Strona:Adam Mickiewicz - Dziady część I, II i IV.djvu/21

Ta strona została uwierzytelniona.

Nóżki z ostrogą, szyję mu wieńczy
Wstążka błękitna w kolorze tęczy.
Róża z fiołkiem, na letniej łące,
Podają sobie dłonie pachnące:
Pieszy robotnik kosi dąbrowę,
Zranił małżonka, zostawił wdowę.
Płaczesz i wzdychasz w próżnej żałobie.
Wysmukły narcyz kłania się tobie;
Jasną źrenicą, śród polnych dzieci,
Jak księżyc między gwiazdami świeci.
Nie łam twych rączek, niewiasto młoda,
Nie płacz: i rączek i oczu szkoda.
Ten, po kim płaczesz, wzajem nie błyśnie
Okiem ku tobie, ręki nie ściśnie.
On ciemny krzyżyk w prawicy trzyma,
A miejsca w niebie szuka oczyma.
Dla niego na mszę daj, młoda wdowo,
A dla nas żywych piękne daj słowo.

Do Starca.

Nie tęsknij, starcze, prosimy młodzi:
Tęsknota sercu i myślom szkodzi;
W tem sercu dla nas żyją przykłady,
W tych myślach dla nas jest skarbiec rady.
Stary dąb zruca powiewne szaty,
O cień go proszą trawy i kwiaty:
Nie znam was, dzieci nowego rodu,
Czyliście warte cienia i chłodu?
Nie takie rosły, dawnemi laty,
Pod mą zasłoną trawy i kwiaty.
Przestań narzekać, niesłuszny w gniewie!
Jak było dawniej, nikt o tem nie wie.
Uwiędną jedni, powschodzą inni;
Chociaż mniej piękni, cóż temu winni?
Strzeż naszej barwy, ciesz się z okrasy,
A z nas dawniejsze wspominaj czasy!