Podania i baśni ludu w Mazowszu (z dodatkiem kilku szlązkich i wielkopolskich)/Kościół ś. Jadwigi w Trzebnicy, na Szląsku

<<< Dane tekstu >>>
Autor Roman Zmorski
Tytuł Podania i baśni ludu w Mazowszu
Podtytuł (z dodatkiem kilku szlązkich i wielkopolskich)
Data wyd. 1852
Druk Józef Jeżyński
Miejsce wyd. Wrocław
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Okładka lub karta tytułowa
Indeks stron
Kościół Ś. Jadwigi w Trzebnicy,
na Szląsku.



Tam są jakby tysiące
Wojska, które jest śpiące,
Pod kościołem głęboko,
Gdzie nikt dostać nie może,
Ani żadne ich oko
Niedopatrzy, prócz boże.
............

A to wszystko rycerstwo,
A to wszystko żołnierstwo
Co śpi w głębi, to owe
Co krew lało dla wiary,
Całe w sobie krzyżowe.
Jak zwinięte sztandary
Każdy cicho leżący......

C. N.

O trzy mile od Wrocławia, w Szląsku, po prawéj stronie Odry, napotyka się, w miłém między wzgórzami położeniu, niewielkie ale schludne miasteczko Trzebnica, dziś już zupełnie zniemczałe, sławne kościołem, w którym grób świętéj Jadwigi się mieści. Kościół ten, wraz z okazałym klasztorem do niego należącym, założonym został przez Henryka brodatego, męża świętobliwéj Jadwigi. Podług tradycyi miał on kiedyś na polowaniu zagrząść z koniem w źródlisku tu się znajdującém, a niemając z niskąd pomocy, uczynił ślub, że jeśli się wyratuje kościół w tém miejscu wystawi. — Źródlisko ono, ocembrowane studzienką, dotąd istnieje w piwnicy pod kościołem; pobożni pielgrzymi przyznają mu moc cudowną w uzdrawianiu chorób, a osobliwie ślepoty.
Kościół wraz z klasztorem oddanym został zgromadzeniu Cystersek, hojnie przez założyciela uposażonemu. — Gadka gminna opowiada że piérwsza zakonu tego ksieni, Pietrusza na imię, z Niemiec sprowadzona, gdy jéj Henryk oddając klasztór zapytał czy jeszcze w nim czego nie trzeba, odpowiedziała: „trzeba nic“ — zkąd wziąść się miała nazwa Trzebnicy. Wywód niezbyt dowcipny, a co gorsza nieprawdziwy, bo oczywiście nazwa ta od trzebienia zalegającego tu kiedyś lasu powstała.
Dziś, po zniesieniu przez rząd pruski klasztorów i odebraniu na skarb bogatéj fundacyi, przy kościele trzebnickim kilku tylko jest księży, z których jeden przynajmniéj zwykle po polsku umié. — Ciało Ś. Jadwigi leży w samym kościele, w okazałym z marmuru, ale niezbyt dawnéj struktury, grobie; głowa jéj przechowuje się w kosztownym i starożytnym relikwiarzu, uwieńczonym mitrą książęca. — Oprócz téj patronki w kościele tym znajdują się groby wielu książąt i księżn z rodziny Piastów, a między niemi: Konrada, syna Henryka 1o; Przemysława; Adelaidy, żony Dyppolta margrabi Morawii; Katarzyny, małżonki Jana na Żaganie; Elżbiéty, księżniczki Opolskiéj; Eufemii, córki Wiktora księcia Ziembickiego (Münsterberg), Jadwigi, księżniczki z Bukowca (Lübek) i księżny Karoliny, Holsztyńskiej.
Ludność polska Szląska górnego i dolnego (koło Sycowa, Międzyborza, Milicza), tudzież powiatów wielkopolskich Szląskowi przyległych, w wielkiéj czci chowa kościół trzebnicki i częstémi go pielgrzymkami nawiédza. Pomiędzy tą to ludnością krąży następne, myślą, poetycznością i treścią wielce zajmujące podanie.
„Za dawnych czasów przyszli raz byli pod Trzebnice Turcy, z ogromném wojskiem, domagając się ażeby Polacy przeszli na ich wiarę, a kościół na turecki zamienili. — Polacy, choć ich była tylko bardzo mała garstka, niechcieli na to przystać, ale zaczęli się bić. — Bili się tak doskonale, że chociaż zaledwie jeden Chrześcian był na dziesięciu Turków, pobili ich przecież wszystkich; ale cóż, kiedy i z Polaków jedyny jeden dowódzca żywy został, a i ten śmiertelnie zraniony. — Święta Jadwiga uprosiła wtedy u Matki-Boskiéj, że zranionemu dowódzcy wróciła zdrowie, a wszystkim co za wiarę świętą polegli, śmierć na sen zamieniła. — Leżą oni wszyscy, przez aniołów przeniesieni, — wraz z bronią swoją, w ogromnéj jaskini pod trzebnickim kościołem; rany ich się pogoiły, śpią twardo, ale żyją. — Sam jeden dowódzca nieśpi: w pośrodku lochu siedzi na kamieniu, z ogromną brodą, na pałaszu oparty, i odmawia różaniec.
„Dawniejszemi nieco czasy jaskinia ta nie była bardzo głęboko pod ziemią, a jedna dziewucha, biorąc piasek, natrafiła raz na wejście. Weszła: — aż obaczywszy owych rycerzy, zlękła się srodze; lecz dowódzca przemówił do niéj, żeby się nic nie bała, ostrzegł tylko żeby wychodząc nieporuszyła dzwonu u wnijścia wiszącego. — Płocha dziewczyna umyślnie go poruszyła: — i oto, na dźwięk dzwonu, wszyscy wojacy schwycili się ze snu i stanęli pod bronią..... Rozgniéwany wódz, że wojsku jego sen przed czasem przerwano, zamknął się z niem głębiéj w ziemię, — i odtąd nikt jaskini téj znaleść nie może. — Ale kiedy będzie wojna o wiarę, dowódzca ów sam w dzwon uderzy, a śpiący rycerze wstaną, wyjdą na świat z bronią, będą walczyć i zwyciężać.“ —
Piękna ta legenda, charakteryzująca doskonale religijnego ducha mieszkańców stron tych, zasługuje na uwagę, jako przykład pojmowania i zachowywania przez Lud historycznych zdarzeń: gdyż niezawodnie odnosi się ona do pamiętnéj bitwy z Tatarami pod Lignica, w któréj zginął Henryk pobożny, syn świętej Jadwigi. — Niepodobna w niéj niedosłyszeć także oddźwięku téj saméj myśli, którą znamionuje się wzniosłe i starożytne podanie o Wieży siédmiu wodzów.




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Roman Zmorski.