Nowy Sącz jego dzieje i pamiątki dziejowe/Kollegiata św. Magłorzaty

<<< Dane tekstu >>>
Autor Jan Sygański
Tytuł Nowy Sącz jego dzieje i pamiątki dziejowe. Szkic historyczny na pamiątkę sześćsetnej rocznicy założenia tegoż miasta
Wydawca Nakładem Gminy Miasta Nowego Sącza
Data wyd. 1892
Druk Drukiem J. K. Jakubowskiego
Miejsce wyd. Nowy Sącz
Źródło Skany na commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron



VII.
Kollegiata św. Małgorzaty, dziś kościół farny.
(Obraz Przemienienia Pańskiego cudami słynący).

Pomiędzy znakomitymi mężami, jakich w XV. wieku nie mało posiadała Polska, po wszystkie czasy najwybitniejsze miejsce zajmuje Zbigniew Oleśnicki, herbu Dębno, to też nie dziw, że nasi historycy z Długoszem na czele, pod niebiosa wynoszą chwalebne czyny tego wielkiego księcia kościoła i męża stanu[1]. Będąc zaledwie 20–letnim młodzieńcem, wsławił się przytomną walecznością w boju z Krzyżakami, gdzie w sławnej pod Grunwaldem bitwie 1410 r. zwalił z konia sążnistego krzyżaka Dippolda Kiekierzyca, godzącego z kopią na życie Władysława Jagiełły. Odgłos owego czynu rozszedł się po całem wojsku, po całej Polsce, odtętnił po wszystkich kronika, sławiono go prozą i wierszami. Wdzięczny za ocalenie życia król Jagiełło hojnie udarował młodego Zbigniewa, i wkrótce, gdy tenże sobie stan duchowny obrał, do infuły krakowskiej promowował 1423 roku. Nowy biskup przy wrodzonej wspaniałości umysłu okazał również osobliwszą życzliwość w obronie wiary katolickiej, zagrożonej przez czeskich Hussytów, wskutek czego od papieża Marcina V. otrzymał dwa listy pochwalne, a od Eugeniusza IV. kardynałem rzymskiego kościoła w r. 1439 mianowanym został. Jako książe kościoła rozwinął i spotęgował jeszcze bardziej działalność swoja apostolska, szafując hojnie na dobroczynne zakłady i fundowanie domów bożych, pośród których kollegiata nowosądecka niewątpliwie najcelniejsze zajmuje miejsce. Założenie tejże wiąże się z jedną z najświetniejszych chwil w historyi Nowego Sącza.
W pamiętnym roku 1440 przejeżdżał tędy w miesiącu marcu, jak widzieliśmy poprzednio (str. 27), wracając z soboru florenckiego jako legat papieski do swej ojczyzny metropolita kijowski, kardynał Izydor, i wioząc z sobą listy cesarza greckiego Paleologa oraz bullę Eugeniusza IV., dotyczącą unii Rusi z kościołem rzymskim, i tutaj to przyjmował go z całą okazałością wszechwładny wówczas biskup krakowski, Zbigniew Oleśnicki. Kardynał Izydor odprawił w obecności Zbigniewa uroczyste nabożeństwo w farze sądeckiej, a potem w Krakowie, dokąd go Zbigniew był odprowadził. Olśniony wspaniałością słowiańskiej liturgii, Zbigniew uznał po raz pierwszy potrzebę i powziął myśl fundowania kollegiaty na pograniczu Węgier, a zwłaszcza w Nowym Sączu. Na to postanowienie wpłynęły, oprócz troskliwości o rozszerzenie wiary i zbawienie dusz, także i inne względy bardzo ważne, a mianowicie:
1) Aby rozjaśnić biskupstwa swego granice wobec węgierskich krajów, a lud tameczny gruby i napół dziki (populos orae illius rudes, agresntes et silvestres), pomieszany z Wołochami i szyzmatykami, pociągnąć ku świetniejszemu obrządkowi katolickiemu (cultiorem ritum orthodoxum). 2) Aby pomnożyć liczbę kapłanów i opowiadaczy słowa bożego. 3) Aby zapobiedz raz na zawsze zatargom, jakie zachodziły częstokroć w razie opróżenienia plebanii w Nowym Sączu i Podegrodziu (których nadanie, obsadzenie i prawo patronatu przysługiwało biskupom krakowskim), wszczynanym zwykle przez tych, którzy je otrzymywali z Rzymu (inter apostolicos impetrantes), z czego mnogie wyradzały się zgorszenia. 4) Aby ciężar zwiedzania dyecezyi, archidyakonowi krakowskiemu nałożony a dla wielkiej jej rozciągłości przytrudny, ulżyć, rozkładając go na innych. 5) Aby nakoniec przynieść ulgę pojedynczym tych okolic mieszkańcom i większą łatwość w wymierzaniu i osiągnieniu duchownej sprawiedliwości, kiedy dotąd dla błahych nieraz powodów musieli jako pozywający lub zapozwani udawać się stamtąd aż do Krakowa[2].
