Jezuici w Polsce (Załęski)/Tom I/064

<<< Dane tekstu >>>
Autor Stanisław Załęski
Tytuł Jezuici w Polsce
Podtytuł Walka z różnowierstwem 1555—1608
Wydawca Drukarnia Ludowa
Data wyd. 1900
Druk Drukarnia Ludowa
Miejsce wyd. Lwów
Źródło Skany na Commons
Inne Cały Tom I
Indeks stron
rozdział x.
Misya w Mołdawii. 1587—1608.

§. 63. Mołdawia w chwili przybycia Jezuitów 1588.

Równocześnie niemal z przygotowaniem do unii Rusi, zanosiło się na unią z Rzymem „przedmurza Polski“ sąsiedniej Mołdawii, która od XIV—XVIII wieku obejmowała dzisiejszą Bukowinę austryacką, Besarabią rosyjską i połowę dzisiejszego królestwa Rumunii po rzekę Milkow, a stołecznem jej miastem była najprzód Suczawa, a potem Jassy. Polacy zwali ją „polem przepiórczem“, bo nic w niej trwałego, wszystko niepewne, zmienne. Główną przyczyną tej niepewności było geograficzne położenie Mołdawii między rywalizującemi z sobą wielkiemi państwami: Węgrami, Polską i Turcyą. Każde z tych państw pracowało nad uzyskaniem supremacyi nad tem księstwem. Aż do połowy XIV wieku podlegało ono kolejno panowaniu dackiego króla Decebala, Rzymian, Hunów, Gotów, Bułgarów i Węgrów i dopiero 1348 lub 1349 r. pod wojewodą Bogdanem Doroszem z Maramoroszu wybiło się na niepodległość. Nie trwała ona długo, bo już 1404 i 1407 r. wda Aleksander I „Dobry“ z domu Muszaszti, składa Jagielle hołd, Mołdawia staje się lennem Polski i jest niem aż do 1512 r. Cesarz Zygmunt luxemburski na zjeździe z Jagiełłą w Lubowli 1412 r. zatwierdza to lenno, pod warunkiem wszelako, że na wypadek wojny z Turcyą hospodar mołdawski przyjdzie w pomoc koronie węgierskiej, w przeciwnym razie nastąpi podział Mołdawii między Polskę a Węgry.
Nieszczęściem też było tego księstwa, że tronik jego był, jak w Polsce za Jagiellonów, dziedziczno-elekcyjnym, a władza hospodara patryarchalna absolutna. Elekcya otwierała szerokie pole do intryg, matactw politycznych, przekupstw, zdrad jawnych i wojen domowych, absolutyzm do zdzierstw i okrucieństw nad własnymi poddanymi. Hospodarowie w częstych wojnach domowych o sukcesyą tronu między sobą, zdradliwymi się okazali lennikami Polski. Jeden (Aleksander I) najeżdża i gorzej Tatarów łupi Ruś od Przemyśla po Lwów 1331. Drugi (Bohdan II) w zasadzce wycina prawie do nogi wojska polskie 1451. Trzeci (Stefan) opada zdradziecko i znosi do szczętu wojska króla Olbrachta w lasach Koźminu 1497, i już go nie „panem“, ale „ukochanym przyjacielem amicus, sincere dilectus“ w układach pokoju 1499 r. nazywa, a nową zdradą 1504 r. wpada z wojskiem i obsadza Pokucie. Czwarty (Bohdan III) odnawia z Zygmuntem I dawne traktaty 1510 r., a już 1512 r. zawiera z Solimanem I „kapitulacyą pierwszą“ i u nóg jego ściele Mołdawią jako hołdownicę Porty, której na znak poddaństwa płaci roczną daninę 4000 dukatów. Wnet stanie „kapitulacya druga“; zawarł ją 1527 r. z Solimanem wda Piotr Raresz, typ hospodarów intrygantów i wiarołomców, aby uzyskać pomoc sułtańską w zdobyciu kilku miast w Siedmiogrodzie, a Pokucia w Polsce.
