O obrotach ciał niebieskich/Przedmowa

<<< Dane tekstu >>>
Autor Mikołaj Kopernik
Tytuł O obrotach ciał niebieskich
Wydawca Stanisław Strąbski
Data wyd. 1854
Druk Stanisław Strąbski
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Jan Baranowski
Tytuł orygin. De revolutionibus orbium coelestium
Źródło skany na Commons
Inne Cały tekst
Indeks stron
Artykuł w Wikipedii Artykuł w Wikipedii

PRZEDMOWA.

Zpośród licznych i rozmaitych nauk i sztuk pięknych zasilających umysł ludzki, zdaniem mojém, te nadewszystko zasługują ażeby im się poświęcić i oddać z całą usilnością, które mają za przedmiot rzeczy najpiękniejsze i najgodniejsze poznania. Takiemi są nauki wykładające cudowne obroty świata, brzegi planet, ich wielkości i odległości, ich wschód i zachód, tudzież przyczyny innych zjawisk na niebie dostrzeganych, a które nam nakoniec całą budowę świata tłumaczą. Cóż zaś piękniejszego nad niebo, nad ten skład wszystkich piękności, jak to pokazują nawet same wyrazy całun i mundus, z których drugi oznacza czystość i ozdobę, a piérwszy misterne sklepienie, od wielu filozofów dla swojej nadzwyczajnéj wspaniałości bogiem widzialnym nazwane. Otóż jeżeli zechcemy oceniać nauki podług wartości przedmiotu jakim się każda zajmuje, ta najpiérwsze otrzyma miejsce, którą jedni astronomią, drudzy astrologią, wielu zaś z dawnych, zbiorem nauk matematycznych nazywają; ona bowiem, będąc szczytem nauk wyzwolonych i arcygodną człowieka szlachetnie myślącego, wspiera się na wszystkich prawie częściach matematyki: arytmetyka, geometrya, optyka, geodezya, mechanika i wszystkie jakie tylko być mogą inne, do niéj się odnoszą. Lecz gdy celem jest wszystkich nadobnych nauk odwodzić od występków, a zwracać myśl ludzką ku dobremu; astronomia obok niewypowiedzianego powabu dla umysłu, skuteczniéj tego dokazać może. Kogóż bowiem z badaczy pogląd na rzeczy tak cudne boską opatrznością uporządkowane, tudzież pilne nad niemi rozmyślanie i pewne z niemi oswojenie się, nie zagrzeje do cnoty i nie przejmie podziwem dla sprawcy wszechświata, w którym się całe szczęście i wszystko dobro zawiera? Nie bez przyczyny téż ów boski psalmista mienił się ucieszonym w stworzeniach Boga i uradowanym w uczynkach rąk jego, że za ich pośrednictwem jakby za pomocą jakiego wózka, przenosimy się do rozmyślania o najwyższém dobru. Jak wielki zaś pożytek i ozdobę ta umiejętność przynosi powszechności, pomijając nieprzeliczone przysługi dla osób prywatnych, bardzo trafnie uważa Platon, który w siódméj księdze traktatu o prawach, dlatego astronomią za nader szacowną naukę uważa, iż za jéj pomocą, porządkiem dni, rozłożony czas na miesiące i lata, tudzież na uroczystości i ofiary, czyni naród żywotnym i czujnym. Powiedział także Platon, że bardzo niedorzecznie myślałby ten, ktoby utrzymywał, że astronomia, człowiekowi mającemu się przykładać do któréjkolwiek z wyższych nauk, nie jest potrzebną, i mniema, że wiele temu brakuje do dostojeństwa mędrca, kto ani o słońcu, ani o księżycu ani o innych gwiazdach potrzebnéj nie ma wiadomości. Lecz ta boska raczéj niż ludzka nauka, śledząca rzeczy najwznioślejsze, nie jest bez trudności, co można najprzód widzieć ztąd: że wielu badaczy było pomiędzy sobą niezgodnych co do jéj zasad i przypuszczeń po gracku hypotezami zwanych; którzy z tego powodu nie na jednakich opierali się podstawach; powtóre, że bieg planet i obrót gwiazd nie dały się ścisłym rachunkiem oznaczyć, ani do gruntownego doprowadzić pojęcia, i dopiéro po znacznym upływie czasu, po uprzedniém wykonaniu licznych postrzeżeń, uczeni za ich pomocą rękami że tak rzekę, przenosili tę naukę do potomności. Bo chociaż Klaudiusz Ptolemeusz astronom alexandryjski, dziwną biegłością i pilnością nad innych wyższy, z więcéj niż czterechsetletnich postrzeżeń całą tę naukę prawie wyczerpnął, iż zdawało się już nic nie zastawać czegoby nie dotknął, widzimy jednak bardzo wiele zjawisk niezgodnych z temi, które podług jego teoryi następować powinny, a to z powodu niektórych biegów późniéj odkrytych, a jemu jeszcze nieznanych. Ztąd i Plutarch rozprawiając o roku słonecznym zwrotnikowym, powiada: „dotychczas bieg planet ma przewagę nad biegłością matematyków.” Jakoż biorąc za przykład tenże sam rok, sądzę, że nie tajno, jak niezgodne były zawsze o nim zdania, iż wielu zwątpiło o możności oznaczenia stałego jego periodu. Toż samo rozumiéć mamy o peryodach innych planet. Aby jednak nie zdawało się, że téj trudności użyłem za pozór do zaniechania pracy, spróbuję przy pomocy Boga, bez którego nic nie możemy, obszerniéj ten przedmiot roztrząsnąć, zwłaszcza że tém więcéj pomocy służy memu przedsięwzięciu, im większym przedziałem czasu poprzedzili mnie twórcy téj nauki, z których odkryciami moje także odkrycia niech mi wolno będzie w jednę całość połączyć. Nadto wyznaję, iż wiele rzeczy inaczéj wyłożę niż dawniejsi, lubo moje wiadomości im zawdzięczam, jako piérwszym, którzy do tego rodzaju badań drogę wskazali.






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Mikołaj Kopernik i tłumacza: Jan Baranowski.