Z tych więc ważnych przyczyn Zbigniewa Oleśnicki założył w Nowym Sączu kościół św. Małgorzaty, okazałej budowy w stylu gotyckim 1446 r.; połączył dwie parafie: nowosądecką i podegrodzką za wsyraźnem przyzwoleniem ze strony tamtejszych proboszczów, tj. Kaspra Rokembarga, sądeckiego, i Jana Wielopolskiego, podegrodzkiego, i wyniósł je dekretem z dnia 4. października 1448 r. do godności kollegiaty czyli zgromadzenia kanoników, których też bogatemi prebendami i innemi dochodami hojnie uposażył[3]. Na mieszkanie dla ośmiu wikaryuszów zakupił z własnej szkatuły za 150 grzywien realność zwaną „stary ratusz“ obok kościoła (dzisiejsze probostwo), a na ich utrzymanie, oprócz dochodów pogrzebowych, ślubnych, z kolendy (columbatio) i folwarku przedmiejskiego, wyznaczył w 25 wsiach dzisięciny snopowe i konopne (decimas manipulares et sanapales), wszystko do równego między siebie działu, ten jedyny obowiązek na nich wkładając, ażeby w rocznice jego śmierci, przy biciu we wszystkie dzwony i katafalku ubranym, odprawili wilij 9 z żałobną mszą ku zbawieniu duszy fundatora.
Pracowicie i zbożnie upływało życie sądeckiego kleru przy Zbigniewowej kollegiacie, mądremi obwarowanej prawami i przepisami. W niedziele i święta odprawiała się wystawnie suma z kazaniem i inne nabożeństwa, którym przy większych uroczystościach towarzyszyła zwykle huczna orkiestra. Codziennie o pewnych godzinach wszyscy wikarzy zasiadali w stallach prezbiteryum do śpiewania jutrzni i innych kanonicznych pacierzy, na wzór i sposób kościoła katedralnego krakowskiego. Dostateczna ilość kapłanów zaopatrywała potrzeby duchowne rozległej parafii, w czem też zakonnicy św. Franciszka i Norberta, zwłaszcza w słuchaniu spowiedzi, chętnie dopomagali. Nie trudno też było utrzymywać obszerny kościół kollegiacki i wszystkie rzeczy do służby bożej należące we wzorowym porządku, skoro zarząd i włodarstwo woskiem, winem, olejem, ozdobami, budowlami i wszelkiemi naprawami kościoła dotyczącemi, pozostawały według przyjętego od dawna zwyczaju w rękach sławetnych rajców sądeckich. Dopiero w XVI. wieku, kiedy luteranizm i aryanizm rozgościły się na dobre w sądeckiej ziemi[4], duch karności i gorliwości pierwotnej zaczął stygnąć powoli nawet pomiędzy klerem, pociągając za sobą zaniedbanie chórowych pacierzy, kazań i słuchania spowiedzi, luźność obyczajów, gorszące spory o dochody, upadek nabożeństwa, a w następstwie pobożności i cnoty parafian.
