Strona:Adam Fischer - Ossolineum.djvu/22

Ta strona została uwierzytelniona.

życia nie pominął żadnej sposobności, aby nie uratować i nie wydobyć z ukrycia, co tylko z naszej literackiej przeszłości wydobyć się dało. Uzupełnianie biblioteki cennymi zabytkami przeszłości bynajmniej nie było tak łatwe, jakby się dziś mogło wydawać i trzeba było dobrze je opłacać. Rzadkie wydania dzieł polskich wydzierano sobie z rąk, gdyż powstało wtedy wiele często bardzo zamożnych zbieraczy, jak Czacki, Kuropatnicki, Kazimierz Rzewuski, ks. Czartoryski, generał ziem podolskich, a obok nich mnóstwo mniejszych zbieraczy w Warszawie, we Lwowie i w Krakowie, którzy przepłacali dawne dzieła, jak np. referendarz Chyliczkowski z Warszawy, który za psałterz z r. 1532 zapłacił we Lwowie 900 reńskich. Ossoliński nie szczędził jednak kosztów i trudów, by wszędzie uzyskać pierwszeństwo. Przez kobiety, przez księży, przez szlachtę, która chciała przypodobać się wpływowemu rodakowi docierał do domów i dworków na strychy i do lamusów, a gdzie się spodziewał większego żniwa, tam sam śpieszył, albo wysyłał zaufanego pełnomocnika.
Zbiory Ossolińskiego były w r. 1794 już tak liczne, że uporządkowanie ich przechodziło siły jednego człowieka, i to jeszcze zajętego pilną pracą naukową. Wtedy pozyskał znakomitego towarzysza prac w Samuelu Bogumile Lindem. Tutaj pracowity Niemiec zbierał zasoby do swego słownika, tu opracowywał pierwsze tomy i można powiedzieć, że 10-letni pobyt u Ossolińskiego uczynił Lindego pisarzem polskim. Skierowany przez Ignacego Potockiego znalazł on w kształtującej się już we Wiedniu Bibliotece Ossolińskiego dogodne schronienie i wymarzony teren dla swych robót. Opowiada o tem sam w następujących słowach: „Biblioteka Ossolińskiego nie była podówczas liczna lecz wyborowa. Wkrótce skończyłem i uporządkowanie jej i wypisy do mojego dzieła, z niewielu pism polskich tam się znajdujących. Oświadczył mi zatem zapalający się coraz więcej gorliwością o pomnożenie literatury hrabia, że zamyśla nie tylko resztę książek w dobrach pozostałych w jedno zebrać, ale też i na dalsze