Strona:Żółty krzyż - T.III - Ostatni film Evy Evard (Andrzej Strug).djvu/368

Ta strona została przepisana.

Dalej! Dalej przed siebie! Gdzie oczy poniosą! Byle dalej od grozy przed niepojętem, przed niezwalczonem, przed niezaznanem! Oszalała masa ludzka w bezprzytomnym popłochu porywa za sobą rezerwy i ginie, przepada we mgle.
Na całej linji ataku, na szerokim, rozległym froncie trzech dywizyj potężne kolumny szturmowych czołgów angielskich, rwąc jak pajęczynę wielokrotne zagrodzenia z drutów, kładąc pokotem młody tęgi las dębowy, ścierając wszystko po drodze, gniotąc na miazgę przedpiersia, strzelnice, osłony — weszły bez strzału w opuszczone okopy. Zawył, zajęczał w powietrzu huraganowy ogień mnóstwa bateryj, zagrzmiały nieprzerwanym hukiem, trzaskami granatów, we mgle wyrastały jak widma słupy dymu i ognia.
Czołgi parły naprzód w głęboką przerwę frontu, ogień artylerji wzmagał się, rozchodziła się mgła. Zaczynał się przełomowy dzień olbrzymich zmagań. W księdze wojny rozwarła się zapisana naprzód przez Fatum „czarna karta armji niemieckiej“ — ów dzień sierpniowy ostatniego roku Wielkiej Wojny.