Dzielny biskup krakowski, kardynał książe Jerzy Radziwiłł, pan na Ołyce i Nieświeżu, pragnąc zaradzić złemu, zreformował kollegiatę w r. 1597 i nadał jej nowe obostrzone ustawy[5]. Zaprowadzoną przez kardynała Radziwiłła reformę uzupełnił biskup Piotr Tylicki w r. 1608 przez delegata swego ks. Jana Januszowskiego, archidyakona sądeckiego; zatwierdzili ją ponownie biskupi krakowscy: Jan Małachowski 1685, Konstanty Szaniawski 1725[6] i Kajetan Sołtyk 1763 r. W aktach wizyty Radziwiłła znajduję wzmiankę o istniejącem tu bractwie literackiem (Confraternitas Litteratorum B. V. Mariae), które jednak upadło już w pierwszej połowie XVII. wieku. Kollegiata sądecka przetrwała w swej świetności aż do roku 1791.
Mieszkały też przy niej tak zwane Kletki czyli Tercyarki zakonu św. Franciszka. Stanowiły one osobne bractwo, równie jak i ubodzy szpitalni, i były utrzymywane przez rajców miejskich, jak świadczą akta wizyty kanonicznej kardynała Radziwiłła. Przełożoną wybierały co roku w dzień św. Anny.
O bogactwie i przepychu sprzętów kościelnych dawnej kollegiaty świadczy „inwentarz srebra“, sporządzony w r. 1763 przez ks. Stanisława Skrudzińskiego, z okazyi wizyty kanonicznej księcia–biskupa krakowskiego Kajetana Sołtyka. Lecz gdzież się to wszystko dzisiaj podziało? Za rządów cesarza Franciszka I. w r. 1811 skarb publiczny Austryi, wyczerpany podczas wojny z Napoleonem 1809 r., świecił pustkami. Do tego nowe uzbrojenia wojenne przeciwko Rosyi pożerały ogromne sumy pieniężne — zabierano przeto z kościołów monstrancye, kielichy i inne srebra kościelne i przetapiano je na pieniądze. Zabrane kosztowności fary sądeckiej oszacowano zaledwie na 1200 złr. i wyznaczono od nich nizkie odsetki roczne.

Przypatrzmy się teraz samemu kościołowi św. Małgorzaty i niektórym jego zabytkom. Front kościoła zdobią dwie nierówne wieże. Większa wieża ma wyraźne ślady gotyki, mniejsza zaś renesansu XVII. wieku. Na większej wieży zbudowanej r. 1507, widać w kamieniu wykute herby: Orzeł polski i Pogoń, oraz nieznany herb: pochyłoległa strzała z krzyżem na jej ramieniu i monogram IHS, jakiego dziś zakon Jezuitów za godło swoje używa. Na mniejszej wieży wzniesionej 1631 r., zawieszono cztery duże dzwony. Pierwszy z nich, może po Zygmuncie krakowskim największy w Polsce, od r. 1867 rozbity i odłamany, nieprzyjemne wydaje tony. Na drugim, mało co mniejszym od poprzedniego, napis: „Joannes Nicolaus“ i w okół po łacinie wiersze z pisma św.: „Głos wołającego na puszczy, gotujcie drogę Pańską, czyńcie proste ścieżki Jego. A. D. 1611“. Na trzecim dzwonie rok 1671 z napisem: „Bóg stał się człowiekiem, Chrystus król mocny przyszedł w pokoju.“ Czwarty dzwon bez daty nosi napis: „Zdrowaś Maryo łaski pełna, Pan z Tobą, błogosławionaś Ty między niewiastami“, przeznaczony widocznie do oddzwaniania na „Anioł Pański“.
