Nowe monologi/Fatalna pomyłka

<<< Dane tekstu >>>
Autor Józef Wilhelm Rappaport
Tytuł Fatalna pomyłka
Pochodzenie Nowe monologi
Wydawca Wydawnictwo „Odrodzenie”
Data wyd. 1946
Druk Księgarnia i Drukarnia Katolicka
Miejsce wyd. Katowice
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
FATALNA POMYŁKA*).
*) Monolog ten polega prawie wyłącznie na grze mimicznej. Poszczególne słowa, które wygłasza aktor, są tylko niejako objaśnieniem ruchów mimicznych i rozgrywającej się akcji. — Dla informacji dodać należy, że aktor przez cały czas monologu nie opuszcza sceny, która stosownie do akcji jest raz bufetem lokalu śniadankowego, drugi raz ulicą, trzeci raz klatką schodową i wreszcie sypialnią małżeńską.
(Elegancki mężczyzna, około lat 30-tu, ubrany wytwornie, wchodzi na scenę i podchodzi wprost do ściany w głębi, gdzie rzekomo stoi bufet lokalu śniadankowego. Nie zdejmuje kapelusza z głowy, staje tyłem do widowni — lekko uchyla kapelusza w odpowiedzi na ukłon bufetowego).

Dobry wieczór! (rozgląda się wśród rzekomo ułożonych na bufecie przekąsek, ze znawstwem smakosza). Wódka! (bierze z rąk bufetowego fikcyjny kieliszek – ogląda pod światło płyn — przechyla głowę i wypija — wstrząsa się). Brr! Mocna! (udaje, że bierze jakąś kanapkę z bufetu i przegryza). Wódka! (pije j. w.). Mocna! (przegryza kanapką). Małe piwo! (pije powoli, przechylając charakterystycznie głowę, jak człowiek któremu picie piwa sprawia dużą przyjemność — rozgląda się po scenie i w pewnej chwili robi ruch, jakby się bardzo ucieszył na widok starego przyjaciela wchodzącego do handelku — rozkłada ramiona, do serdecznego powitania). A, Staś! (podbiega do niby przybyłego przyjaciela i obejmuje go serdecznie, całując się z nim z dubeltówki). Jak się masz!? (ruch człowieka prowadzącego kochanego przyjaciela do bufetu —). Dwie wódki! (trąca się kieliszkiem z przyjacielem i pije): Serwus! (do bufetowego) Dwie wódki! (j. w.). Coś przegryźć! (wskazuje palcem na bufet). Kilka płatków! (gestykulacja człowieka jedzącego widelcem i nożem z talerza na bufecie) Dwie większe! (pije j. w.) Dwa piwa! (trąca się szklanką i pije). Teraz szlaftrunk (do bufetowego). Dwa koniaki! (pije do przyjaciela). Dalibóg Staś, daj pyska! (całują się). Jeszcze dwa koniaczki! (pije). Daj nam Boże! (uciera usta serwetką). No, daj pyska! (całuje się — woła). Płacić! (chwieje się na nogach). Płacić! Ile?... (szuka po kieszeniach za pieniądzmi, ale w ten sposób, że ręką do żadnej kieszeni u spodni trafić nie może — ręką przesuwa ciągle obok kieszeni, zamiast trafić do jej wnętrza). Ile? (czkawka) Co?... Dwadzieścia zło... (czkawka). Dwadzieścia... (szuka j. w. po kieszeniach). Nie mam drobnych! Jutro! (Nasadza kapelusz na bakier i chwiejąc się na nogach, podchodzi z przyjacielem do drzwi wyjściowych na lewo, sprzed których zawraca. W tym miejscu aktor zapowiada niejako publiczności, że akcja rozgrywa się już na ulicy, wskazując ręką całą długość sceny). Ulica (chwiejąc się na nogach, usiłuje iść prosto, co mu się nie udaje, gdyż „zagania kaczki“ — po chwili robi ruch jakby się o coś głową uderzył). Przepraszam! (uchyla grzecznie kapelusza). Latarnia! (idzie dalej j. w. i powtarza ruch uderzenia się o drugą latarnię). Przepraszam! (gest