Strona:Adam Mickiewicz Poezye (1822) tom drugi.djvu/214

Ta strona została uwierzytelniona.

GUSTAW.
Wstydź się, wstydź się mój ojcze, gdzie rozum? gdzie wiara?
Krzyż jest mocniéjszy, niźli wszyscy ludzie twoi,
A kto się Boga boi, ten się nic nie boi.
XIĄDZ.
Mów, czego potrzebujesz... ach to upiór, mara!
GUSTAW.
Ja! nic nie potrzebuję, jest potrzebnych tylu!
(łowi koło świécy motyla.)
A tuś mi panie motylu! (do xiędza pokazując motyla.)
Ten migający wkoło oćmy rój skrzydlaty
Za życia gasił każdy promyczek oświaty,
Za to po strasznym sądzie ciemność ich zagarnie;
Tymczasem z potępioną błąkając się duszą,
Chociaż nie lubią światła, w światło lecieć muszą,
To są dla ciemnych duchów najsroższe męczarnie!
Patrzaj ów motyl strojny barwionémi szaty,
Był jakiś królik, albo pan bogaty.