Odtąd elekcya dziedziczna w Mołdawii ustaje de facto, wchodzi na jej miejsce frymark o tronik mołdawski[1]. Dzieje tych frymarków i wynikających z nich zmian tronu i wojen domowych, oto dzieje Mołdawii. Społeczeństwo tu znika, o niem nic nie wiemy, jeno że zubożone i zdemoralizowane do szczętu. Nietylko bowiem prawowici synowie hospodarów, ale i uboczni rościli sobie prawo do tronu, więc po kilku naraz pretendentów licytowało w Stambule ten tronik, płacąc zań po 100, 200, 300, a nawet 400 tysięcy dukatów, i podnosząc haracz roczny z 4 do 14, a nawet 20 tysięcy dukatów, krom haraczu w koniach, baranach, zbożu, miodzie itd. Zadłużali się więc powyżej uszu; lichwiarze greccy i włoscy jubilerzy oblegali ich pałac, sekwestrowali wszelkie dochody, więc pod eskortą nadwornych trabantów towarzyszyli urzędnikom wybierającym podatki, bili, katowali, torturowali nawet biednego chłopa, aby ostatnią krowę lub barana, ukrytego w lesie, oddał na podatek książęcy, który oni zabierali. Zubożenie kraju wskutek tych zdzierstw niesłychanych było przerażające i powszechne, a że nędza złym doradzcą, więc zupełny zastój w kulturze i cywilizacyi i demoralizacya, idąca od tronu hospodarskiego aż do pastucha na leśnej polanie, owładnęła Mołdawią. Równie znikczemniałego społeczeństwa trudno było znaleść, bo frymarczono i religią i frymarką tylko były na kilka zawodów wznawiane aspiracye hospodarów do unii z Rzymem.
Oprócz zdzierstw niszczyły Mołdawią częste przechody Tatarów, ciągnących w pomoc wojskom tureckim do Węgier, albo przeprawiających się po łup w kraje Polski. Hospodarowie bowiem jako wazalowie Porty „kapitulacyami“ 1512 i 1527 r., obowiązali się dawać nietylko wolne przejście, a w razie potrzeby schronienie, ale pomoc w pieniądzach i ludziach wojskom tureckim i posiłkującym je Tatarom. Ta właśnie okoliczność zmuszała Polskę do mieszania się w sprawy Mołdawii, i do forytowania na jej tronik hospodarów przychylnych lub spokrewnionych z domami polskimi. Ale znów istniejące między Turcyą a Polską traktaty pokojowe nie pozwalały ani królowi, ani rzpltej czynić to jawnie, urzędowo, więc podejmowali się wypraw do Mołdawii na własną rękę panowie polscy. Przy ich to pomocy dostali się na tronik hospodarski Aleksander Łopuszna 1551, Jakób Wasyl Heraklides 1561; dostał się w moc polską i za okrucieństwa nad Polakami ścięty we Lwowie 1564 hospodar Tomża; próbował odzyskać zabrany przez Iwonią tronik Bohdan IV i sam Iwonia, którego podkupił u Porty Piotr, czyli Petryło Kulawy 1574.
A nietylko panowie polscy, jak Łaski, Wiśniowiecki, Mielecki, Sieniawski, ale Kozacy nawet mieszają się czynnie w sprawy Mołdawii. Zrozpaczeni zdzierstwami Petryły Kulawego bojarzy, zapraszają na tron jasski „sążnistego chłopa“, assawułę Zaporożców, Iwana Podkowę, który też istotnie z swymi Kozakami zdobył Jassy i okrzyknięty hospodarem 1577 r. Ale rządził Polską król Stefan, który takiej swywoli, naruszającej pakta z Turcyą, nie znosił, więc przez brata swego Krzysztofa, wojewodę Siedmiogrodu, wprowadził Petryłę na tronik jasski, a Podkowę, schwytanego w powrocie na Ukrainę, ściąć kazał we Lwowie 1578.
Przywrócony Petryło nie długo hospodarzył, podkupił go u Porty i wygnał Jankuła 1580, bękart i on, heretyk, zdzierca, rozpustnik i zuchwalec niemądry. Przejmował listy króla Stefana do Porty, otwierał, czytał i zwracał królowi, napadł na Pokucie i Podole. Król Stefan domagał się u Porty ukarania Jankuły, uciekającego do Węgier kazał schwytać i ściąć we Lwowie 1584 r. Petryło Kulawy, wydobywszy się, dzięki interwencyi Syksta V u króla Stefana, z więzienia, użył pośrednictwa swej matki Kiajny, niepospolitej intrygantki na dworze sułtańskim, i za cenę blisko 100.000 dukatów zasiadł po trzeci raz na troniku mołdawskim 1586 r. Na tę właśnie dobę jego rządów przypada misya mołdawska polskich Jezuitów[2].
