go jako nieuzasadniony na dowodach, tylko na prostem obwinieniu oparty, i założyła rekurs do pana starosty. Ubodło to niezmiernie Wielogłowskiego, iż wójt nie przyjmuje wyroku grodzkiego, i przyszło do cierpkich przymówek. Ponieważ zaś Rogalski zupełnie zaprzeczał oskarżeniu, odwołując się na wolność jarmarczną stosownie do prawa, wójt nakazał przysięgę. I przysiągł Rogalski: Że nie szynkował okrom jarmarku[76].
Wielmożny Marcin Wielogłowski, rozgniewany do żywego, począł wygadywać na miasto i mieszczan. Przywykli mieszczanie do podobnych wybuchów wielmożnego gniewu, słuchali cierpliwie, nie ośmielając się odciąć, ażeby z tego później nie urosła sprawa z całą szlachtą. Nie zniósł tego jednak jeden z młodszych mieszczan, Wojciech Bogdałowicz[77], bo płynęła w nim krew szlachecka. Ojciec jego Stanisław, szlachcic podupadły, przyjął był prawo miejskie i bywał poważanym ławnikiem, nobilis civis et scabinus sandecensis, synowie zaś, dobrze się prowadząc, nie trudnili się rzemiosłem, i nie straciwszy szlachtctwa łokciem i wagą[78], zawsze się do szlachty liczyli, jak wszyscy patrycyusze, ród z szlachty wiodący. Do tego Wojciech Bogdałowicz poczuwał się na kieszeni, co mu także dodawało odwagi. Niedawno bowiem ożenił się był z bardzo poważaną i bogatą mieszczką Felicyą, wdową po Sebastyanie Piotrkowiczu, kupcu († 1631), która, odwdzięczając mu się w miłości, zapisała mu połowę całego majątku swego, jako młodzianowi szlachetnemu. Mógł się tedy tem śmielej ująć za swem miastem.
Pan podwojewodzy zmierzył okiem młodego zuchwalca, który mu śmiał czoło stawić, lecz czując słuszność zarzutów, nie mógł ich odeprzeć, więc dał mu tylko uczuć swą pychę.
Przeciwko zbytkowi, mianowicie w ubiorach, zazdrosna szlachta często uchwalała prawa, których sama nigdy nie zachowywała, mieszczan jednak z powodu tego często nabawiała przykrości. Między innymi istniał zakaz, aby mieszczanie nie chodzili w safianowych butach. A właśnie safianowe buty miał na nogach Wojciech Bogdałowicz.
Pan Wielogłowski, słuchając ze zdziwieniem odezwy jego, spostrzegł to, i przerywając mu mowę, rzecze: „A skąd tobie prawo, panie Bogdałowicz, chodzić w safianowych butach, skoroś ty mieszczanin, nie szlachcic?“ Bogdałowicz zapomniał języka w gębie! Podwojewodzy zaś zwrócił się do wójta i żądał, aby zapisano do aktów skargę, którą, jako szlachcic, zanosi przeciwko Bogdałowiczowi, iż sobie przywłaszcza przywileje szlacheckie.
Lecz przewodził w sądzie stary i doświadczony Tomasz Pytlikowicz, któremu nie obce były sejmiki, sejmy, trybunał, a nawet dwór króla Jegomości. Grzecznie się skłonił panu podwojewodzemu, oddał uszanowanie rycerskiemu stanowi i przywilejom jego, ale dodał, iż tej sprawy jako czysto szlacheckiej nie poważa się sądzić. „Niechaj więc wielmożny pan raczy żal swój zanieść do szlacheckiego sądu w grodzie, skoro tylko pan starosta do sądów starościńsko-grodzkich zasiądzie!“
Podwojewodzy więc do grodu zaskarżył urząd miejski, iż mu nie czynią sprawiedliwości z Rogalskiego; Bogdałowicza zaś, że nosi safianowe buty[79].
