<<< Dane tekstu >>>
Autor Svatopluk Čech
Tytuł Klucze Piotrowe
Podtytuł Bajka
Wydawca T. Paprocki i Spółka; Wilhelm Zukerkandl
Data wyd. 1896
Druk Wilhelm Zukerkandl
Miejsce wyd. Warszawa, Złoczów
Tłumacz Konrad Zaleski
Tytuł orygin. Petrklíče
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
X.

W czas gdy złote niebios klucze
Rozprysnęły się dokoła
Tysiącami złotych iskier
Pod szablicą archanioła,
Na ojczyste nasze lasy
Upadł pyłek cudnej krasy —
Wnet wskróś główkę swą tuli
Pączek drobnej prymuli[1].

Na łodyżkach wiotkich, smagłych,
Wydobyte z pod ziemi
Złoto rajskie to zakwitło
Dzwoneczkami złotemi;
Rosa niebios tkwi im w łonie,
Edenu w niej drzemią wonie.

Kiedy młoda do nas wiosna
Na motylich skrzydłach spłynie,
Gdy fijołek oczkiem wabi,
Wietrzyk szumkę gra w gęstwinie,

Gdy las wdziewa suknię nową,
W barwę strojąc się majową,
A kukułka na buku
Odezwie się ku-ku-ku,

Każdym razem, gdy z pod śniegu
Wyjrzy łoże liściowe,
Błysną na niem rozpryśnięte
Złote klucze Piotrowe;
Ci, co kwiatów moc tych znają,
Raj wnet sobie otwierają.

Młodzieńcy tu chodzą dziarscy,
Dziewczęta tu błądzą hoże,
Serduszka tu rzeźbią społem
Na brzeziny białej korze;
Przy tajemnym drzew szemraniu
Przędą dumki o kochaniu,
Zbierając na ochotę
Te dzwoneczki, te złote.

Zna zaś kwiatków tajemnicę
Serce, pełne złudnych mar,
Wie, że nimi się otwiera
Niebo, w którem szczęścia czar.
Eden ten na ziemi gości,
W dni szczęśliwe, dni młodości!

I jam niegdyś tutaj błądził,
Młody sercem, z wiosną w duszy,

Gdzie rozkoszny wietrzyk szemrze
W uroczystej lasów głuszy,
Tam, gdzie kwiatek rajskiej woni
Wznosząc główkę na ustroni,
Jest marzenia podnietą,
Byłem ja też poetą.

Usta me pytały drżące
Kukułki w wiośniane dni,
A to ptaszę, los wieszczące,
Setki lat wróżyło mi...
Słałbym za nie dziś podziękę,
Gdybym zatarł wspomnień mękę!

Przekreślając lat szeregi,
Chętnie w lasbym znowu wrócił,
Skroń tam oparł o pień buku,
Rozmarzony piosnkę nucił,
Kluczów nieba złoto zbierał
I stracony raj otwierał.
Radbym z serca, ale cóż!
Niestety, zapóźno już!

Rwać potrzeba kwiatki owe
Drobną czując w dłoni dłoń;
Gdy jej usta koralowe
Szepcą do cię, tętni skroń,
Gdy jej oczka, co cię gonią,
Łezki szczęścia na kwiat ronią!


W chwili tej powracam z lasu
Z bukiecikiem kwiatków w dłoni...
Zwiędły w drodze, bo nikt na nie
Łezki szczęścia nie uroni.
Podarek to byle jaki —
Ale raczcie przyjąć taki:
Przynoszę go z serca wam;
Nie dam więcej niźli mam.

Czytelniczki zawiedzione!
Posłuchajcie moich słów:
Rzućcie rymy te na stronę —
Ze mną w las wracajcie znów,
A ładniejsze odnajdziecie
Niż to moje zwiędłe kwiecie!







  1. primula veris.






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Svatopluk Čech i tłumacza: Konrad Zaleski.