Strona:Źródła i ujścia Nietzscheanizmu.pdf/12

Ta strona została uwierzytelniona.

ników? Nie był nim (krańcowo zresztą odmienny) Rousseau, nie był nim (podobniejszy) Voltaire, nie byli nimi w ścisłem znaczeniu i encyklopedyści: zgoła ci wszyscy, pod których panowaniem bywał w nowszych czasach duch ludzki.
Styl Nietzschego, o tak szerokiej skali, staje się wówczas najbardziej giętkiem narzędziem, najpotężniejszym środkiem sugestyi, gdy o duszy współczesnej mowa.
Rzuca wtedy najśmielsze linie konturów, rzeźbi najjędrniejsze bryły, nakłada najgorętsze barwy obrazów i przenośni, porywa myśl w najodleglejsze dale najzłudniejszemi mirażami symbolu, rozdziera najgnuśniejsze chmury apatyi błyskawicami gniewu, płomieniem nienawiści roznieca wszystkie namiętności, niewoli wszystkie uczucia „wnętrznym żarem tonu,“ płoszy je zimnemi błyskami analizy, ujarzmia wreszcie człowieka nagłem, niespodzianem cięciem w głąb’, aż do najskrytszego uczuć nerwu.
Tego przedziwnego narzędzia słowa stał się Nietzsche mistrzem pierwszorzędnym.
Owe zaś przejawy ludzkiej duszy, które tem narzędziem analizuje, są nieraz zbyt migotliwe, zbyt tęczowe, zbyt skłócone, gwarne i wirowe, aby mogły być czem innem ważkie prócz tego jądra arcyludzkiego, jakie ukryć się starają, — prócz istotnych „wartości życia,“ prócz probierzy ideałów, jakiemi człowiek opanował dzisiejsze formy życia.
O życiu tu mowa: o jego rucliwej powierzchni, o skrętnych pozorach obłudy, o omamach ideału i morału, wiodących w najciemniejsze labirynty duszy ludzkiej.
Może te napomknienia tłómaczą się już same. Oto mistrz słowa, genialny analityk, niewyczerpany wizyoner obrazów i symbolów, dla którego najbardziej pociągającą zagadką jest życie współczesne i dzisiejsza dusza ludzka: —