Takie postępowanie pana podwojewodzego nie wszystkiej jednak podobało się szlachcie, zwłaszcza, że narażało na wzgardę szlachtę i szlachcianki zmieszczałe, jakich w samym Sączu było nie mało. Wszakże i z Wielogłowskich jedna: Konstancya Zawistowska, była niedawno w podobnem położeniu i sam pan podwojewodzy, jako opiekun przyrodzony, ujmował się za nią z powodu jej krzywdy, doznanej od Wojciecha Łopackiego, który w uniesieniu gniewu pochwycił i wyrzucił ją na ulicę z kamienicy Smoczowskiej, wraz z jej matką Anną Wielogłowską[80]. Zresztą Bogdałowicz, człek porządny, w zażyłości był z szlachtą, a nawet z panem Krzysztofem Wielogłowskim, podstarościm sandeckim.
Pan podstarości z urzędu swego, wraz z podwojewodzym i radą miasta, ustanawiał taksę i opłatę od wszelkich napojów i żywności. Była to dość uciążliwa czynność, i chcąc sobie ulżyć na rok 1633, chciał ją właśnie zdać na jakiego zastępcę, za którym się oglądał. Chcąc zaś ukarać brata swego Marcina za jego niepopularność, właśnie zdał to zastępstwo Bogdałowiczowi, wprowadzając go tym sposobem w bezpośrednią z nim styczność. Bogdałowicz najchętniej przyjął je wobec urzędu miejskiego.
Jakżeż się zdziwił pan podwojewodzy, kiedy, przyszedł na ratusz w celu ponowienia corocznego urzędowania swego co do ustawy rzeczy strawnych i rzemieślniczych, zamiast brata swego podstarościego, zastaje Bogdałowicza z pełnomocnictwem do zastępstwa w tej urzędowej czynności![81] Obrażony do najwyższego stopnia, odstąpił od urzędowania i natychmiat podał protest przeciwko Bogdałowiczowi, że wbrew wszelkim konstytucyom sejmowym śmiał mieszać się do urzędowania podwojewódzkiego i że się poważył przyjąć zastępstwo wielmożnego Krzysztofa, podstarościego sandeckiego. Nie uznając więc urzędowania jego, oświadczył, iż go prawem do odpowiedzialności pociągać i przeciwko niemu działać będzie! Musiał wkońcu Bogdałowicz ustąpić, a obaj Wielogłowscy potwierdzili ustawę na rok 1633.
Pospólstwo zaś miejskie, urażone lekceważeniem mieszczan, uchwaliło z swej strony przeciwko szlachcie i podwojewodzemu: 1) Aby się nikt nie ważył kupować drzewa dla szlachty lub na imię szlachty. 2) Każdy tak mieszczanin jak przedmieszczanin, gdy ma przedać dom lub rolę swoją, aby to opowiedział urzędowi, że chce sprzedać; a nie lada komu i obcemu przedawał, tylko temu, któryby się przydał na radę rzeczypospolitej, albo mieszczaninowi, okrom tego, gdyby się taki nie znalazł, albo mieszczanin nie chciał kupić, pod karą 100 grzywien. 3) Aby szynkarze wina i piwa panu podwojewodzemu nie dawali nic więcej nadto, co w konstytucyi wyrażone.
Z końcem jednak roku stanęła ugoda za pośrednictwem pana posdstarościego i Jana Wojakowskiego, pisarza grodzkiego. Pan podwojewodzy odstąpił od dalszego prawa z miastem, szczególnie zaś z Rogalskim, i własnoręcznie podpisał się na to w księgi radzieckie. Wdzięczne zaś miasto za stałe bronienie swych praw nadało Rogalskiemu w r. 1634 ogród tuż za szpitalem św. Walentego[82].
Niemniej ciekawą i szczegółową jest:
Taksa rzeczy przedajnych i kupnych (taxa rerum vendibilium et emptibilium), uczyniona 5. kwietnia 1652 r. w niebytności wielmożnego podwojewodzego powiatu tego, przez Imci pana Jana Wacława Proszowskiego, podstarościego sandeckiego, wraz z Imci panem Samuelem Gajowskim, burgrabią zamkowym, także z Imci panem Kajetanem Skrzetuskim, pisarzem grodzkim sandeckim[83].