Wchodzącego do kościoła uderza przedewszystkiem niepospolita jego obszerność. Dawniej był on gotycko sklepiony, z wysokim dachem, krytym dachówką; dopiero na początku XIX. stulecia, gdy się tu i owdzie sklepienie zarysowało. Rząd austryacki troskliwy o publiczne bezpieczeństwo, kazał je rozebrać i prostym zastąpić sufitem. Zniszczono i usunięto kosztownej roboty marmurowe balasy, stojące prze wielkim ołtarzem, popsuto piękne gotyckie okna prezbyteryum i głównej nawy. Przekształcono też do niepoznania sam front kościoła, fryz zaś jego gotycki z rokiem 1507 przeniesiono stąd i wmurowano na froncie mniejszej wieży u dołu. Nie przepuszczono i wieżom; z próżnej obawy, aby się nie zawaliły, zniżono je o trzecią część, co spojrzawszy na ich nieproporcyonalną szerokość do wysokości, wyraźnie od razu poznać można. Z dawnych ołtarzy pozostał tylko wielki ołtarz z wizerunkiem Ukrzyżowanego, na trzy wysokie piętra podzielony. W roku 1890 został starannie odnowiony, jako też następnego roku cały kościół blachą żelazno–cynkowaną pokryty.
Pod kazalnicą widzimy pomnik czworoboczny z czerwonego marmuru. W treści pomnika: dwie figury w stroju polskim, stojące pod krzyżem Chrystusa. Wyrób ostry, mniej dokładny; w około napis: „Hoc sarcophago recondi voluit cineres corporis sui suorumque, honesta Sophia Poławińska † 9 Julii A. D. 1625.“ U spodu pod rzeźbą:

Kto tu jest, co tu leży, jeżeli chcesz wiedzieć:
Zofia Poławińska, śmiem imię powiedzieć.
Przyszedłszy do starości w cnoty ozdobiona,

Z wiary, sławy, postępków nigdy nie shańbiona.
Co się przedtem uczciwem życiem swem szczyciła,
W tem przecie małym gorbie kości położyła.
Gdy się trafi nastąpić na kamień, gdzie leży,
Proś, żeby Pan Bóg zniszczył z duszy jej zmazę.

Naprzeciw chrzcielnica spiżowa z roku 1557: w okół napisany z pisma św. i monogram CHZ. Według podania miała być ulaną z armat na wojnie zdobytych. Obok chrzcielnicy pomnik z pinczowskiego kamienia Erazma Karcza, rajcy Sącza † 1584.
W kaplicy św. Jana Nepomucena wygląda z posadzki wielki kamień grobowy z piaskowca. W płaskorzeźbie widać zatartą już postać sędziwego starca w stroju polskim. Zatartych liter, któremi pomnik w okół jest opisany, odczytać nie można.

Obecnie jedyną prawie, drogocenną pamiątką kościoła tego jest w bocznym ołtarzu starodawny, cudami słynący obraz Przemienienia Pańskiego[7]. Jakkolwiek pewność historyczna o początku
Obraz Przemienienia Pańskiego w kościele farnym
w Nowym Sączu.
(do str. 66)
tego cudownego obrazu znika w pomroce wieków, tyle jednak na pewne o nim powiedzieć możemy, że od niepamiętnych czasów aż do r. 1654 pozostawał w kościele franciszkańskim w Nowym Sączu; później znów umieszczono go w osobnej kaplicy obok tegoż kościoła, wzniesionej „ex voto“ kosztem Konstantego Lubomirskiego[8]. W r. 1753 po pożarze kościoła i klasztoru Franciszkanów, złożony był przez czas dłuższy w kaplicy sądeckiego zamku, skąd przeniesiono go napowrót do kaplicy franciszkańskiej. OO. Franciszkanie po swej kasacie 1782 r. chcieli go zabrać ze sobą do Starego Sącza, gdzie chwilowy dla siebie znaleźli przytułek, lecz oparło się temu miasto, dowodząc, że cudowny obraz Przemienienia Pańskiego łączy się ściśle z założeniem Nowego Sącza, że od niepamiętnych czasów szczególniejszą cześć od mieszkańców odbiera, że więc z powodu przeniesienia jego do Starego Sącza powstałoby wielkie pomiędzy ludem wzburzenie i narzekanie. Tymi względami spowodowany ówczesny dziekan kollegiaty ks. Wojciech Mroziński, wniósł prośbę do konsystorza tarnowskiego o zatrzymanie obrazu. Biskup–nominat ks. Jan Duval przychylił się do jego prośby, wskutek czego obraz w myśl rozporządzenia biskupa przeniesiony został cichaczem do kościoła farnego dn. 2. września 1785[9].

