Pastorałki i kolędy/Pastorałka góralska

PASTORAŁKA
GÓRALSKA
NA BOŻE NARODZENIE
Którą Kolędnicy w okolicach Krakowa chodząc z Szopką,
reprezentują.



Prolog.
Jeden z Kolędników występuje i tak przemawia.

Wszystkim wobec kolędy najprzód winszujemy,
Zanim wielką nowinę Państwu opowiemy;
Naszem będzie staraniem by niedługo bawić,
Raczcie tylko łaskawie ucha nam nadstawić.
Przez cztery lat tysiące od grzechu Adama,
Wszystkim ludziom zamknięta była niebios brama.
Pod ciężarem przestępstwa jęczał naród cały,
Śmierć, grzech, mocy piekielne nad nim panowały.
A co większa, że ludzie i wszystkie stworzenia,
Nie byli w stanie zgładzić tego przewinienia.
Lecz się Ojciec niebieski zlitował nad światem,
Zesłał Syna swojego by się nam stał bratem.
Otóż ten się dziś dla nas z czystej Panny rodzi,
Pokój światu przynosi, ciężar życia słodzi.
Ten nas z Ojcem pojedna, ten z piekła wybawi,
Ten nam nieo otworzy, i wiecznie nas zbawi.
Wystawimy tu Państwu, w jakim przyszedł stanie,
Kogo wezwał na pierwsze siebie powitanie,
Co pasterze robili zanim ich wezwano,
Jako się sposobli gdy im iść kazano,
Na jakie się ofiary dla Pana zdobyli,
Zgoła wszystko ujrzycie, jakbyście tam byli.

Kuba pierwszy pstucha zaczyna wyganiać bydło w pole, i wywijając pałką woła: a che! a che! a na owce: by! byr! byr, byr! a drudzy stojąc za drzwiami ryczą i beczą udając bydło i owce — potem śpiewa jak następuje:

Hej! bydełecko w pole, hej owiecki moje,
Paściez mi się paście, a w kupie oboje.

Hej, paściez mi się paście, a ja se usiędę,
Wezmę swe skzypecki, grać wam pięknie będę.

Wej, nie tam owce nie tam, wej kędy się mają,
Do boru tak skacą , chociaz im nie grają.

Oj zagram ja wam zagram bydełko piescone,

zaczyna grać i przestaje.

Lec nie chcą grać me skzypki, bo nie nastrojone.

Stroi skrzypce, a potem gra i śiewa co następuje.

Paściez się owiecki około górecki:
Z onej strony pola, zieleni się rola.

Maścibrzuch nadchodzi.

A kto tu gra?

Furgoł.

toć Kuba, siedzący gra sobie.

Maścibrzuch.

Jako widzę na świecie sama rozkos tobie:
Ty tu siedzis, próznujes, nam cię sukać tzeba.

Kuba.

Takci mi to dał Pan Bóg próznowanie z nieba.

Maścibrzuch.

A wies-ze ty gdzie teraz tzoda się twa pasie?
Ujzys wkrótce ze będzies we wielkim hałasie.
Ty nigdy nie pilnujes jak nalezy tzody,

Kuba rozgniewany.

Bodajze ci tę pascę zawaliły wzody.
Myślis ze ja choć stary bydła nie pilnuję,
A któz lepsy nademnie? Wsak ja tu pzodkuję.

Maścibrzuch.

Znom ja ciebie znom dobze, nie chwal ty sam siebie,
Pzecieć ja tez musę być coś lepsy od ciebie.
Ojciec z dziada ja z ojca jest zawse pastucha,
Matka kozy pasała i z nią siostra głucha.
Bywałem tez u ludzi, nie w domum się schował,
I z kuchtami dworskiemi za pan brat obcował.

Kuba.

Oj jak widzę toś ty to wysokiego łoza!
Kiej twój ojciec pasł świnie, a matka kierrrnoza.
Jakze się zwał twój ojciec?

Maścibrzuch.

dyć Sowula Kwietko,
Co mnie kijem chędozył, cęsto a nie letko.

A kiedy mnie do dworu paść owce wyprawił,
To mi kozuch dał nowy, jesce błogosławił.
Dobze mi się tam działo, bom i w kuchni bywał,
Kuchazowi językiem rądelkim pomywał.
Dworscy mnie tez lubili zem grywał na lize,
To mi cęsto dawali oblizać talize,
Pijołek tez i wino, konfitury zjodał,
Co mi hajduk Kozera dawał jak naskradał.

