Księga duchów/Księga druga/Rozdział II

<<< Dane tekstu >>>
Autor Allan Kardec
Tytuł Księga duchów
Część Księga druga
Wydawca Franciszek Głodziński
Data wyd. 1870
Druk I. Związkowa Drukarnia
Miejsce wyd. Lwów
Tłumacz anonimowy
Tytuł orygin. Le Livre des Esprits
Źródło Skany na Commons
Inne Cała Księga duchów
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

ROZDZIAŁ DRUGI.
WCIELANIE SIĘ DUCHÓW.
1. Cel wcielenia. 2. O duszy. 3. Materjalizm.
Cel wcielenia.

132. Jaki jest cel wcielania się Duchów?
„Bóg przeznaczył to dla ich wydoskonalenia; dla jednych będzie ono pokuta, a dla innych posłannictwem. By jednak dojść do doskonałości, muszą one przejść wszystkie koleje żywota cielesnego: na tem zasadza się pokuta. Wcielenie prócz tego ma inny cel zależy ono na powołaniu Duchów do przyjęcia udziału w dziele tworzenia, do czego dostaja odpowiedni organizm, zostający w harmonji z zasadniczą materją tego świata, gdzie mają przebywać, by wykonać odpowiednie wyroki Boskie; a dopomagając tym sposobem ogólnemu dziełu tworzenia, kształcą się i same.“
Udział istot cielesnych w szeregu stworzenia jest potrzebny do utrzymania harmonji we wszechświecie, lecz Bóg w swej mądrości chciał, by i w tej czynności, znalazły one sposób do postępowego rozwijania się, który ma je zbliżyć do Niego. Za pomocą tego cudownego prawa, Opatrzność sprawia, że wszystko się styka, wszystko jest wspólne i nierozerwalne w naturze.
133. Duchy, które z zasady postępowały drogą dobrego czy wcielać się potrzebują?
„Duchy wszystkie zostały stworzone prostemi i bez wiedzy; otóż z walk i utrapień życia cielesnego wynoszą one doświadczenie i naukę. Bóg będąc sprawiedliwym, nie mógł uczynić jednych szczęśliwszemi od drugich, uchylając przed niemi trud i pracę i niepotrzebując od nich zasługi.“
— Po cóż mają Duchy postępować drogą dobrego, gdy to nie uwalnia ich od znoju życia cielesnego?
„Za to przybywają one prędzej do celu przeznaczenia; z innej zaś strony same dolegliwości w życiu bywają skutkiem niedoskonałości Ducha, im mniej przeto jest niedoskonały, tem mniej cierpi; kto nie jest zazdrosny, chciwy, skąpy, pożądliwy znaczenia i zaszczytów, wolny jest od tych cierpień, które te przywary są zdolne wywołać.“

O Duszy.

134. Co jest dusza?
„Jest to Duch wcielony.“
— Dusza czem była przed jej połączeniem się z ciałem? „Duchem.“
— Dusze więc i Duchy są to rzeczy równoznaczące?
„Tak jest, dusze są niczem innem jak Duchami. Przed jej połączeniem się z ciałem, dusza była jedną z rozumnych istot, zaludniających świat niewidzialny, które chwilowo oblekają się powłoką cielesną, by się oczyścić i oświecić.“
135. Oprócz Duszy i ciała czy znajduje się cokolwiek jeszcze w człowieku?
„Jest jeszcze powłoka, uźrocza, łącząca duszę z ciałem“.
— Jaka jest natura tej powłoki?
„Na pół materjalna, t. j. pośrednia pomiędzy Duchem a ciałem. Dla dokładnego wzajemnego oddziaływania potrzeba, by one zostawały ze sobą w ścisłym związku. Ta powłoka jest właściwem narzędziem, za pomocą którego Duch może oddziaływać na materję.“
Człowiek składa się takim sposobem z trzech części odrębnych:
1. z ciała, czyli istoty materjalnej, podobnej zwierzęcej, i ożywionej jednakim pierwiastkiem żywotnym;
2. z duszy, czyli Ducha wcielonego, któremu ciało złuży za pomieszkanie, i
3. z pierwiastku pośredniego czyli uźroczy, substancji napół materjalnej, która Duchowi służy za pierwszą powłokę i łączy duszę z ciałem. Widać tutaj coś podobnego do owocu, który zawiera w sobie: zarodek, błonę rodzajną i łupinę.