Rzeźnicy. Iż czasu teraźniejszego przed trawą droższe bydło na jatkę... jako na teraz wołu przedniego dobrego na pień[84] za złp. 40 kupują, tedy takowego pół wołu złp. 15 gr. 23½; ćwierć przednia zł. 7 gr. 13, zadnia zł. 8 gr. 6½.
Pieczenie i insze szroty[85] ćwierci zadniej: Zrazowa pieczenia 16 gr., ogonowa 18 gr., średnia 18 gr., biała 15 gr., mirsztukowa[86] 15 gr., rura[87] 6 gr., giża[88] 4 gr., zieber 2 po 9 gr. = 18 gr., sześć linsztuków[89] po 7½ gr., gacznica[90] i polędwica 2 zł. 10 gr.
Tegoż wołu przedniego ćwierci przedniej sztuki i szroty: Plecy 24 gr., flansztuk[91] 15 gr., rura 6 gr., pąga[92] 20 gr., giża 3 gr., burszlak[93] 20 gr., mostek 24 gr., szpondrów[94] 3 po 7½ gr., a 6 po 6 gr., podplecnych 6 po 6 gr., ziebro z chrząstką[95] 10 gr., ziebro gołe wedle chrząstki 8 gr., ziebro osobne trzecie i czwarte po 8 gr. Skóra z łojem tegoż wołu przedniego 10 zł, skóra dobra w pracy rzeźnikowi. Wół średni podlejszy 30 zł.; jałowica przednia 20 zł.
Cielę dobre. Iż teraz cielęta są najtańsze, tedy cielę najlepsze kupią za 3 zł. Pół cielęcia takowego 1 zł. 7 gr.; ćwierć przednia 17 gr., ćwierć zadnia 20 gr.; skóra 15 gr., mostek 5 gr., plecko 7 gr., górnica[96] 8 gr., nadziewanka 5 gr., dych[97] 9 gr., zrazik 3 gr. Główka, kruszki[98], wątróbka, płucki, nożki: rzeźnikowi. Cielę średnie kupują za 1 zł. 24 gr., najpodlejsze za 1 zł. 16 gr.
Piekarze. Iż czasu teraźniejszego na przednowku żyto i przenica ceny swej nie puściły, tedy przez ten czas aż do nowego (chyba żeby znacznie tymczasem tanie albo drogie były), piekarze tak ze wsiów jako też i z miasta nie powinni będą chleba piec żytniego, tylko po 2 gr. albo po groszu jednemu. Pszenny zaś albo biały chleb, jako teraz i dawno zwyczaj jest, po 2 grosze, po półtoraku, po groszu, po półgroszku, po szelągu i po kwartniku[99], ale większy aniżeli przedtem był! Tego pilnie ciż piekarze przestrzegać powinni, aby rżany[100] chleb pięknie narobiony bez podsycania go drożdżami piekli: pod zabraniem takowego chleba, gdzieby się pokazał. A iż biały chleb snadź bez drożdży bydź nie może: tedy go nie nazbyt niemi nadymać powinni, pod zabraniem onego.
Piwowarowie i szynkarze. Przychylając się do teraźniejszej przednowkowej ceny zboża na piwa i gorzałki i inszych nakładów do tychże, tedy piwo w tejże cenie ma zostawać, t. j. achtel po 4 zł., garniec po 2 gr. A iż ze złego słodu albo małego dobre piwo bydź nie może, tedy panowie piwowarowie mają i powinni tego pilno przestrzegać, aby na cały war piwa dobrego zalewali nie mniej, jak 24 wierteli pszenicy z jęczmieniem chędogim, wpół mieszając. A jeźliby kto podlejszy słód wydał i spuścił do młyna: arendarze z młynarzem powinni odnieść do urzędu, a urząd zaś miejski takowego karać powinien: grzywien 14. Ze słodu zaś takowego słusznego i chędogiego, nie odejmując przyrostku, nie mają więcej brać nad achteli 24 z dolewką. Czego urząd miejski doglądać powinien. Iż piwo szmelcowane alias dwuraźne droższe bydź musi, niżeli zielone, tedy beczka dwuraźnego po 8 złp., garniec po 4 gr. przedawać powinni.