Kuba

Niedarmoć się jak widzę gęba wykrzywiła,
Pewnie temu ześ dworskich kąsków jodał siła.
A gdy zgniłe flacyska kuchaze płókali,
Tyś rozumiał zeć wina małmazyi dali.
Konfitury co hajduk z pokoju wynosił,
Wsyscy nos zatykali, tyś się o nie prosił.
A cóz dopiero mówić jak cię sanowano,
Gdy Pan kazał rozciągnąć, niskoć się kłaniano.

Maścibrzuch

Ej Panci to był dobry, zdrajca Podstarości,
Ten mi nieraz, ba cęsto porachował kości.
Gdym raz do mościwego posed skar-zyć Pana,
Cęstowałci mnie za to jak złego hamana.
I jak mnie zacął łechtać po bokach a sceze,
Tom obiema końcami grał jakby na lize.
Dosłuzyłem się wrescie nie najgozej potem,
Aze skóra dr-zy na mnie gdy se wspomnę o tem.
Bom wziąn był na sukmanę bitych bardzo wiele,
Iz mam dotąd floresy po mem gzesnem ciele.

Kuba

Takać to jest zapłata u Wielmoznych Panów,
Lepiej, lepiej mój bracie słuzyć u Plebanów.
Kto słuzy u dobrego mościwego Xiędza,
To pedają ze temu nie dokucy nędza.

Furgoł

Prawdę mówis mój bracie, ja ci pzyznam tego,
Bom tez słuzył półroku u Xiędza jednego:
To się cłowiek wylezał, nigdy nie nagłodził,
Nadewsystko zem cęsto w nocy smykać chodził.

Maścibrzuch

Takto u dobrych ludzi, to wsystko uchodzi,
A w tych dworach niescęsnych wsystko się nie godzi.
Raz mię zem był skrad skóry jakoś posądzili,
I za to postronkami djable plecy zbili.
Co prawda to i nie gzech zem raz kuchazowi
Smyknął kawał pieceni i chleb safazowi.
Ba.. zastalić mnie tez raz, kiedym był w piwnicy,
Drugi raz kejm otwierał do skzynki woźnicy.
Sadzawkim tez nawiedzał pańskie za górami,
Wtencos bracie kejm chodził do miasta z rybami.

Kuba

Oj jakiz z ciebie błozen! ja to znamienity
Pastucha, bo swą tzodę zawse w las obfity
Pozenę, i nikomu nie ucynię skody,
Bezpiecnie podziękuję, kiedy pzyjdą gody.

Maścibrzuch

Jazto błozen od ciebie mam być mianowany!
Wsak me słuzby są zawse ez wselkiej nagany,
Prawda ze tu lepsego nad cię nie znajdziewa,
Pzeto zdrowia twojego wsyscy sanujewa.
Jednak ześ mię tak grubo teraz pocęstował,
Błoznem niejakim nazwał, będzies ty załował.
Pójdźwa Furgoł od niego, niechaj tu sam lezy,

Furgoł

Oj widzis ty Maścibzuch, ono hań wilk biezy.

Maścibrzuch

Pójdźwa, pójdźwa cemprędzej, prosić on się będzie,
Skoro mu wilk barana lub owcę nasiędzie.

Maścibrzuch i Furgoł wychodzą za drzwi.


Kuba

Hej, hej, słyście! wróćcie się, moi bracia mili,
Hano wilcy i do mych owiec się zblizyli.
Juz was prosę, pzeprosom, wróćcie się do zgody,
A pomózcie mi wilków odegnać od tzody.

Odpędziwszy wilków wracają.


Maścibrzuch

A wej widzis jak się ty teraz pięknie prosił,
Coś się to nadewsystkich najbardziej wynosił.
Myślis ześ juz najlepsy, ze na skzypkach grajes,
A nam wsystkim podściwym błazeństwo zadajes.

Kuba

Zapomnijze juz o tem Maścibzuch kochany,
Wsakem ci jednem słowem nie ucynił rany.
Pzybliz się, podaj rękę, byśmy się zgodzili,
A napotem w pzyjaźni niepzerwanej zyli.

Podają sobie dłonie.


A gdzie są nasi drudzy?

Furgoł

Ot jezów sukają,
Bo z nich Panom swym skórki na futra dać mają.
Inni za jaząbkami smykają po lesie,
Co kto złapi to skrycie do miasta wyniesie.
A wies bracie, ze jak się Panowie dowiedzą,
Zabiorą im jaząbki, za ich zadrowie zjedzą.