Licznymi cudami wsławił Pan Bóg ten starodawny obraz. Od roku 1611 do 1763 naliczono 18 autentycznych łask cudownych. Burmistrz, rajcy i ławnicy Nowego Sącza w imieniu miasta zatwierdzili wiarogodność cudownego obrazu osobnym aktem dn. 13. czerwca 1767 r. Papież Klemens XIII. na prośbę Franciszkanów sądeckich potwierdził w r. 1766 ustawy bractwa Przemienienia Pańskiego i wzbogacił je hojnymi odpustami. Z kasatą jednak Franciszkanów upadło to bractwo, a cześć cudownego obrazu przez czas dłuższy poszła w niepamięć, bo nawet nie miał osobnego ołtarza, lecz wisiał zapylony na ścianie kościoła farnego. Dopiero Grzegórz XVI. zaniedbaną cześć jego na nowo wskrzesił, udzielając 20. sierpnia 1845 r. odpustu zupełnego tym wszystkim, którzy w uroczystość Przemienienia Pańskiego zwykłych dopełnili warunków. Odtąd też corocznie dzień 6. sierpnia obchodzi się uroczyście w całej parafii nowosądeckiej, przy licznym współudziale pobożnych i pielgrzymów z stron dalszych.








  1. Zbigniew biskup, mąż niezłomnego i potężnego ducha, celujący dobrocią, słynny stałością, powinien być u Polaków na wiecznotrwałych kartach zapisanym. Był on jakoby gwiazdą jaśniejącą, nad którą niebo nasze nic nie widziało świetniejszego ani też później nie ujrzy. Długosz, księga XI, str. 555; ks. XIII. str. 167.
  2. Joannis Długosz: Liber Beneficiorum Dioecesis Cracoviensis. Fundatio, dotatio et erectio ecclesiae S. Margarethae in oppido Nova Sandecz. T. I. pag. 544–574. wyd. Aleksandra Przezdzieckiego. Kraków 1863.
  3. Kollegiatę składali 4 prałaci, t. j. przełożony czyli proboszcz, archidyakon, dziekan i kustosz; 4 kanonicy, jako członkowie kapituły kościoła onego, i 8 wikarych. Rządom i odwiedzinom archidyakona nowosądeckiego podlegał dekanat sądecki, biecki, bobowski, nowotarski, jasielski i pilźnieński. Był on zarazem sądzia duchownym, z ramienia biskupiego postawionym. W XVI. i XVII. wieku do archidyakonatu sądeckiego należał i też dekanat mielecki, ropczycki, strzyżowski, żmigrodzki i spiski. Prałaci pobierali dziesięcinę wytyczną czyli snopową z wszystkich ról wsi Kurowa, Kamionki, Brzeziny, Rogów, Naszacownic, Olszank, Świdnika, Łukowicy, Podegrodzia, Wyglanowic, Skrudziny, Stronia i Długołęski: dziesięcinę wykupną (decima fertonalis) z 22 łanów przedmiejskich przy kościele św. Wojciecha; z sołtystwa w Falkowej i Paszynie: z dwóch sukiennic, z jatka rzeźniczej, z dwóch straganów szewskich, z trzech kranów i wszystkich ogrodów miejskich. Kanonicy zaś posiadali cztery prebendy z dziesięciną wytyczną w Chochorowicach. Nieszkowy, Dąbrówce i Biegonicach. Prałat i kanonik każdy miał przywilej noszenia w kościele mucetu popielienoweto (almutium de vario), wikarzy zaś ze skórek wiewiórczych (de pellibus aspergillinis). Przywilej ten skasował biskup Sołtysik 1763 r., w zamian za to pozwolił samym tylko prałatom i kanonikom używać rokiety i mantoletu. Niektórzy kanonicy mieszali stale na swych probostwach w Sądeckiem. Powszechną kapitułę odbywali corocznie około św. Małgorzaty w lipcu, na której kazdy obecnym być musiał pod karą exkomuniki i złożenia trzech grzywien do rąk przełożonego kollegiaty na korzyść kościoła.