Petryło oddawna nosił się z myślą przejścia na katolicyzm. Czy mu myśl tę podsunął Albańczyk Bartłomiej Bruti, krewny w. wezyra Synan’a baszy, gorliwy katolik, z którym poznał się podczas swej tułaczki kilkoletniej na górze Athos, czy też kapelan więzienny lub misyonarz jaki Jezuita, nie wiadomo. To pewna, że dojrzała ona w dwuletniem więzieniu, w Siedmiogrodzie, do którego wtrącił go namiestnik króla Batorego Jan Getra na żądanie zapewne Porty[3]. Zachęcał go do tego i wskazywał drogę Bruti. Dowodził mu, że już raz potrzeba zerwać z tradycyjną polityką lawirowania między Turcyą a Polską, zapchać gardło wiecznie łakomej Porcie podwyższeniem haraczu z Mołdawii o 10.000 dukatów więcej i okupiwszy sobie z tej strony względne przynajmniej bezpieczeństwo, wejść po cichu w wielki katolicki sojusz z papieżem, królem polskim, cesarzem, Wenetami i książętami włoskimi, w każdym zaś razie oprzeć się na Rzymie i Polsce i zdążać do unii religijnej z Stolicą św. Przedewszystkiem więc niech wojewoda wypędzi wstrętnych, zarówno schizmatykom jak Katolikom, Aryanów, Lutrów, Kalwinów, których za rządów Heraklidesa i Jankuły napłynęła moc wielka z Siedmiogrodu, Węgier, Niemiec, coś trochę z Polski. Uczynił to Petryło dekretem z 1587. Potem niech opatrzy religijne potrzeby 15.000 katolików Seklerów, Sasów i Polaków, którzy po miastach mołdawskich bez kościołów i księży rozrzuceni mieszkają.
Istotnie los katolicyzmu w Mołdawii od stu lat był opłakania godny[4]. W chwili, o której piszemy, trzech Franciszkanów w Bakowie, nieumiejących po niemiecku ani po węgiersku, opatrywało potrzeby 15.000 Katolików, Seklerów i Sasów przeważnie, więc też niwa katolicka „horrendis a multis annis obsita erroribus jacuit, leżała porosła od lat wielu straszliwemi błędami“ jak wyznaje Sykstowi V hospodar Petryło Kulawy. Najskuteczniejszem lekarstwem wydali się Jezuici. Więc przez arcybiskupa Solikowskiego i nuncyusza Hannibala z Kapuy, których obydwaj, Bruti i Petryło, o pośrednictwo błagali, udali się do Syksta V z prośbą o przysłanie na razie choćby trzech Jezuitów, władających niemieckim, węgierskim, rumuńskim i greckim językiem. Wojewoda przeznaczał im podominikański kościół i klasztor w Kotnarze i dwa inne w temże mieście opuszczone kościoły, a na utrzymanie 500 dukatów rocznie, zabezpieczonych na dziesięcinie niegdyś katedralnej z słynnych winnic kotnarskich. Oprócz Jezuitów Bruti dopraszał się jeszcze o sześciu Franciszkanów dla obszernego w części już odrestaurowanego klasztoru w Bakowie, który wojewoda, dowiedziawszy się, że Sykst V był niegdyś Franciszkaninem, przez cześć dla niego udotował 1587 węgierską wsią Terebes o 50 dymach, dwoma młynami i dwiema winnicami. W dalszej perspektywie postawiona była unia religijna całej Mołdawii z Stolicą św., jak już wspomniałem, nie bez rachub politycznych. Bo chociaż o kandydaturze jego na tron polski ani kto wspomniał, to jednak Petryło wchodząc w komput książąt katolickich, liczyć mógł na protektorat i pomoc pieniężną i orężną Stolicy św., cesarza i króla polskiego, z którymi już tem samem w przyjazne wchodził stosunki. Bruti, gorliwy wrzekomo katolik pragnął dla siebie tytułu „defensoris et protectoris Ecclesiae Romanae contra haereticos obrońcy i protektora Kościoła“, który to tytuł papież tylko koronowanym głowom nadawał, dla synka zaś swego, kształcącego się w Capo d’Istryi, prosił o posażne opactwo, a lubo upewniał, że tylko dla nadania sankcyi swym staraniom o wzrost katolicyzmu i dla uniknienia zarzutu samozwaństwa, o ten tytuł prosi, zbyt jednak natrętne były prośby jego i do Solikowskiego i do nuncyusza i do kardynała Montalta i do legata Aldobrandini zanoszone, żeby były bezinteresowne.
W Rzymie nie spieszono z ich zaspokojeniem, obietnice unii przyjmowano bardzo ostrożnie, Sykst V jednak energiczny jak był, polecił jenerałowi Akwawiwie, ten zaś prowincyałowi Campano, aby kilku Jezuitów wyprawił do Mołdawii dla dokładniejszego rozpoznania terenu i zaspokojenia naglących potrzeb tamtejszych Katolików.





  1. „Następstwo hospodarów zależy od rzędu (ilości) złota i srebra“ Codex Bandinus p. 151.
  2. Xenopol. Histoire des Roumains de la Dacie Trajan. Paris 1896 vol. I, str. 1—339.
    Bielski. Kronika II, 1139 1147—49, 1210—20, 1345—58.