Kuba

Albozto nie ma leśnych zeby pilnowali,
A zwizyny po lesie łowić nie dawali?

Furgoł

Sąć i oni ale tez i sami zjadają,
Zeby lepiej kraść mogli, chłopów namawiają.

Kuba

Dobra sroka na chłopa, dobra nawet wrona,
A Panu dać nalezy gęś albo kapłona.
Bo chłop chociaz kapustą bzusysko natłocy,
Napiwsy się i wody, zdrów sobie podskocy.

Maścibrzuch

przyskoczywszy mu z pałką do ucha.

A ty godos lada co, a nie mówis o tem,
Coby było z pozytkiem nam wszystkim na potem.
Cyś to ślachcic co się tak za Panów ujmujes,
A nom i drugim chłopom jenteresa psujes.

Kuba

A cózto ty rozumies, zem ja Pański sługa?

Maścibrzuch

A wej! jakiś mi ślachcic, wej chłopeś do pługa.

Furgoł

Pzestańciez juz tych kłótni, swarów zaniechajcie,
Siądźcie sobie na ziemię, insą zacynajcie.
Gdzie się tez ta obraca Cedzimlek z kozłami>
Tuła się gdzieś po lesie, Boze rac być z nami!
Boć to nie bez pzycyny, ze nie widać jego,
Lęka się serce moje — oto cegóś złego...

Maścibrzuch

Ba... broń Boze zeby nas skoda popaść miała,
A niedawnoć się tutaj bestyja tułała,

Com mu ledwie z pascęki wyrwał kozła mego,
Któz wie, cy ten lichotnik, nie pzysed na niego.
Więc pójdźwa,

Furgoł

ba.. i prędzej , bez wsego mieskania.

Maścibrzuch i Furgoł wychodzą za drzwi i zaraz wracają.


Maścibrzuch

Otoli saw na łąkach stare kozły zgania.

Furgoł

Chwałaz Bogu kiedy się razem tu znajdziewa,
A nim do nas nadejdzie na ziemi siądziewa.

Siadają przy Kubie i czedzimlek nadchodzi.

Kuba

A witajze Cedzimlek! kęześ się to bawił?
Cyś barana którego lichocie zostawił.

Czedzimlek

O bodaj was kośnica srodze udeptała,
Dyć mi się to nadzwycaj tzoda rozbiezała:
A potem mi we tzodzie nie stało barana,
Któregom prózno sukał od samego rana.
Boć mi się byli wilcy do tzody pzymknęli,
A wpadsy między owce, barana mi wzięli.

Kuba

Jakiz to był ten baran?

Czedzimlek

kędziezawy, biały,
Zawse on pzodem chodził, łaskawy i śmiały.

Kuba

Jakto widzę śmiałego psi kąsają potem,

Czedzimlek

Juz wos prosę ani mi wspominajcie o tem.

Furgoł

A jakzeto mój bracie, tzebać coś wilkowie,
Bo nie sieje, nie oze, dać nieborakowi.

Czedzimlek

Ej cóz mi ta juz o tem godać bardzo wiele,
Lepiej dobądź ty Furgoł butelki z kobiele,

tu skazuje kijem na Furgoła, potem na Maścibrzucha.

Albo ty Maścibzuchu olejku zytniego
Posukaj, a pocęstuj mnie sturbowanego.

Furgoł

Prowdę mówis mój bracie, jo ci pzyznam tego,
Ze się warto jest napić trunku tak dobrego.

Czedzimlek

Dobywajze Maścibzuch z torby gozalicę,

Maścibrzuch
wstaje, a dobywszy z torby flaszki oplatanej (pustej) pije z niej do Czedzimleka.
Kuba wychodzi za drzwi paść owce, a Szufla nadszedłszy wespół z nim beczy za drzwiami, udając owce i bydło; drudzy zaś pokładłszy się na ziemi, udają że śpią.
Anioł w ukryciu
gdy już wszyscy śpią, śpiewa Gloria.
Maścibrzuch

podniosłszy cokolwiek głowy, pyta:

Cy tyto śpiewas Furgoł? cy mi się tak zdaje.

Furgoł

Spałbyć sobie bajdura, cyć figlów nie staje.

Anioł
śpiewa drugi raz: Gloria in excelsis Deo, a potem wziąwszy świecę i zabłysnąwszy pastuchom około oczu, znika.
Maścibrzuch

zrywa się i siedząc z przelęknieniem mówi:

Hej! pod pzysięgą mówię, scerą prawdę zgoła,
Ze się światłość pzełysła, wedle nas dokoła.