  4. O szerzeniu się w tym czasie reformacyi w Polsce wystarczy nadmienić, że w samym dekanacie sądeckim na 29 kościołów parafialnych, tylko 9 był plebanów. Na domiar złego zbezcześcił i złupił kościół w Zbyszycach Mikołaj Kempiński, w Chomranicach Jędrzej Tęgoborski, w Męcinie Krzesz, w Przyszowej Jędrzej Wierzbięta, w Wielogłowach Sebastyan Wielogłowski; podobny los spotkał kościoły w pobliskim dekanacie bobowskim: w Jastrzębi, Wilczyskach, Bruśniku, Wojnarowej, Szalowej, Polnej, Grybowie, Korzennej, Bobowej, Siedliskach i Tropiu. W całej dyecezyi krakowskiej na 916 kościołów parafialnych, było sprofanowanych 288. (Ks. Bukowski: Dzieje Reformacyi w Polsce. T. I. przy końcu. Kraków 1883).
  5. Decreta Reformations et Visitationis Cardinalis Georgii Radziwiłł an. 1597.
  6. Jeden tu tylko szczegół z jego dekretu dosłownie przytoczę: „Ohydne plemię żydowskie tak bardzo opanowało miasto Nowy Sącz, że nawet katolików zewsząd uciska. Dlatego władzę zamkową i magistrat miejski wzywamy i błagamy w Panu, ażeby to niewierne nasienie z obrębu miasta usunąć i wykorzenić usiłował. Obowięzujemy zaś JW. przełożonego kollegiaty, ażeby żydzi w synagodze jak najskromniej się zachowali — w niedziele i święta wstrzymywali się od robót ciężkich — w czasie publicznych processyj w domu pozostawali — sług katolickich w żaden sposób na służbę nie przyjmowali. Nakazujemy to ściśle żydom pod karą więzienia, a w razie ich zuchwałości nawet pod karą zburzenia synagogi“. Constantini Szaniawski Eppi Cracoviensis, Ducis Severiae, Decretum Reformationis pro ecclesia collegiata Neosandecensi an. 1725.
    W wieku XVIII nieraz podobne wydawano dekreta, jak ów powyższy bis. Konstantego Szaniawskiego. Mikołaj Ignacy Wyzycki, arcyb. lwow., wydał podobnej treści dekret dla Żółkwi z dn. 27. czerw. 1741 r. „Dziennik literacki“ Lwów 1862, str. 500. cytuje oryginał tego tekstu pisany po łacinie; Sadok Barącz: Pamiątki miasta Żółkwi. Lwów 1877, str. 162, przytacza ów dekret po polsku.
