[32]PARMA.
O, nazwo fiołkowa! splątana z Stendhalem,
Przepajamy cię śmiercią, chłodnym wiosny żalem,
Oglądamy nad wodą, rozpięte srebrzyście,
U kurzu bielejących dróg platanów liście,
Co w otchłań widnokręgu, na pożółkłym stoku,
Kładą cienie ruchome, jak w ślepnącem oku.
Dźwięku, jak ryngraf bity, heroiczne imię,
Któż miłość, zaplątaną w twe zgłoski, rozstrzygnie,
Kiedyż w głuchym, dudniącym od kroków, klasztorze,
Na płycie marmurowej staniesz, czuły boże,
I w burzy kwiatów bzowych, rozszarpując kiście,
Gardziel ptaków przebijesz, piękny rzeczywiście,
[33]
A drzewem pochylony nad nieczułą wodą,
Zmiennym cieniem nas złowisz, jak siecią niewodu?
Tyś nie wiedział, ja nie wiem, któryś ciosał bogów.
W ciemnej oddali słyszym trąbkę samochodu
I na głuchej stacyjce, w wichrze i ulewie,
Pytamy, kiedy pociąg nadejdzie. Nikt nie wie.