Furgoł leżąc.

Chyba ze ci kto pięścią szesał ognia z nosa,
To ty myślis ze świecą wśród nocy niebiosa.

Czedzimlek

Zaświeć mu tą palicą dobze między ocy,
Będzie myślał ze słońce świeci o północy.

Znów zasypiają.

Anioł

śpiewa po trzeci raz Gloria, i znika.


Maścibrzuch

zrywa się i siedząc mówi:

Pzysłuchajcie się bracia, co to jest takiego,
Uwazajcie by komuś nie zrobiło cego.
Właśnie jakby z pod ziemi coś do nas mówiło,
A to mówię zaprawdę, bo mi się nie śniło.

Furgoł leżąc.

Chybaby na choinie słowiki śpiewały,
Alboli tez na dębie gruchał gołąb stary.

Czedzimlek leżąc.

Moze tez to być ze kurzy teraz po wsi pieją,
Albo się tez dziewuchy idąc z karcmy śmieją.

Kuba

wpada nagle przestraszony i woła:

Dziwy! dziwy! bratkowie, przebóg! powstawajcie,
A co tylko tchu macie, ze mną uciekajcie.
Bo ktoś na nas zwysoka woła: pastuskowie!
Ze az oto mi włosy powstały na głowie.
Uciekajmy! — uciekajmy! — uciekajmy!

Maścibrzuch i Czedzimlek

Uciekajmy! — uciekajmy! — uciekajmy!

Furgoł jeszcze leżąc.

Cekajcie! — cekajcie! — cekajcie!

Wstawszy.

Nie chodźcie, ja zawołam, wy pilnie słuchajcie,
W której stronie się ozwie, dobze uwazajcie.

Tu wywija kijem do góry i woła:

Hej!..ozwijno się ozwij, powiedz coć potzeba?

Anioł w ukryciu.

przytłumionym głosem odpowiada:

............Z nieba.

Furgoł

A po coś tu zlozł z nieba? — jakieś mi poniątko.

Anioł

............Dzieciątko.

Furgoł

A gdziez to jest dzieciątko, powiadaj nom chłopie.

Anioł

............W szopie.

Furgoł

Powiedzze w której sopie, to z nas kto pobiezy.

Anioł

............Leży.

Furgoł

A godojze dokładniej, bo weźmies tym kołem

Anioł

............Z wołem.

Furgoł

Uciekajmy! — uciekajmy! — uciekajmy!

Anioł

wychodzi z ukrycia w bieli i mówi:

Pastuszkowie! postójcie, .. co powiem słuchajcie,
Do Betleem mieasteczka czemprędzej biegajcie:
Znajdzeicie tam we żłobie złożonego Pana,
Gdy przyjdziecie padnijcie przed nim na kolana.

Kuba

Bóg ci zapłać Janiele iześ nom powiedział,
Gdzie Pana sukać mamy, kazdy będzie wiedział:
Nasym tez drugim braciom o tem opowiemy,
I jak się wsyscy zbiezem, razem pobiezemy.

Szufla

'wpada zadyszany i woła:

Och!...och!...och!...och!

Pastuchy

Sufla! Sufla! powiedzze co ci to? co ci to?
Cyli cię kto pzestrasył, cy tez cię pobito?

Szufla

Niesłychana mnie jasność zewsąd otocyła,
Nie wiem cyli tez u was takze taka była.

Kuba

A dyćto głupi duda, Pan Bóg się narodził,
Który będzie po świecie tutaj z nami chodził.

Szufla

A kędyzto bratkowie?

Kuba

Janioł nom powiedział:
Ze go znajdziem w Betleem, w sopie będzie lezał.
Pretoz się zabierajmy, pójdźmy witać jego,

Szufla

Ha.. toćby dobze było, wziąść tez co dla niego.

Kuba

I cóz weźmiem, chyba to co w kobiałkach mamy,
Potem jemu wspołecnie w podarunek damy.

Szufla

Jakze sobie postąpim, bo my proste chłopy,
Powiedzze nam Furgole, gdy wnijdziem do sopy.

Furgoł

Ot pokłonim się najpzód, padniem na kolana,
Dobędziem podarunków, połozym pzed Pana.

Maścibrzuch

Idźwa juz więc w Bozydar, scęśliwą godzinę,
Aze pzecie znajdziewa tę małą dziecinę.
Mozem zagrać pzez drogę, drudzy niech śpiewają,
A tak jedni niech drugim ochoty dodają.

