Psalmy Matki naszéj/Psalm I
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Psalmy Matki naszéj |
Podtytuł | Psalm I |
Pochodzenie | Dzieła Aleksandra Fredry tom XIII |
Wydawca | Gebethner i Wolff |
Data wyd. | 1880 |
Druk | Wł. Anczyc i Spółka |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały utwór Cały tom XIII |
Indeks stron |
Nie karz Panie w gniewie Twoim,
Ale podług miłosierdzia
Nieprawości nasze sądź!
Jakbyś pilnie je otaczał,
A któż Panie się ostoi?
I usprawiedliwi kto?
Zwróć oblicze od mych grzechów
I na zawsze Boże zgładź.
Więzy wrosły w ciało moje,
Cała jestem jedną raną,
A karzący chłoszcze bicz
Ze wzdychania wyschły kości,
Więdnę jako ścięta trawa
Gaśnie jasność moich ócz...
Serce moje zatrwożone,
Bo opadam z wszelkich sił!...
I dopókiż jeszcze Panie,
Ciężyć będzie ręka Twoja?
Strzały Twoje we mnie tkwić?
Panie, Panie! zwróć oblicze,
Miłosierdzie uczyń wielkie,
Zmiłowania przyszedł czas.
Z głębokości wołam k’tobie,
Słuch Twój Panie ku mnie skłoń!
Przyjaciele, blizcy moi
Naprzeciwko mnie stanęli,
Knuli zdrady w dzień i noc.
Złem za dobre oddawają,
W ciemnych miejscach jak pomarłe
Członki moje ciągną w krzyż,
Kamieniami biją piersi,
Obrzucają błotem twarz.
Na méj ziemi, własnéj ziemi
Obce kruki mnie obsiadły,
Szarpią ciało, piją krew,
A bez karmu moje dzieci,
Bez listeczka w skwar południa,
Bez napoju choćby łez,
Jak zerwane ziele z góry
Pędzą z wichrem w obcy świat,
Córy moje i synowie
Jak o zmarłéj o mnie mówią;
Siebie daléj będąż znać?
Zerwij Panie więzy moje,
A obejmę je w ramiona
W jeden węzeł złączę je.
Jak poczują serce Matki
Jedném sercem będą żyć.
Nie bierz Panie pomsty ze mnie,
Bom związana, bom bez siły,
I mieszkaniem jest mi grób;
A tymczasem z moich wielu
Niepamiętni ojców swoich,
Z prawych Twoich schodzą dróg;
Mówią: „Matka dawno w grobie,
Już żałoby minął czas“.
Głos ich zamilkł w Twojéj pieśni,
W nieczynności gnije ciało,
I wodnieje dawna krew.
Na biesiadach bezbożników
Obietnicom i marnościom
Nakłaniają chętny słuch.
Panie! Panie! hańba rodu
Gorsza Matce z wszystkich mąk.
Oświeć Panie syny ojców,
Którzy świątnic Twych bronili,
Za mnie Matkę biegli w śmierć,
Których dotąd jeszcze kości
Pograniczne znaczą szlaki
I żywota ciężki trud;
Duchem ojców tylko żyją,
Ale z czasem słabnie duch.