136. Dusza czy jest zależną od pierwiastka żywotnego?
„Powtarzamy zawsze, że ciało jest tylko powłoką.“
— Ciało bez duszy czy może istnieć?
„Tak jest, dzieje się atoli pospolicie, że gdy ciało żyć przestaje, wtedy i dusza go opuszcza. Przed porodem nie ma jeszcze ostatecznego połączenia duszy z ciałem; ale od chwili połączenia, przeciwnie, śmierć ciała zrywa więzy, które go łączyły z duszą, i dusza odchodzi. Życie organiczne może ożywiać ciało bez duszy, lecz dusza nie może zamieszkiwać ciała pozbawionego życia organicznego.“
— Czem byłoby nasze ciało, gdyby duszy w niem nie było i
„Bryłą ciała nierozumnego, wszystkiem co wam się podoba, tylko nie człowiekiem.“.
137. W dwa ciała na raz czy może wcielić się jeden Duch?
„Nie; Duch jest niepodzielny, nie może przezto ożywiać dwóch istot rozmaitych.“
(Patrz: „Księga pośredników duchowniczych“, rozdział: Dwucielesność i przemienienie.)
138. Jak wypada uważać zdanie tych, co uważają duszę jako pierwiastek żywotny materjalny?
„Jest to prosta kwestja wyrazów, a my do niej nie przywiązujemy żadnej wagi; sami postarajcie się o wzajemne porozumienie co do terminologji.“
139. Niektóre Duchy, a przed niemi i niektórzy filozofowie dali następne określenie duszy: jest to iskra ożywiająca, która powstała z wielkiej całości życia; zkąd pochodzi ta sprzeczność?
„Sprzeczności tutaj nie ma; zależy wszystko od pojmowania wyrazów. Dla czego nie macie wyrazów do każdej rzeczy?“
Wyraz dusza bywa używany do nazywania rzeczy wręcz przeciwnych sobie. Pod tym wyrazem dla jednych ukrywa się pierwiastek życia, i dla tego w przenośni słusznie powiedzieć mogą: że dusza jest iskrą ożywczą, powstałą z wielkiej całości życia. Ostatni wyraz maluje powszechne źródło pierwiastku żywotnego, zkąd każda istota czerpie swą cząstkę życia, którą musi oddać na powrót po śmierci do ogólnej całości. To pojęcie jednak nie wyłącza innego, o istocie moralnej, oddzielnej, niezależnej od materji, która zawsze przechowuje swą osobistość. Znowuż i tę istotę nazywają duszą, lecz w tem znaczeniu Dusza będzie to Duch wcielony. Duchy dające rozmaite określenia duszy, mówiły stosownie do tego, co pod tym wyrazem rozumiały, i stosownie do pojęć ziemskich jakiemi były napojone za życia. Wypływa to z niedostateczności języka ludzkiego, któremu braknie wyrazów dla każdego pojęcia, a co jest źródłem mnóstwa omyłek i sporów. Duchy wyższe przeto radzą nam przedewszystkiem porozumieć się, co do znaczenia słów.
140. Co myśleć o teorji, podług której dusza nasza jest podzieloną na tyle cząstek, ile mamy włókien w ciele, i w takiej formie przewodniczy wszystkim czynnościom ciała?
„Zależeć to będzie jeszcze od znaczenia, jakie przypisywać zechcecie wyrazowi dusza; gdy pod tem rozumiecie płyn żywotny, to macie słuszność; lecz gdybyście tak pojmowali Ducha wcielonego, byłoby to wtedy błędem. Powiedzieliśmy raz, że Duch jest niepodzielnym; przesyła on odruchy organom za pomocą swego płynu pośredniego, nie potrzebując dzielić się wcale.“
— Były jednak Duchy, które dawały podobne określenie?