Kuba

rzporządza wszystkich.

Ja będę grał na skzypcach, wy idźcie po paze,
A Cedzimlek nom zagra na swojej fujaze.
Ty Maścibzuch idź wtyle z lirą lub basicą,
A ty Sufla i Furgoł wywijaj kłonicą.

Wszyscy idą śpiewając i grając.


Hola! hola! pasterze z pola:
Idźcie Pana witajcie, a co macie to dajcie,
Wołają Aniołowie, pójdźcie mili bratkowie:
Pójdźcie jeno w tym casie, tzodę zawzeć w sałasie,

Pójdźmy, pójdźmy do sopy, weźmy serków półkopy,
Dajmy Panu we złobie co nas wabi ku sobie,
Pójdźmy wsyscy z weselem, do tego to Betleem,
Pójdźcie i wy skzypkowie, pójdźcie i wy dudkowie.

Zagrajze Maścibzuch na lize,
Cedzimlek w fujarę, a scyze.

Czedzimlek

A cy znajdziem tę Sopę i w niej lezącego?

Maścibrzuch

Wskazując kijem na szopę.

Ot ją widzis, a nawet i światło u niego.

Czedzimlek

A dyćto juz Betleem, dalibógci pono.
Dziecię lezy we złobie, widzis Furgoł ono.

Furgoł

O jak piękna tam stoi pzy nim Panienecka,
Starusek tez pilnuje tego dzieciątecka.

Kuba
uszyskowawszy pastuszków w szopie, i gdy już padli na kolana, każe im mówić za sobą:

O witajze nas Ponie! a cóz się to stało,
Iz się górne dziś niebo, tu do nas zesłało.
Lezys na gołem sianie, chocieś Król bogaty,
Będąc Panem nad pany, nie mas własnej chaty.
Dr-zys na tak cięzkim mrozie miłe dzieciątecko,
O jakze nom zal ciebie, z nieba poniątecko.

Tu Kuba składa ofiary i mówi:

Neści za to odemnie ten masła gornusek,
Jesce ci tez pzydaję i susonych grusek.

Maścibrzuch

Jabym ci dał ten serek, lec suchy nieboze,
A ten kto ząbków nie ma, ugryźć go nie moze.
Ale ci za to jutro kiedy nie mas ząbków,
Na rosołek pzyniosę choć parę gołąbków.

Furgoł

Ja zaś nie mam ci co dać, bom Furgoł ubogi,
Ani cię cem pzyodziać na taki mróz srogi:

Ale co mam to pzyjmij, kozią gomółeckę,
Garnusecek masełka, chleba pzylepeckę.

Czedzimlek.

Ja ci zaś ofiaruję to małe jagniątko,
Pzyjmijze je odemnie najmilse dzieciątko:
Nie załowałbym nawet tłustego barana,
Ale mi go lichotnik porwał wcora zrana.

Szufla.

A ja tez Sufla stay cóz wam podaruję,
Mam trochę pzepalanki, to was pocęstuję:
Napijcie się Starusku z Matuchną, boć dr-zycie,
W zimnie tzeba się napić, dobze o tym wiecie.
Pzyjmijciez więc odemnie ten podarek mały,
A sprawcie to by lepse gozałki bywały.

Kuba.

Cas juz teraz do domu powracać kazdemu,
Gdyśmy wspólnie oddali chwałę Bogu swemu:
Bo oto się zblizają, znać wielcy Panowie,
Patzcie coto tu wojska, pewnieto Królowie.

Pastuchy odchodząc śpiewają i grają.

Hola chłopy! dalej z tej sopy:
Pzyjechali Królowie, wara, wara bratkowie,
Umknijcie się panicom, niechaj skarby wylicą.
I pieniądze i złoto, bo pzyjechali po to,
By Boga nawiedzili, łaski jego nabyli;
Ustąp się Skocylasie, zebyś nie był w hałasie,
Idźze i ty prec Wachu, byś nie nabrał pzestrachu,
Niech zaden z nas nie wadzi, bo kazą bić celadzi.
Oj dyna, oj dyna, oj dyna!
Niech zyje Pan Jezus dziecina. } 2 razy.



Potem przedstawiają jasełka.






  1. to jest: womituje.





Znak domeny publicznej
Tekst lub tłumaczenie polskie jest własnością publiczną (public domain), ponieważ prawa autorskie do niego wygasły (expired copyright).