Gorzałka powinna dobra, anyżkowa i cytwarowa, bydź warzona. Przednia dobra gorzałka anyżkowa ma bydź przedawana po 16 gr., cytwarowa także. Podlejsza zaś tatarska albo insza po 14 gr.
Miód przednie dobry do picia, garniec po 14 gr., podlejszy po 12 gr. Miód siedmiogrodzki kwarta po 10 gr., garniec po 40 gr.
Szewcy. Uważając cenę towarów rzemiosła tego i nakładów, tedy buty rybackie 2 zł.; buty chłopskie 1 zł. 18 gr.; buty kowane średnie 1 zł. 6 gr.; buty kozłowe dobre 1 zł. 15 gr.; buty białogłowskie 24 gr.; hajduckie trzewiki z dobrego rzemienia 20 gr.; białogłowskie trzewiki dobre proste 12 gr.; butki dziecięciu w dziesięci lat 12 gr., w ośmi lat 10 gr.; trzewiki dziecięciu takiemu 8 gr.; trzewiki białogłowskie na korku 24 gr.
Safianniki. Buty żółte dostatnie z długiemi cholewami 3 zł.; buty dostatnie dobre czerwone z długiemi cholewami 3 zł. 15 gr.; żółte dobre mniejsze 2 zł. 15 gr.; czerwone 3 zł.; ciżmy 1 zł.; trzewiki dziecięciu 12 gr.; trzewiki safianowe białogłowskie odwracane 1 zł. 10 gr.; od roboty butów safianowych 24 gr.
Rymarze. Szor juchtowy na 6 koni z uzdzienicami, licami, przęczkami pobielanemi, z postronkami, ryngortami[101], ze wszystkiem przedawać mają za 60 zł. Szor na 4 konie także ze wszystkiem 40 zł. Półszorek z lejcem i naszelnikiem 10 zł.; uzdeczka prosta 15 gr., wiązana z pobielanemi wędzidłami 20 gr.
Kuśnierze. Kożuch na woźnicę otworzysty piękny 5 zł. 15 gr.; białogłowski kożuch otworzysty 8 zł.; szorc[102] białogłowski 4 zł., giermak[103] z baranków młodych otworzysty na białogłowę 8 zł. 15 gr.; szorc białogłowski przedniejszy 6 zł.; kitla białogłowska 5 zł.
Sukiennicy. Postaw sukna prostego jarzęcego[104], który miał łokci 27. a wszerz łokieć, 16 zł.; podlejszego zaś prostego stąpionego postaw 15 zł. Pierwszego sukna jarzęcego łokieć powinien bydź przedawany po 14 gr., drugiego podlejszego po 12 gr.
Krawcy. Od dołomana[105] krótkiego 1 zł.; od żupana długiego 1 zł. 10 gr.; od kontusza z pętlicami 1 zł. 15 gr.; od wyśmienitej białogłowskiej spodnicy z kabatem 2 zł. 15 gr.
Bednarze. Beczka dębowa na kapustę szeroka 1 zł. 20 gr.; jodłowa 1 zł.; achtel smolny dobrze 18 gr.; niesmolny 12 gr.; półachtelek smolny 9 gr.; niesmolny 6 gr.; beczka na mięso, większa niżeli śledziówka i pękatsza 12 gr.; ceber 6 gr.; cebrzyk 3 gr.; obręcz na piwo i na wino 1—2 gr.; od szpunta beczki ½ gr.; od wątoru do wina alias fryszu 1 gr.
Płóciennicy powinni ludziom na czas umówiony robić, przędzy nie odmieniać; łokieć płótna lnianego po 1½ gr., konopnego po 1 gr., pacześne lub zgrzebne po szelągu robić mają, pod winami.
Kowale. Podkowa pod wielkiego konia 6 gr., pod średniego 5 gr.; od okowania pary kół nowych 2 zł.; od pary kół kolasnych 2 zł.; sworzeń do wielkiego wozu 15 gr., do małego 12 gr.; bratnali kopa 15 gr., gontowych 5 gr.; siekiera drwalna 20 gr., mniejsza 18 gr.
