Portrety literackie (Siemieński)/Tom II/Przedmowa

<<< Dane tekstu >>>
Autor Lucjan Siemieński
Tytuł Franciszek Morawski
Pochodzenie Portrety literackie
Wydawca Księgarnia Jana Konstantego Żupańskiego
Data wyd. 1867
Druk N. Kamieński i Spółka
Miejsce wyd. Poznań
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tom
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Okładka lub karta tytułowa
Indeks stron


Franciszek Morawski.
(1783 — 1861.)

W czasach Legionów i Księstwa Warszawskiego, kiedy wszystko co żyło, w orężu pokładało nadzieję nierzadcy byli ludzie, którzy dary talentu rozwinięte nauką, badania w ciszy bibliotek zdobyte, nieśli w szeregi, na pole krwi i trudu. Wszelkie inne drogi i zawody publicznego użytku ustępowały przed orężném rzemiosłem. Jeniusz wojenny stał na czele świata, i świat wzorował się podług niego.
Szczególniéj dla poetycznych usposobień porywającą była ta sława wojenna przyćmiewająca wszystkie inne, jak tego uczy sama historya, gdy tonem epopei umieszcza zawsze na najwyższym szczeblu wielkich zwycięzców i zdobywców, a niższe miejsce daje mędrcom, prawodawcom i wynalazcom, zgoła dobroczyńcom ludzkości pracującym i poświęcającym się dla niéj bez krwi rozlewu.
Ciche zdobycze mniéj porywają wyobraźnię ogółu, niż szczękiem szabel i hukiem dział wygrywająca siła lub odwaga.
Pogrzebiona Polska, tylko na pobojowiskach szukała dla siebie kolebki.
Pod tém hasłem instynktu narodowego, każdy gorętszy duch opuszczał swój zawód, do którego ciągnęło go naukowe usposobienie lub dar natury, i stawał się żołnierzem.
Takich poetów-żołnierzy zapisały dzieje naszéj literatury, naznaczając im niepoślednie miejsca w szeregu znakomitości tego okresu. Dość wymienić legionistę Cypryana Godebskiego, Antoniego Malczewskiego, Aleksandra i Maksymiliana Fredrów, Reklewskiego, obu Brodzińskich, Ant. Goreckiego, a nakoniec Franciszka Morawskiego, który nawet po skończonych napoleońskich wojnach zawodu wojskowego nie zmienił na cywilny.
Gdyby wypadło grób jego ustroić w godła życia, położyłbym lutnię, szablę, a nareszcie lemiesz — bo i to godło ziemiańskiego zawodu, na którém u nas każdy niemal kończy, piastował w ostatnim okresie żywota, tak samo zaszczytnie i wzorowo, jak nosił dwa inne.
Mąż ten wzięty pod tymi trzema względami, nastręcza nader zajmujące studium co do stanu wyobrażeń tak literackich jak obywatelskich przez ciąg trwania konstytucyjnego królestwa i następnych lat kilkunastu po upadku powstania. Wyższy umysłem, zacny charakterem, szczéry miłośnik ojczyzny, głęboko utwierdzony w głównych punktach stanowiących balast życia, zostawił po sobie jedyny w swoim rodzaju pamiętnik myśli; tak bowiem nazywam jego rozliczną korespondencyę utrzymywaną z gronem poufałych przyjaciół, dla których nie miał nic utajonego.
Listy te obejmujące peryod lat dwudziestu kilku, nie były pisane w ukrytéj myśli dania im publicznego rozgłosu; dla tego właśnie nieocenionym są materyałem do poznania wewnętrznego stanu ich autora, niemniéj stanu pojęć bądź literackich, bądź towarzyskich, bądź tyczących się wielu żywotnych kwestyi, zaprzątających umysły w pewnych momentach.
Utwory autora stoją zapewne w piérwszym rzędzie, jako najwybitniejszy objaw jego indywidualnego talentu i charakteru spotęgowanego szczęśliwém natchnieniem lub mozołami rozmyślań. Atoli jest to, że powiem, oficyalna strona autorska; co zaś po za tą świetną zasłoną ukrywa się, jak: potoczna rozmowa, list dorywczo pisany, pamiętniki własnych wyznań, stanowią niejako komentarz i pokazują człowieka w codziennym negliżu, takim, jakim był nie dla oczu ludzkich, lecz u siebie.
Nie stosuje się to jednak do zwykłych ludzi i zwykłych korespondencyi. Wiele tu znaczy czas, w którym człowiek publiczny żył, stanowisko, jakie zajmował, stosunki, w jakich zostawał. Jeżeli był poetą, pisarzem, — a żył w czasach moralnego ucisku, w pismach jego znajdzie się pełno hieroglifów nie każdemu zrozumiałych, a nawet wcale niezrozumiałych — albo téż z utworów jego nie można będzie całkiem wiedzieć, jakim był człowiek. W takich przypadkach literatura listowa daje klucz do wielu zagadek. Z wywnętrzeń się osobistych odbieramy objaśnienia, których nie mogłoby odgadnąć i najbystrzejsze oko umiejące czytać pomiędzy wierszami.
Korespondencya, to jak odczynnik chemiczny, pokazuje z jakich piérwiastków składa się ciało. Przez nią dowiadujemy się prawdy; nie jeden uchodzący w opinii za zwolennika absolutyzmu i ciemności, okazał się miłośnikiem wolności i światła, i nawzajem taki, co sypał liberalne frazesy i uchodził za Katona lub Brutusa, był wrogiem prawdy i miał wszystkie skłonności Seida.
Biografia kreślona z wolnéj ręki, idzie za miarą oka i w ogólnych rysach oddaje wizerunek publicznego charakteru. Listy, osobiste wyznania, pozwalają wymodelować podobieństwo w najdelikatniejszych odcieniach. Wszystkie drobne i wielkie namiętności, sympatye i antypatye wychodzą na jaw; najtajniejsze motywa i uczucia, wypowiedziane w pełném zwierzeniu się, rzucają jakby światła i cienie, i portret nabywa fotograficznéj wierności. Słowem, listy są jak okna duszy, które autor mimowolnie otwiéra, pozwalając zaglądać we wnętrze swojego świata.
Z takiéj to korespondencyi, pisanéj do najlepszych przyjaciół i krewnych, któréj ocalenie winniśmy jéj treści, poważnéj, wesołéj, dowcipnéj, często wielce nauczającéj, niemniéj szacunkowi, jaki piszący wzbudzał, — postanowiłem opowiedzieć żywot jenerała Franciszka Morawskiego, szczególniéj pod względem literackim; ta bowiem strona jego działalności, do któréj go ciągnął talent wrodzony i upodobanie, wplata się w cały ruch umysłowy najświetniejszych chwil naszéj literatury.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Lucjan Siemieński.