<<< Dane tekstu >>>
Autor Artur Oppman
Tytuł Sień
Pochodzenie Moja Warszawa.
Obrazki z niedawnych lat
Wydawca „Księgarnia Polska“ Tow. Polskiej Macierzy Szkolnej.
Data wyd. 1929
Druk J. Rajski
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na commons
Indeks stron

SIEŃ.

Sklepiona, wąska, długa sień,
Nawet w lipcowy skwar — zimowa.
Tam mrok panuje w jasny dzień,
A nocą lampka tli naftowa.

Niegdyś ładowne paki w niej
Stały, by ruszyć w świat, do Gdańska,
Patrycjusz zysk obliczał — hej! —
W oczach fortuna rośnie pańska!


Z sieni na lewo widać loch,
Drobne okienko kryje krata:
We łzach tam może czeka — och! —
Wybladły więzień na miecz kata.

Szczękły ci zęby, zsiniał nos,
Uderza siódmy pot do głowy, —
Aż cię orzeźwi miły głos:
„Niech tego śledzia zje pan zdrowy!“


Błękitne niebo leje żar,
Ogień przenika aż do kości.
Wziął szewc kamaszków kilka par,
Pracuje sobie „w przezpieczności“.


Albo mu tutaj w sieni źle,
Gdy jest pan majster mądrą główką
I wie, jak trzeba chłodzić się:
Doppeltkimelem lub miętówką?


W kącikach sieni szeptu szmer
Na zmiany się z chichotem snuje,
Całkiem jak w świecie „lepszych sfer“, —
Tylko że tu się mniej blaguje.

A choć się czasem trafi zgrzyt,
Nieubarwiony słów finezją, —
O, muzo moja! cyt, ach, cyt! —
Miłość i w sieni jest poezją...






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Artur Oppman.