<<< Dane tekstu >>>
Autor Cyprian Kamil Norwid
Tytuł Skała Lumirowej
Pochodzenie Dzieła Cyprjana Norwida
Redaktor Tadeusz Pini
Wydawca Spółka Wydawnicza „Parnas Polski”
Data wyd. 1934
Druk W. L. Anczyc i Spółka
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

SKAŁA LUMIROWEJ.
(POEMAT SŁOWIEŃSKI, ZDAWAŁOBY SIĘ, ŻE WTÓREJ POŁOWY VII STULECIA, ODKRYTY).

Nie wiem, czyli coś lepiej wypowie ma lira,
Nad czułość Nadobnawy, nad serce Lumira!
Treści, które zarówno w Słowieńszczyźnie słyną
Czy to o wiośnie wcześniej, czy to z oziminą.
— Właśnie lato: już gaje kwitną jak ogrody,
Lumir i Nadobnawa śpieszą na jagody —
Pora spóźnia się, alić oto jeszcze widzę:
Nadobnawa i Lumir[1][2] idą zbierać rydze.
Wreszcie szron ma niebawem rosę ująć w szyby:
Lumir i Nadobnawa chodzą zbierać grzyby.
Czynów tyle! Tak wiele radości! — Lecz właśnie,
Gdy wracają weseli, bywa: piorun trzaśnie
I często się wydarza, że radość na twarzy,
Gdy tymczasem opodal przypadek się zdarzy...
Tak było, skoro, miłą ciesząc się zabawą,

Wracał wieczorem Lumir z lubą Nadobnawą:
On, któremu przysięgła, a której zaśpiewał,
Że będzie odtąd zawsze ją w lesie widywał;
I utopił w jej modrych oczach swe źrenice,
Twierdząc, że są strumienie, wierzby i księżyce —
I jednak wracał z gaju społem z Nadobnawa:
Atoli ona nie wie: wlewo, albo wprawo?
Hałas bowiem przemożny szerzy się dokoła,
Jako gdy dęby wielkie padają na sioła,
Albo gdy z gór na wioski załamane lody
Suną się i kościoły łamią i ogrody —
Blade, zimne, niezłomne, co chwila, to krzepsze:
«Zobaczemy (mówiące), kto też kogo przeprze!»
Nadobnawa ten słysząc odgłos: «O Lumirze»
Woła — «cóż widzę? Ludzie uderzają szczérze,
A świat zda się być grozą straszliwą pijany,
Lumirze, widzę, jako kruszą nam bałwany!»
Nato on, który w pierwszym policzą ją względzie,
Rzeknie: «Kruszą bałwany? Cóż więc z tobą będzie!?»
............
I porwawszy ją, uniósł...
...A był gród za rzeką,
Mocno zaczarowany szczególną opieką.
Tam pod sporym ją Lumir uchował sekretem
Z wiernymi swymi, z dobrym kucharzem, stangretem,
Z czterema lokajami i z tem, co do życia
Potrzebnem jest, z pannami, wprawnemi do szycia
Wolantów[3] tudzież falban... i nikt się nic dziwi,
Że odtąd żyli ona i Lumir szczęśliwi,
Czule patrzac na wszelka porę, jak się zdarza
(Wedle rozmaitości zmiennej kalendarza),
Tak dalece, że do dziś, wszedłszy w te parowy.
Głoszą ludzie: «Oto jest skala Lumirowéj».
1875.





  1. Ponieważ ta humoreska oparta jest na przygodach osób zpośród emigracji, więc pierwszy wydawca tego wiersza, ogłaszając go z pośmiertnych autografów, zmienił imiona występujących tu osób.
  2. Przypis własny Wikiźródeł Poemat znany także pod tytułem Skała Bolmirowej, z bohaterami: Bolmirem i Wiercisławą.
  3. wolant (fr.) lekka, powiewna suknia.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Cyprian Kamil Norwid.