  7. Dwojakie jest podanie o początku tego obrazu. Pierwsze, podług dawnych dziejów klasztoru franciszkańskiego przez ks. Franciszka Brzechfę 1661 r. spisane, twierdzi, że obraz Przemienienia Pańskiego przez św. Łukasza Ewangielistę na tablicy drewnianej malowany, znajdował się pierwotnie w Jerozolimie, a następnie wskutek układów między Portą Ottomańską a Moskwą, dostał się carowi moskiewskiemu; [właściwie pierwszym carem moskiewskim ogłosił się Iwan Groźny 1552 r., przedtem byli tylko wielcy książęta, z których pierwszy, Iwan Kaleta, uzyskał ten tytuł także dopiero r. 1328.] tez zaś miał go darować królowi Wacławowi, który podówczas bawił w Węgrzech. Gdy posłowie z rzeczonym obrazem w góry sądeckie przyjechali i stanęli noclegiem we wsi Kamienicy, to jest w miejscu, gdzie dzisiaj Nowy Sącz leży, a nazajutrz wyjeżdżać do Węgier zamyślali, wóz, na którym był złożony obraz Przemienienia Pańskiego, niewidomą ręką zatrzymany, stanął jak wryty i żadnym sposobem ruszyć się z miejsca nie dał. Napróżno założono kilka par koni i kilka jarzm wołów, wóz pozostał na miejscu. Zdumieli się na ten niespodziewany wypadek posłowie. Od kogoż mieli zasięgnąć rady? Mieszkał był niedaleko tego miejsca pobożny pustelnik trzeciego zakonu św. Franciszka, do którego też udano się po radę. Ten po krótkiej modlitwie wóz rozpakować kazał, a między innemi rzeczami znalazłszy obraz Przemienienia Pańskiego, rzekł: „Wola boska jest, aby ten obraz nie gdzieindziej, tylko na tem miejscu pozostał“. Skoro więc złożono obraz z wozu, natychmiast z łatwością konie z miejsca ruszyły, a posłowie przyjechawszy do Węgier, opowiedzieli rzecz całą Wacławowi. Król szanując wolę bożą, sam na to miejsce przybył, a widząc, że jest sposobne do założenia miasta, tamże Nowy Sącz założył, a nadto kościół i klasztor dla OO. Franciszkanów 1297 r. wystawił i obraz Przemienienia Pańskiego opiece ich polecił.
    Drugie podanie, przez ks. Konstatnego Majegowskiego 1680 r. spisane, powiada, że obraz ten, malowany przez św. Łukasza, darowany został przez cesarza wschodniego Lwu czyli Leonowi, księciu ruskiemu. Od niego dostał się później w darze jednemu pobożnemu pustelnikowi, w górach karpackich życie anielskie wiodącemu, który go znów klasztorowi franciszkańskiemu w Nowym Sączu podarował (Zob. książeczkę: „Zbiór historyj, łask i cudów obrazu Przemienienia Pańskiego“ przez ks. Bonawenturę Sikorskiego, gwardyana konwentu nowosądeckiego. Kraków 1767. Dziełko przypisane Floryanowi z Witeszkowa Gostkowskiemu, herbu Gozdawa, stolnikowi żytomierskiemu, kawalerowi Znaku Pancernego, bractwa Przemienienia Pańskiego protektorowi).
    To drugie podanie zdaje się mieć jakąś historyczną podstawę. Lew, syn Daniela, od 1270 do 1301 r. książe halicki, a przedtem jeszcze za życia ojca książe przemyski, miał za żonę Konstancyę, siostrę bł. Kingi a córkę Beli IV., króla węgierskiego. Skoro więc klasztór Franciszkanów w Nowym Sączu został założony 1297 r., a Lew właśnie w tymsamym czasie był księciem ruskim, przeto jest rzeczą bardzo prawdopodobną, iż mógł ów obraz Przemienienia Pańskiego, widocznie szkoły bizantyńskiej, otrzymać w darze czyto od cesarza greckiego czy też od swego teścia Beli IV., a potem komuś go darować, który go znów klasztorowi franciszkańskiemu w Nowym Sączu odstąpił.
  8. Zobacz wyżej str. 56.
  9. Z aktów autentycznych kościoła farnego w Nowym Sączu.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Jan Sygański.