„Duchy ciemne mogą przyjmować skutek za przyczynę.“
Dusza działa za pomocą organów; organa ożywiają się za pośrednictwem płynu żywotnego, rozdzielonego pomiędzy nie, a szczególniej pomiędzy te, które są właściwemi środkami ruchu. Tłumaczenie to nie powinno jednak stosować się do duszy, uważanej jako Ducha zamieszkującego ciało, które opuszcza zaraz po śmierci.
141. Czy jest cokolwiek prawdziwego w zdaniu dowodzącem, że dusza otacza ciało po na zewnątrz jego?
„Dusza nie jest bynajmniej zamkniętą w ciele, jak ptak w klatce; promienieje ona i objawia się na zewnątrz, jak n. p. światło przez kulę szklanną lub jak się rozchodzi dźwięk na około ciała dźwięczącego; w takiem znaczeniu można mówić, że bywa zewnętrzną, ale nigdy przez to nie trzeba rozumieć, że jest powłoką zewnętrzną ciała. Dusza ma dwie powłoki: jedną delikatną i lekką, którą nazwałeś uźroczą; a drugą grubą, materjalną i ciężką, którą jest ciało.“ Dusza jest to środek wszystkich powłok, jak zarodek w ziarnku; mówiliśmy już o tem.“
142. Co mówić znowu o teorji, podług której dusza w dziecku rozwija się z każdą porą jego wieku?
„Duch jest zawsze jeden; jest jednakim tak w dziecku, jak i u dorosłego człowieka; organa czyli narzędzia do objawienia się duszy na zewnątrz, te tylko rozwijają się. I tutaj wzięto skutek za przyczynę.“
143. Dla czego nie wszystkie Duchy tak określają duszę?
„Bo nie wszystkie Duchy są jednakowo oświecone w tej mierze; niektóre z nich wcale nie pojmują rzeczy oderwanych: zachodzi i u nas coś podobnego jak u waszych dzieci; bywają i inne Duchy, fałszywie uczone, które używają wyrazów dla zaimponowania: wszystko to i pomiędzy wami się powtarza. Zresztą i Duchy oświecone mogą używać rozmaitych wyrażeń, które w gruncie mają jedno i to samo znaczenie; szczególniej gdy chodzi o przedstawienie takiej rzeczy, która jest obcą waszemu językowi: potrzeba używać wtedy przenośni, porównań, które wy pojmujecie mylnie.“
144. Co mamy rozumieć pod słowem dusza świata?
„Pierwiastek powszechny życia i rozumu, z którego powstają jednostki. Lecz ci, co posługują się tym wyrazem, często go sami nie rozumieją. Wyraz dusza daje się tak łatwo rozciągnąć na wszystko, że każdy może go tłumaczyć podług swych urojeń, podług swej woli. Niegdyś przyznawano duszę i ziemi; ale pod tem trzeba rozumieć zgromadzenie Duchów, kierujących wami ku dobremu, gdy je słuchacie, a które poniekąd są namiestnikami Bożymi na waszej kuli planetarnej.“
145. Zkąd pochodzi, że tyle filozofów nowożytnych i starożytnych nie umiało dotąd odgadnąć prawdziwych praw psychologji?
„Ludzie ci byli tylko przedwiestnikami umiejętności duchowniczej, wiecznej; torowali oni jej drogę. Będąc ludźmi, mogli mylić się, gdyż brali swe własne pojęcia za istotną światłość; błędy ich atoli posłużyły do uwydatnienia prawdy, za pomocą twierdzenia lub przeczenia w rzeczy duszy; zresztą pomiędzy temi błędami znajdują się i wielkie prawdy, które poznajecie za pomocą nauki porównawczej.“
146. Dusza czy ma jakie stałe siedlisko w ciele?
„Nie; u ludzi genjuszu mieści się ona przedewszystkiem w głowie jak zarównież i u tych, co dużo myślą; u ludzi zaś uczuciowych w sercu, jak w ogóle i u wszystkich, których czynności odnoszą się do czuwania nad ludzkością.“
— Jak trzymać o tych, co mieszczą duszę w pewnym organie żywotnym?
