Strona:Źródła i ujścia Nietzscheanizmu.pdf/18

Ta strona została uwierzytelniona.

poobwieszane sztucznie obcemi owocami, nieposzczepione w gałęzie wyrosłe na innych pniach, rzucało mu pod nogi nieomal ostatnie najbardziej dostałe owoce zagadnień i odpowiedzi. Stanął jak posąg na granicy wieków i kultur, posąg tak olbrzymi, że do dziś dnia najbardziej widoczny (z germańskiej przynajmniej perspektywy!), a swą zwartą potęgą tak pociągający, że nic dziwnego, iż w chaosie czasów dzisiejszych, po wszystkich ślepych i błędnych drogach, nawołują się tam wszyscy zbłąkani zgodnem hasłem: „Zurück zu Goethe!“ On zda się im najpewniejszą ostoją; od stóp tego posągu, sądzą, wiedzie najpewniejsza droga w przyszłość.
Taką modę na pisarza i poetę stworzyć może w dzisiejszych czasach zręcznie w obieg puszczona doktryna literacka; rzetelną wszakże siłą przyciągającą poprzez wieki mieć będzie nie pisarz choćby najgłębszy, nie poeta bodajby najszczytniejszy, lecz ta siła, co ich obu stwarza: potęga wielkiej indywidualności, która i według Goethego jest najpiękniejszym z wymarzonych darów życia.
Jest ona czasu chaosu w wierzeniach, ideałach, probierzach i wartościach życia, najpewniejszem światłem, do którego garną się ludzie. Gdy się ta tęsknota zrodzi w sferze uczuć i potrzeby wiary, zwać się będzie Buddą, Chrystusem, św. Franciszkiem… Gdy się w sferze intelektu i jego potrzeb pocznie, gdy się ocknie w dusznych komorach zubożałego żyda, pośród skarlałych w automatyzmie dusz, — wówczas oglądać się będzie za wyobrazicielem największej bujności człowieczej, ujarzmiającym życie wolą i własnym celem: twórczo i płodnie, — za najbardziej szczodrem bogactwem ducha i życia, największą prężnością wszystkich sił drzemiących w człowieku.
Gdy ta tęsknota, nie wyzbywszy się całkowicie pierwiastków wiary, zechce mieć koniecznie namacalne bożyszcze, domaca się wreszcie w przeszłości posągu, pod