j. w.). Latarnia! podchodzi do ściany kulis na wprost widowni, jakby stanął przed bramą swego domu — i wskazuje po prawej ręce na wiszącą niby rączkę od dzwonka). Dzwonek. (stojąc tyłem do widowni, usiłuje pochwycić za rączkę dzwonka, co mu się się przez dłuższy czas nie udaje, gdyż chwiejąc się na nogach, nie może trafić ręką do dzwonka. Ręka obsuwa mu się po ścianie, przy czym zatacza się. Robi kilka komicznych podskoków, aby dzwonek uchwycić, aż wreszcie udaje mu się uchwycić za rączkę dzwonka, którą gwałtownie pociąga ruchem z góry na dół, jakby dzwoniąc na alarm — po chwili uchyla kapelusza, jakby na widok dozorcy, który mu bramę otworzył). Dobry wieczór! (czkawka). Co? Za bramę? (szuka po kieszeniach, gestykulując tak samo jak przy scenie płacenia za rachunek w bufecie handelku). Jutro! (udaje, że wchodzi za bramę — odwraca się do publiczności twarzą. W tym miejscu aktor zapowiada publiczności, że akcja rozgrywa się na schodach klatki schodowej, którą wskazuje rękę). Schody. (chwiejąc się udaje, że wspina się coraz wyżej, trzymając się poręczy — często potyka się i podnosi wysoko nogi przy wspinaniu się na piętro — kilka razy obsuwa się w dół po schodach i znowu się gramoli — ociera pot z czoła — aż wreszcie staje przy kulisie z prawej, jakby stanął przed drzwiami swego mieszkania — szuka kluczy, nie mogąc trafić do kieszeni). Klucz! (szuka, aż wreszcie udaje mu się klucz znaleźć). Jest! (manipuluje kluczem wzdłuż i wszerz całych drzwi, nie mogąc trafić do otworu zamku). Dziurka! (Przysiada, wypatrując za dziurką od klucza — którą po chwili dostrzega, ale klucza włożyć nie może, wskutek chwiania się na nogach — gestykulując w ten sposób, że celuje kluczem do otworu, przybliżając się i oddalając od drzwi, aż wreszcie udaje mu się klucz wprowadzić do zamku). Jest dziurka! (W tym miejscu aktor zapowiada publiczności, że akcja rozgrywa się już w sypialni małżeńskiej). Sypialnia! (kładzie palec na usta). Pst! Żona śpi! (idzie bardzo ostrożnie na palcach, bojąc się obudzić żonę — często chwieje się i usiłuje utrzymać równowagę to na jednej, to na drugiej nodze stojąc — zatrzymuje się wreszcie jakby przed łóżkiem małżeńskim — palec na ustach). Cyt! Śpi! (delikatnie podchodzi do miejsca, gdzie rzekomo spoczywa żony głowa na poduszkach i ręką lekko dotyka jej głowy). Głowa. (cofa się zdumiony). Dwie głowy! (chwilka przerażenia — potem podchodzi do przeciwnego końca łóżka i ręką szuka delikatnie nóg). Nogi. (cofa się przerażony). Cztery nogi! (odskakuje od łóżka — z okrzykiem) Ha! (wpada mimicznie w pasję i udaje, że porywa różne przedmioty, któremi z wściekłości rzuca na ziemię). Miednica! (ruch rzucenia o ziemię). Budzik! (ruch j. w.). Kapelusz! (rzuca kapeluszem swoim o ziemię — poczem mówi, jakby już opowiadał publiczności dalszy ciąg zaszłej awantury). Gwałtu! Światło! (ruch ręką, jakby przekręcił kontakt światła elektrycznego). Awantura — policja — sąsiedzi. (W tym miejscu wraca do dawnej swojej roli zapitego gościa, który tłumaczy się przed kimś z zaszłego incydentu). Prze... praszam — ja się (czkawka) pomyliłem o jedno piętro! (pokazuje na jednym palcu). O jedno całe piętro...

KURTYNA.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Józef Wilhelm Rappaport.