Nie wchodząc bliżej w ocenę owych corocznych ustaw żywności i robót rzemieślniczych, bądź co bądź przyznać należy, iż miały tę jedyną zaletę, że zapobiegały wyzyskiwaniu i zdzierstwu, które niestety w naszych czasach tak pospolitem jest w świecie kupieckim i rzemieślniczym. Natomiast miały nader zgubne skutki dla rozwoju rzemiosł i handlu, a podkopując wszelki przemysł krajowy, przyspieszyły upadek miast a z nim zubożenie całego kraju.







  1. Zob. tom. I. str. 109—110 o pojmaniu i straceniu Floryana Siemichowskiego, tudzież str. 152—155 o uwięzieniu Władysława i Abrahama Krzesza i ścięciu jednego z nich.
  2. Ks. Januszowski: Statuta, prawa i konstytucye koronne str. 278—280. Kraków 1600, druk gocki in folio.
  3. Ustawę województwa krak. z r. 1589, najobszrn. ze znanych dotąd, podał dr. Bolesław Ulanowski: Kilka zabytków prawodawstwa królewskiego i wojewodzińskiego w przedm. handlu i ustanaw. cen. Archiw. kom. prawn. T. I. str. 96—128. Kraków 1895. — Niemniej ciekawe i bogate treścią są: Dwie taksy towarów cudzoziem. z r. 1633, podane przez Wilhelma Rolnego. Archiw. kom. prawn T. 5. Kraków 1897. — Wreszcie taryfa cen wojew. krak. z r. 1565, wyd. Ferdynand Bostel. Archiw. komis. hist. T. VI. Kraków 1891.
  4. Safian — skóra turecka.
  5. Volum. Leg. T. III. p. 180, 297.
  6. Jeżowski: Oekonomia albo porządek zabaw ziemiańskich. Zbytki teraźniejsze miejskich białychgłów. Kraków 1648, druk gocki.
  7. Złotogłów — materya złotolita, lama.
  8. Tabin — kosztowna materya jedwabna.
  9. Szłyk — czapka futrzana coraz węższa ku górze.
  10. Ferezya — suknia zwierzchnia, nieprzepasana, długa, lekko podbita.
  11. Kołpak — czapka wysoka ku górze kończasta.
  12. Foza — kształt, model, sposób.
  13. Kanak — naszyjnik kosztowny, klejnot. — Manele — naramiennik, bransoletka.
  14. Starowolski: Reforma obyczajów polskich, wyd. Turowskiego, str. 39, 42. Kraków 1859.
  15. Marmurki — futra z lisa czarnego; pupki — sobolowe futra.
  16. Volum. Leg. T. IV. p. 236.
  17. Szymon Starowolski: Monumenta Sarmatarum p. 802, przytacza klasyczną elegię ku uczczeniu Stan. Ujejskiego († 1645): Noenia lugubris in obitum generosi Stanislai Ujejski de Wilkowice, notarii castrensis sandecensis. Czytam w niej między innemi:

    Illi semper erat legum reverentia cordi,
    Justitiam juxta sancta statuta colens.
    Aequitatem ejus merito Sandecia laudat,
    Profuit et patriae pectore, mente, manu.

    Był on ojcem Tomasza Ujejskiego, który, zamianowany biskupem kijowskim w r. 1655, zrzekł się dobrowolnie tej godności w r. 1676, poczem wstąpił do Jezuitów i w Wilnie 1689 r. życia dokonał.

  18. Podług ustawy krakowskiej z r. 1589 „w każdym rożenku 12 ptaków być ma a nie mniej.“
  19. Delia — szata zwierzchnia. Miała ona krój ściętej opończy, podbita zaś musiała być jakiemś futrem, również i kołnierz futrem obłożony.
