Strona:Adam Szymański - Dwie modlitwy.djvu/102

Ta strona została uwierzytelniona.

i nie słyszałem nic i dopiero, gdym poczuł blizko siebie człowieka, wprzód zanim go dojrzałem, mimowoli rzuciłem mu zwykłe w Jakucku pytanie:
Toch nado?[1].
— To ja, proszę pana, z miełoczem torguju[2] — brzmiała odpowiedź.

Podniosłem oczy. Nie wątpiłem, że przede mną, pomimo wpakowanego nań przeróżnego ubrania, skór bydlęcych i jelenich, stał typowy, małomiasteczkowy, żyd polski. Kto go widywał w Łosicach lub Sarnakach, ten pozna go nietylko w jakuckich, lecz i

  1. Co potrzeba; pierwsze słowo — jakuckie.
  2. Drobiazgiem handluję.