Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 1.pdf/216

Ta strona została uwierzytelniona.

— Uporu!.... rozśmiała się szydersko panna Hortensya — to chyba ks. kanonik jeden w swém anielskiém sercu nie poczułeś tego, że to jest w całym świecie najupartsza, najprzekorniejsza kobieta.... przy całéj swéj dobroci, doskonałości.... i świętości — poprawiła panna Trocka.
Po tym ustępie — milczenie nastąpiło; kanonik był jakby wysilony i znużony; panna Hortensya, która sama się leczyła wodą pomarańczową, podała mu szklankę napoju nią zaprawnego....
Zaczęto ciszéj i spokojniéj roztrząsać co czynić wypadało, jak daléj postępować i doprowadzić do zgody, o którąby duchowny nie potrzebował prosić. Panna Hortensya podjęła się pośrednictwa, zaręczając najuroczyściéj, że zachowa zimną krew i złośliwością zbytnią nie podraźni Ady. Kanonik musiał natychmiast wyjeżdżać — aby okazać, że nie uległ i folgować nie mógł....
Gdy godzina obiadowa nadeszła, i wszyscy już byli zgromadzeni na pokojach, naostatku wyszła ze swego apartamentu Ada, na pozór uspokojona zupełnie, z twarzą wypogodzoną. Krok jéj jednak żywszy był, niż zwykle i ruchy niecierpliwe choć hamowane. Zbliżyła się do Hortensyi.... która trwożliwie niemal spojrzawszy na nią, nie wiedziała o czém mówić.
— Kanonik? zapytała gospodyni.