  20. Pętlica — mała kluczka dla zapinania albo dla ozdoby.
  21. Ubraniczko — majteczki, spodeńki.
  22. Kopieniak — opończa od deszczu bez rękawów.
  23. Opończa — płaszcz od deszczu, bunda.
  24. Letnik — suknia letnia kobieca.
  25. Pasamon — strefa do bramowania, obszywania sukień, osobliwie liberyi.
  26. Szarafan — szlafrok, długa suknia z przodu roztwarta.
  27. Baczmag — gatunek obuwia, but, trzewiki robione na wzór obuwia tureckiego; kapcie — obuwie chłopskie zimowe, na jedną stronę wyprawne.
  28. Ciżmy — półbucie, półcholewek, z Węgier przyjęte półbuciki.
  29. Ordyński — tatarski.
  30. Ingricht z niem. Eingericht — blacha wewnątrz zamku z wcięciami odpowiedniemi do wcięć i kształtu klucza w tym celu, żeby kluczem o innym kształcie nie można było zamku otworzyć.
  31. Grzebło — grzebień żelazny do czesania koni.
  32. Brajcar — kolce, na których wisi binda albo pas od szabli.
  33. Poszwa — pochwa.
  34. Wyrabiali kopie, drzewca dla jazdy polskiej.
  35. Turski — turecki.
  36. Darda — włócznia, oszczep.
  37. Falendysz, lundysz — gatunek sukna holenderskiego, angielskiego.
  38. Stepować, stepnować — wyszywać.
  39. Pokrowiec — futerał, zasłona do pokrywania.
  40. Karazya — sukno proste, grube.
  41. Kulbaczka — siodło.
  42. Ciemiec — gatunek skóry.
  43. Kusz — skóra cielęca albo kozłowa chropawo wyprawiona.
  44. Łęk — kula czyli wyniosła część siodła, której jeździec się trzyma.
  45. Olstro — futerał.
  46. Szor — chomąto, uprząż na konie.
  47. Rząd, uprząż — rzemienie, wodze.
  48. Puślisko — rzemień od strzemienia.
  49. Poprąg — pas do podpinania kulbaki na koniu.
  50. Kir — sukno lekkie pospolite.
  51. Skoblice — łęk u siodła.
  52. Tok — pochwa, w której się kopia wstawia, żeby mocno stała przy jeźdźcu.
  53. Koncerz — miecz prosty i szeroki do kulbaki przywiązany.
  54. Kantar — gatunek munsztuku bez wędzidła.
  55. Wodza — cugiel na konia.
  56. Kotcz, kocz — pojazd półkryty.
  57. Lagier — drożdże.
  58. Barwica — gatunek farby różowej.
  59. Brezylia — gatunek farby.
  60. Grempla — szczotka druciana do czesania wełny; rodzaj grzebienia.
  61. Kwas solny, Salzsäure, używany po dziś dzień przy wyrobach czapek i kapeluszy.
  62. Magierka — czapka węgierska.
  63. Skręt podjazdowy — ramię sznic, trzymające dyszel. Sznice ramiona dyszlowe.
  64. Pierwotnie zamiast szyb używano do okien pęcherzowych błon; później zaś, choć już szyby weszły w użycie, nazwa jednak: błoniarz, błona utrzymała się i nadal.
  65. Zydel — stołek prosty z drzewa.
  66. Acta. Consu. T. 52. p. 64 et sequ.
  67. Distributa f. 15, 30.
  68. W r. 1619, kiedy król Zygmunt III. rozkazał sędziwemu hetmanowi, Stanisławowi Żółkiewskiemu, wkroczyć do Multan i z Turczynem zaczepną wojnę rozpocząć, Sebastyan Znamirowski wstąpił w szeregi wojska koronnego. Walczył mężnie pod Cecorą w r. 1620, a przebywszy okropne i głośne w dziejach ojczystych trudy i prace wojenne, wraz z innymi niedobitkami, a mianowicie z wielmożnym Krzysztofem Jugoszowskim, dostał się do tatarskiego jasyru. Zaprzedany Turkom, przez lat 12 znosił jarzmo niewoli, przepędzany z miejsca na miejsce wraz z swym towarzyszem niedoli, i dopiero rok 1630 powrócił im wolność i dozwolił wrócić w ojczyste progi. (Acta Consul. T. 52. p. 90—91).
