Panowanie Augusta III/O sejmie extraordynaryjnym 1750

<<< Dane tekstu >>>
Autor Jędrzej Kitowicz
Tytuł Pamiętniki do panowania Augusta III. i Stanisława Augusta
Wydawca Antoni Woykowski
Data wyd. 1840
Druk W. Decker i Spółka
Miejsce wyd. Poznań
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Indeks stron


O sejmie extraordynaryjnym 1750.

Król serdecznie pragnął, aby za jego panowania doszedł który sejm, i tak po zerwanym jednym, składał drugi. Więc i w tym roku złożył sejm extraordynaryjny dwuniedzielny w Warszawie. Aukcya wojska, tego sejmu, jako i innych, pierwszym cbmiotem była. Lubo posłowie w izbie poselskiéj wolnemi głosami obierali z pomiędzy siebie jednego marszałkiem, to jednak obieranie było tylko czczą formalnością, czyniąca zadosyć prawu; prawdziwe obranie marszałka sejmowego działo się przez umowę dworu z magnatami, i z tym, kogo do téj godności przypuścić mieli, co robiono na kilka niedziel przed sejmem. Umówiony do laski starał się zostać posłem z któréjkolwiek ziemi téj prowincyi, na którą turnus, czyli koléj pierwszeństwa przypadała, z prowincyi wielkopolskiéj pierwszy raz, z prowincyi małopolskiéj drugi, z księstwa litewskiego trzeci raz obierano marszałka, i ta koléj od niepamiętnych czasów zachowana; sejmu, o którym piszę, przypadła na prowincyą małopolska. W téj najzdatniejszym do laski sejmowéj zdawał się Wacław Rzewuski, pan rozumu wielkiego, łagodnego umysłu, dobra publicznego miłośnik prawdziwy, skąd miał poważenie tak u dworu, jak u familii. A że był aktualnie senatorem, wojewodą podolskim, trzeba było dla laski sejmowéj, stanowi tylko rycerskiemu służącéj, złożyć z siebie godność senatorską i wnijśdź w rząd rycerskiego stanu: co téż uczynił. Złożywszy województwo, został posłem. Ta sztuka utrzymania marszałkiem wojewody i sejmu przez niego, nieudała się dworowi; ledwo bowiem Siemieński, starosta dembowiecki, staréj laski marszałek, zagaił sejm, zapraszając posłów do elekcyi nowego marszałka, natychmiast dały się słyszeć liczne głosy, niepozwalające przystępu do wotowania, z przyczyny, iż między posłami znajduje się senator, który bez pomieszania stanów i szkodliwych nadal dla stanu rycerskiego konsekwencyj, w izbie poselskiéj zasiadać niemoże. Nadaremnie partya, systema dworskie utrzymać pragnąca, odpowiadała, że pan Rzewuski, po urzędowném w metryce koronnéj złożeniu województwa, niejest więcéj senatorem; że tu zasiadł nie jako senator, lecz jako poseł; że wolno każdemu senatorowi złożyć godność senatorską i wrócić się do stanu rycerskiego. Przeciwnicy takie racye zwali obłudą; — „wiemy, — mówili — i pewni jesteśmy, że pan Rzewuski po skończeniu sejmu znowu będzie tym samym, którym był wojewodą“ (jakoż tak było). Trwała o to wrzawa przez trzy dni, w nadziei, że się uśmierzy. Na końcu trzeciego dnia przyniesiono do izby manifest o nieważności sejmu dla tego, że senator obrany jest posłem, uczyniony w grodzie warszawskim przez Wydzgę, posła bełzkiego.
Po takim manifeście reprezentacya sejmu ciągnęła się do zamierzonego kresu dwuniedzielnego. Król z senatorami do senatu, a posłowie do izby poselskiéj zjeżdżali się codzień. Prawili perory, ubolewając nad nieszczęściem ojczyzny, które sami psuciem sejmów sprawiali. Naprawiwszy perorów nudnych przez kilka godzin, za zgodą całéj izby marszałek staréj laski wyznaczał po dwu posłów do szukania w murach warszawskich jmć pana Wydzgi i upraszania go: aby izbie powrócił activitatem; lubo wiedzieli wszyscy, iż ten, przekupiony na zepsucie sejmu, zaraz po uczynionym manifeście wyjechał z Warszawy. Delegowani czynili nazajutrz raport izbie, iż po najpilniejszém szukaniu nigdzie jmć pana Wydzgi wyśledzić niemogli; i tak było codzień. Oszczercy niedosyć mieli, że psuli sejmy, jeszcze z dobrego króla komedyą stroili, zwabiając go codzień i fatygując do senatu obłudną nadzieją. Gdy wyszły dni sejmu, marszałek pożegnał izbę. Zaczął się ten sejm 4go, skończył 18go dnia miesiąca Sierpnia. W tym roku niebyło sejmu ordynaryjnego, choć być należało.
Rzecz uwagi godna, że Rzewuski, przyczyny zepsucia sejmu tego, nieuprzątnął przed manifestem, usunięciem się od poselstwa; tym krokiem byłby zepsuł okazyę do zerwania sejmu z osoby swojej, od zdrajców chwyconą; byłby ich nabawił przynajmniéj mozołu do szukania innéj, sobie zaś byłby przyczynił sławy wiekopomnéj: — lecz to nieszczęście, że nawet u dobrze myślących ambicya przeważała nad dobro ojczyzny.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Jędrzej Kitowicz.