„Przez to zapewne chcą powiedzieć, że Duchy chętniej zamieszkują niektóre części waszego organizmu, w których zbiegają się wszystkie uczucia. Ci więc, co ją mieszczą w pewnym organie żywotnym, mięszają takową z płynem czyli pierwiastkiem żywotnym. Zresztą można wyrazić ogólnie, że dusza przemieszkuje przedewszystkiem w tych organach, któremi zwykła posługiwać się przy swych objawach moralnych i umysłowych“.

Materjalizm.

147. Dla czego anatomicy, fizjologowie i w ogóle wszyscy ci, co oddają się badaniom nauk przyrodniczych, skłaniają się tak chętnie ku materjalizmowi?
„Fizjolog odnosi wszystko, do tego tylko, co widzieć może. Pochodzi to z pychy ludzkiej, której zdaje się, że wszystko wie, i przez to nie przypuszcza, by mogło coś istnieć, o czemby nie wiedziała. Sama nauka robi ich zarozumiałymi, ponieważ sądzą, że już natura przed nimi nie ma nic skrytego.“
148. Nie jest że to smutne, iż materjalizm powstaje z nauk, które przeciwnie powinnyby prowadzić człowieka do poznania prawd zawartych w przedwiecznej wiedzy, przewodniczącej światu? Czy wypada ztąd robić wniosek, że są one szkodliwe?
„Materjalizm nie powstał w skutek nauk: winien jest temu człowiek, który wyprowadza z nich wnioski fałszywe; jest on skłonny bowiem do nadużyć, nawet w najlepszych rzeczach. Nicość zresztą przeraża więcej niedowiarków jak kogo innego; przyczyna dla której bywają zawsze więcej fanfaronami jak prawdziwie odważnymi ludźmi. Większość z nich staje się materjalistami, dla tego że nie mają czem zapełnić próżni, co się otwiera przed nimi; pokażcie im kotwicę zbawienia, a zobaczycie z jaką skwapliwością jej się uczepią.“
Znajdują się ludzie, którzy w skutek spaczenia rozumu, widzą w istotach organicznych samo działanie materji, i do niej odnoszą wszystkie objawy życia. Ludzkie ciało dla nich jest machiną elektryczną, badali bowiem mechanikę życia z samej gry organów; widząc, że zerwania się jednej nici wystarcza do zgaśnięcia życia, wpatrują się tylko w tę nić: szukali potem, czy nie zostaje jeszcze czegokolwiek, lecz gdy nic znaleźć nie mogli, oprócz materji bezwładnej, a ponieważ nie widzieli ulatującej z mej duszy, dającej się pochwycić, przeto zawyrokowali, że wszystko pochodzi z właściwości materji, i tym sposobem po śmierci nic nie pozostaje prócz nicości myśli; smutny ztąd wniosek, gdyby istotnie tak być miało, oto dobre i złe wtedy nie miałoby żadnego znaczenia, a zatem człowiek miałby racjonalną podstawę do myślenia tylko o sobie, i przekładania uciech zmysłowych nad wszelkie inne; węzły społeczne zostałyby zerwane, a wszystkie uczucia najświętsze na wieki zniszczone. Szczęściem, że pojęcia te nie stały się powszechnemi; dodać wypada, że bywają one rozpowszechnione w bardzo ciasnych kołach, i tworzą poglądy osobiste, gdyż dotąd nigdzie jeszcze nie potrafiono z nich ułożyć osobnej umiejętności. Społeczność zbudowana na podobnych podstawach, nosiłaby w zarodzie swoim nasiona upadku, a wchodzący w jej skład członkowie, darliby się pomiędzy sobą jak dzikie zwierzęta.
Instynktowo człowiek czuje, że nie wszystko kończy się dla niego z tem życiem; nicość go przeraża, napróżno wytęża swe siły przeciwko myśli o przyszłości, bo gdy nadejdzie chwila ostatnia, nie ma wtedy nikogo, ktoby siebie nie zapytał, co teraz z nim nastąpi? myśl rozstania się bezpowrotnie z życiem rozdziera serce ludzkie. Gdzie znaleźć człowieka, coby w istocie mógł patrzeć całkiem obojętnie na rozstanie się zupełne, wieczne, z tem wszystkiem, co mu było najdroższem? Gdzie jest ten, co mógłby obojętnie patrzeć na rozwierający się przed nim grób, z po za którego otwiera się nieskończona przepaść nicości, chłonącej wszystkie jego nadzieje tudzież zdolności, i czy nie powie wtedy: a więc cóż! nic za mną i przedemną nie pozostaje oprócz próżni; wszystko skończyło się bezpowrotnie; za kilka dni pamięć zaginie o mnie pomiędzy żyjącymi; w krotce śladu nie pozostenie z mej bytności na ziemi; nawet dobrodziejstwa, które świadczyłem, i te zostaną zapomniane przez niewdzięczników, bez żadnego innego wynagrodzenia za to, i żadnej przyszłości, oprócz dla ciała, — być zjedzonem przez robaki?!
