<<< Dane tekstu >>>
Autor Józef Birkenmajer
Tytuł Polska dywizja w tajgach Sybiru
Wydawca Państwowe Wydawnictwo Książek Szkolnych
Data wyd. 1934
Druk Drukarnia J. Żydaczewskiego
Miejsce wyd. Lwów
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
3. JAK TWORZYŁA SIĘ POLSKA DYWIZJA.

Dowództwo polskie miało przed sobą dwa najpilniejsze zadania: skupienie rozprószonych a następnie nadanie wszystkim jednolitego regulaminu. Dotąd bowiem każdy oddział rządził się po swojemu: w jednych była musztra na wzór rosyjski, w innych na austrjacki, w innych na sokolski, w innych na strzelecki... w innych jeszcze — jak Bóg zdarzył! Bywało, że gdy padła komenda: „Na ramię broń!“ — jedni wykonywali ją po austrjacku na cztery tempa, inni po rosyjsku na dwa, przyczem jedni kładli broń na barki, inni zwieszali ją na rzemieniach; gorzej jeszcze działo się przy zwrotach wtył, wprawo lub wlewo, bo wtedy już powstawał zupełny zamęt. Co dopiero mówić o różnych komendach, naprędce wymyślanych przez dowódców, które niemal w każdym plutonie brzmiały inaczej! Wszystkiemu temu zaradził dopiero regulamin wprowadzony przez legjonistów, a oparty na mustrze używanej w karpackiej brygadzie.
Nie dało się tylko ujednostajnić narazie umundurowania. Mundurował się każdy jak umiał — dbając tylko o to, by ten przyodziewek, jaki miał na sobie, był wogóle podobny do jakiegokolwiek munduru na świecie. Stąd jedni mieli na głowach maciejówki, najczęściej granatowe z szerokim amarantowym otokiem, inni czapki angielskiego kroju, inni zaś poprostu zwykłe rosyjskie furażerki. Niektórzy nosili na spodniach szerokie amarantowe lampasy, niektórzy poprostu tylko łaty i dziury — zależało to od przypadku i od stopnia zamożności. Przeróżnego kroju bywały i bluzy — to elegancko skrojone „frencze“, to przenicowane stare „waffenroki“ pruskie i austrjackie, to wreszcie ordynarne, z boku od szyi zapinane „rubaszki“ rosyjskie. Co dopiero mówić o płaszczach — miały one krój nieraz przedziwny! Były tam i rosyjskie bure „szynele“ i austrjackie siwe „mantle“ i szuby i „półszubki“ i watowane „fufajki“ czy „duszogrzejki“ były nawet kapoty ukraińskie, podobno obstalowane niegdyś dla rewolucyjnego „bataljonu kobiecego“. Poznawano się tylko po gęstych, dziarskich minach polskich, po orzełkach na czapce, a w braku tychże po biało-czerwonych kokardkach. Pierwotnie nawet oficerowie i podoficerowie nie nosili odznak, wskazujących ich stopień; nie były im potrzebne wtedy, gdy wszyscy znali się po imieniu i tytułowali się „bracie“.
Tak oczywiście mogło być tylko do czasu. Gdy objął dowództwo nad całem wojskiem pułkownik Czuma i gdy wojsko to liczyło już kilkanaście tysięcy żołnierzy, wówczas wprowadzono jednolity mundur i odznaki, zrazu wzorowane na oddziałach Dowbora, następnie zaś takie same jakich używało wojsko polskie znajdujące się we Francji. Stało się to wtedy, gdy oddziały polskie na Syberji weszły jako „piąta dywizja“ (popularnie „piątką“ zwana) w skład armji polskiej znajdującej się zagranicą, a zostającej wówczas pod rozkazami gen. Hallera.
Dywizja ta składała się z trzech pułków piechoty, z których pierwszy, noszący nazwę pułku strzelców im. Tadeusza Kościuszki, zjednoczył w sobie oddziały powstałe nad Wołgą, na Uralu i w Zachodniej Syberji. Trzeci, im. Henryka Dąbrowskiego, zespolił formacje wschodnio i środkowo-syberyjskie; zaś drugi pułk rozwinięty z dawnego ćwiczebnego bataljonu pierwszego pułku, uzupełnił się stosunkowo najpóźniej. Pozatem do dywizji należał pułk ułanów, pułk artylerji, bataljon inżynieryjny i przesławny bataljon szturmowy, skupiający w sobie głównie legjonistów I i II brygady, a od nazwiska swego dowódcy, kapitana Dojana-Surówki przezwany „Dojanami“. Ci „szturmacy“ mieli później osobne umundurowanie i uzbrojenie, różniące się od reszty wojska polskiego; zwłaszcza wpadały w oczy niespotykane wpierw na Syberji żelazne hełmy. To też rosyjska ludność syberyjska uważała ich za jakieś odrębne wojsko, a widząc dowody szalonego nieraz męstwa, mawiała: „Polacy to wprawdzie rogate djabły (nosili bowiem rogatywki), ale te Dojany to naród jeszcze straszniejszy od Polaków!“


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Józef Birkenmajer.