Oj ne chody, Hryciu...

<<< Dane tekstu >>>
Autor Stefan Czarneckyj
Tytuł Oj ne chody, Hryciu…
Pochodzenie Antologia współczesnych poetów ukraińskich
Data wyd. 1913
Druk Księgarnia Wilhelma Zukerkandla
Miejsce wyd. Lwów — Złoczów
Tłumacz Sydir Twerdochlib
Źródło Skany na Commons
Inne Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
OJ NE CHODY, HRYCIU…

Na scenie konał Hryć… Widownią ciemnej sali,
Jak mroczną głębią wód, ciągnęło sieć znużenie,
A jednak drżeli ci, co, zda się, są ze stali
W powszedni, gwarny dzień… Umierał Hryć na scenie.


Patrzyłem w twoją twarz… Pod czarnych rzęs osłoną
Nabrzmiały wielkie łzy i ciężko spadły — Potem
Paroksyzm cichych łkań twe śnieżne przebiegł łono, —
A tam — umierał Hryć, udanym zlany potem!

Mą piersią wstrząsnął żal, że lata szybko miną
I ja upadnę w grób w pośrodku życia-sceny
Bez klaskań i bez braw, przez widze danych tłumne;

I śniła moja myśl, czy też z twych ócz, dziewczyno,
Z tych dwojga ciemnych mórz, spowitych w mrok bezdenny,
Chociażby jedna łza upadnie na mą trumnę?…




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Stefan Czarneckyj i tłumacza: Sydir Twerdochlib.