Nieprawdaż, obraz ten ma w sobie coś okropnego, lodowatego? Wprawdzie religja poucza nas o przeciwnem, i sam rozsądek przychodzi tu w pomoc; lecz to życie przyszłe niepewne i nieokreślone wcale nie przypada do smaku naszym pozytywnym usposobieniom; jest to powód, dla którego wielu poddaje się zwątpieniu. Zgadzamy się wszyscy, że mamy duszę, lecz czemże jest ona? Czy ma jakikolwiek kształt, jakie podobieństwo do czegokolwiek? Jedni powiadają, że jest to tchnienie Boga, inni, że to iskra, inni jeszcze, że jest to cząstka wielkiej całości, pierwiastek życia i rozumu, — lecz co mi po tem wszystkiem?! Co może nas obchodzić dusza, jeśli po śmierci naszej zleje się z nieskończonością, i zginie w niej jak kropla w oceanie?! Utrata naszej osobistości, czy nie jestże dla nas nicością? Powiadają jeszcze, że jest ona niematerjalną; lecz rzecz niematerjalna nie może mieć żadnych rozmiarów określonych, i będzie zawsze dla nas nicością. Religja poucza, że będziemy szczęśliwi lub nieszczęśliwi, stosownie do złego lub dobrego, jakie popełniliśmy; lecz co to jest to szczęście, które nas oczekuje na łonie Boga? Może szczęście błogosławionych, jest to wieczne rozpamiętywanie, bez żadnej innej czynności oprócz śpiewania chwały na cześć Stwórcy? Płomienie piekielne czy są rzeczywistością lub postacią tylko? Sam kościoł je pojmuje w tem ostatnim znaczeniu; lecz jakiego rodzaju będą te męki? Gdzie jest miejsce kary? Słowem, co Się tam robi, co się tam widzi na tamtym świecie, do którego dążymy wszyscy? Powiadają, że jeszcze nikt ztamtąd nie powrócił, by zdać sprawę z tego, co widział. Zdanie to jest błędne, a posłannictwem właściwem duchownictwa jest oświecać nas w rzeczy tej tajemniczej przyszłości; dać ją nam niemal palcem namacać, i widzieć okiem, t. j. nietylko sposobem rozumowań, lecz przez fakta. Dzięki udzieleniom duchowniczym, dzisiaj nie są to domysły żadne lub przypuszczenia, na tle których wyobraźnia każdego mogła dzierzgać wedle upodobania swego, które poeci upiększali wymysłami, rozsiewając po nich obrazy allegoryczne, co nas tyle bałamucą, lecz jest to rzeczywistość stająca przed nami, albowiem same istoty zagrobowe przybywają do nas, by oświecać o swem położeniu, opowiadać o tem co robią, i w pewnych granicach pozwalają nam być świadkami wszystkich nagłych zmian, jakie je napotykają w nowem życiu, i takim sposobem wykazują nam losy nieodzowne, które gotujemy sobie według naszych zasług lub występków. Czy jest w tem co niereligijnego? Wcale nie; niewierzący nawet muszą w końcu uwierzyć temu wszystkiemu, a ci co ostygli, znajdą nowe źródło wiary i nadziei. Duchownictwo jest tedy najpotężniejszą dźwignią religji. Jeśli więc tak jest, musi Bóg na to pozwalać; a pozwala, gdyż chce podtrzymać w nas chwiejącą się wiarę, i wprowadzić na drogę dobrego, przez otwarcie przed nami podwoi przyszłości.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Allan Kardec i tłumacza: anonimowy.