Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 1.pdf/234

Ta strona została uwierzytelniona.

Robert przybył na pożegnanie — czekały na niego książki. Tego dnia panna Ada, jakby się lękała czegoś, jakby coś przeczuwała, była poruszona, była czulsza prawie dla niego, niż kiedykolwiek. Wyprawiała go w podróż dowiadując się sama i przez pułkownika czy mu czego nie brakło, czémby mu służyć mogła? Panna Hortensya z daleka się przysłuchując, bladła z gniewu i oburzenia, powtarzała: — Bezwstydna.
Ada czyniła to tak naturalnie, jawnie, nie przypuszczając nawet, aby w tém co zdrożnego być miało, iż rozbrajała tém najzłośliwszych — oprócz panny Hortensyi.
Przed samém pożegnaniem nareszcie, pod pozorem książki, wprowadziła go do drugiego pokoju, i tam oddając mu ją, wzięła go za rękę, głosem zniżonym powtarzając parę razy:
— Powracaj pan, powracaj proszę, masz we mnie siostrę przywiązaną.
Wyrazy te wymówiła głosem, który Roberta wzruszył, wzburzył — pocałował ją w rękę jakoś namiętnie, gorączkowo.... ale nim się mógł odezwać, Ada skinąwszy mu głową przyjaźnie, zamiast do salonu powrócić, poszła się zamknąć w swoim pokoju.
Robert wyszedł się sam pożegnać z towarzystwem w salonie, z panną Karoliną, któréj kłę-