  69. Bliższe wyjaśnienie tego wyrazu podałem na str. 70.
  70. Acta Consul. T. 52. p. 190.
  71. Kwerele — zażalenie, żałoba, roki skargowe, terminy sądu grodzkiego, na których zasiadał i sądził starosta grodowy, lub w jego zastępstwie podstarości i pisarz grodzki.
  72. Acta Scabin. T. 51. p. 68. — Act. Consul. T. 53. p. 46.
  73. Act. Consul. T. 52. p. 86.
  74. Wielmożny Piotr Rożen, dziedzic Mogilna, wyrębywał ciągle miejski las w Paszynie i ciągle miedze swoje rozszerzał. Miasto zaprotestowało uroczyście przeciwko temu najazdowi i wytoczyło proces najprzód w sądzie ziemskim w Czchowie a następnie w trybunale lubelskim. Na oględziny granic paszyńskich zjechał z prawnikami Stanisław Lubomirski (1631 r.) Przy komisyi odwoływało się miasto na przywilej księżny Gryfiny (wdowy po Leszku Czarnym, pani sandeckiej ziemi) z r. 1299. A iż był pisany trudną staroświecką łaciną, dano Maciejowi Tessarowiczowi od przepisania tegoż przywileju 1 złp. Długi ten proces kosztował miasto przeszło 200 złp.; sam Andrzej Jordan, komornik graniczny, wziął za swój trud 100 złp.
  75. Act. Consul. T. 53. p. 141.
  76. Act. Consul. T. 53. p. 143.
  77. W r. 1631 figuruje w aktach: Albertus Bogdałowicz, patricius oppidi czchovensis, pro tune vicenotarius castri sandecensis.
  78. Konstytucye sejmowe z r. 1505 i 1633 uchwaliły, że szlachectwo swe traci, kto się trudni rzemiosłem lub handlem. (Vol. Leg. I. 138, III. 382). Tych jednak uchwał, jak wiele innych, niebardzo przestrzegano. Tak n. p. w pierwszej połowie XVII. w. niektórzy panowie szlachta (jak Jordanowie, Stradomscy, Gładyszowie), wchodzili z kupcem Jerzym Tymowskim w spółki handlowe wina i sukna, a przecież szlachectwa przez to nie tracili i nadal piastowali urzędy grodzkie. Zob. rozdz. VIII. poniżej.
  79. Distributa f. 132.
  80. Act. Consul. T. 53. p. 3, 10, 32, 77.
  81. Act. Consul. T. 53. p. 145.
  82. Act. Consul. T. 53. p. 184, 186.
  83. Act. Consul. T. 61. p. 171.
  84. Wół na pień — na rzeź.
  85. Szrot — mięso od biodra aż do żebra pierwszego.
  86. Mirsztukowa — prawdopodobnie z niem. Nierenstück, pieczeń nerkowa.
  87. Rura, rurka — część nogi od pręgi do biodra.
  88. Giża — kość goleniowa.
  89. Linsztuk — z niem. Lendenstück, podnercze, to samo co rostbif.
  90. Gacznica — prawdop. niem. Grätschnitt, tyle co cąbr, część krzyżowa, z części zadniej odcięta.
  91. Flansztuk — z niem. Flankenstück, spodek, brzuchowica.
  92. Pąga, pęga — część nogi od kolana.
  93. Burszlak lub bruszlak — z niem. Brustschlag, górna część.
  94. Szpondry — część piersi od brzucha.
  95. Chrząstka — część ciała miększa od kości, ale twardsza od innych części zwierzęcia.
  96. Górnica — pieczeń górna, kark.
  97. Dych — pieczeń cielęca pośladkowa czyli od tylnych nóg (niem. Schlegel).
  98. Kruszki, kiszki — cały skład kiszek.
  99. Kwartnik — drobna moneta polska.
  100. Rżany — razowy, gruby chleb żytni.
  101. Ryngort — gurt wierzchni do podpinania kulbaki.
  102. Szorc — fartuch.
  103. Giermak — suknia długa.
  104. Jarzęcy — wiosenny, letni.
  105. Dołoman — kurtka zwierzchnia węgierska.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Jan Sygański.