  3. Mamy o tem świadectwo Syksta V, który do króla Batorego pod d. 21 czerwca 1586 r. tak pisze: „Ukochany nasz syn Piotr, książę Wołoszy (Mołdawii), mąż katolicki i z tą św. Stolicą najściślej złączony, oskarżony przed Turkiem o fałszywe zbrodnie i osaczony, zmuszony był schronić się do Siedmiogrodu, i tam wtrącony do więzienia, bez żadnej wcale przyczyny i już więcej jak rok tam trzymany, głodem i wszelkiemi niewygodami znękany. Błagamy WKM. ile możemy, i o ile tego słuszność rzeczy i sprawa Chrystusa wymaga, a twa pobożność spodziewać się pozwala, ażebyś kazał go z więzienia wydobyć i puścić wolno. Nie wątpimy, że WKM. uczyni to jak najprędzej“. (Theiner. Monum. Reg. Pol. III, 2).
  4. Mołdawianie przyjęli wiarę chrześcijańską od Bułgarów, podlegali bułgarskiemu patryarsze w Ochrydzie i metropolicie w Gałaczu aż do XV wieku. Potem carogrodzcy patryarchowie przez wpływ Porty uzyskali zwierzchność nad nimi. Była ona pozorną tylko, bo metropolita suczawski z dwoma władykami, którzy składali episkopat mołdawski w XV wieku i później, zależeli we wszystkiem od hospodara, przez niego mianowani, od niego też tylko rozkazy odbierali. Nieuctwo i służalstwo kaziło kler mołdawski od XII wieku schyzmatycki, więc na komendę hospodara, władyka czy pop, a za nimi bojar i chłop zmieniliby bez oporu wiarę, bo jej nie rozumieli; mieli tylko przywiązanie do liturgii wschodniej, słowiańskiej, a tej nikt im nie tykał. Hospodarom jednak wygodniej było z schizmą wschodnią jak z katolicyzmem, więc kiedy nawet dla politycznych rachub zgłaszali się z unią do Rzymu, to nie brali tego na seryo, ani mieli zamiaru unii tej w całym kraju przeprowadzić. Tak n. p. dla pozyskania względów Ludwika węgierskiego i uznania przezeń niezależności. hospodar Laszko, przyjął wiarę katolicką, nawrócony do niej przez OO. Franciszkanów Mikołaja z Melsaku i Pawła z Świdnicy, założył nawet biskupstwo łacińskie w Serecie 1370 r., które erygował krakowski biskup Floryan, a pierwszym sereckim biskupem był Jędrzej z Krakowa, Wasylim przezwany, spowiednik królowej Jadwigi. Ale żona Laszka pozostała schizmatyczką, on sam umierając 1374 r. pogrześć się kazał w schizmatyckiej cerkwi w Radowcach. Katolicką ludność Mołdawii składali Seklery, Węgry i Polacy, czasowo w niej zamieszkali.
    Należało sereckie biskupstwo od r. 1414 do metropolii lwowskiej, zasiadali na niem Dominikanie, czasem Franciszkanie z prowincyi ruskiej, jedni i drudzy gorliwi misyonarze Mołdawii. Pierwsi mieli swe klasztory w Suczawie, Kotnarze i Serecie, drudzy w Serecie i w Suczawie.
    Multany należały także do biskupstwa sereckiego, klasztory franciszkańskie istniały w Kilii i Białogrodzie (Mancastrum). Biskup serecki, sufragan zarazem krakowski, Jan Sartorius (Krawczyk) przeniósł 1400 r. rezydencyą biskupią do Bakowa nad Bystrzycą, odtąd mołdawskie biskupstwo nosi nazwę bakońskiego czasem bakowskiego. Przetrwało ono różne koleje aż do 1497, w którym umarł biskup Tomasz z Zagrodzina Dominikanin. Od 1370—1497 było 10 biskupów bakowskich, z tych sześciu Dominikanów, czterech Franciszkanów. (Codex Bandinus CLXVIII—IX).
    Ówczesny hospodar Bohdan jednooki, schzimatyk jak i jego, krom Laszka, poprzednicy, urażony odmową ręki Elżbiety córki króla Kazimierza Jagiellończyka, wydanej później za Fryderyka księcia lignicko brzeskiego, mszcząc się na Katolikach w swem państewku, nietylko nie dopuścił do obsadzenia osieroconej stolicy, ale rozegnał Dominikanów sereckich a wnet wszystkie klasztory (1507—10), a następcy jego schizmatycy lub heretycy, nie myśleli o naprawie tej krzywdy, owszem nie przepuścili nawet kościołom.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Stanisław Załęski.