<<< Dane tekstu >>>
Autor Jan Andrzej Morsztyn
Tytuł Na jednę panią
Pochodzenie Poezye oryginalne i tłomaczone. Poezye liryczne — Lutniéj księga pierwsza
Wydawca Nakładem S. Lewentala
Data wyd. 1883
Druk S. Lewental
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały cykl
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Na jednę panią.

Nie dziwna to u mnie, pani,
Że cię każdy galant — wspomina;
Doglądasz bydła, przędziwa,
Przy tym wolisz szklankę pi — gwów usmażyć.

Przyznać ci, jak aptekarce,
Że umiesz wysuszać gar — garismy.
Przy stole-ć to nie nowina,
Że ci nie starczą wi — dełek rozbierać;
Skąd kiedy w taniec poskoczysz,
Pewnie się rześko zato — nie powstydzisz.
Nie mierzi gość życzliwy;
A mąż patrząc, dobrze ży — je z tobą.
Zwłaszcza gdy kto nieubogi,
Wyjednasz mężowi ro — czną intratę.
Nawet przed chudym pachołkiem
Nie pysznaś swoim nado — bnym ukłonem.
Więc to dziwna, że cię chwalą,
A gdzieindziéj takie pa — nują.




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Jan Andrzej Morsztyn.