Strona:Adam Szymański - Dwie modlitwy.djvu/28

Ta strona została uwierzytelniona.

tnich nocy bezsennych, i wyobraźnia moja, wyczerpana, zmęczona, nie szła już dalej. Dzień, który wywołał tyle wspomnień, sprawił mi tyle cierpień, nadszedł; chodziło mi o to tylko, jakby urządzić się wieczorem tak, aby wypić do dna kielich zdradliwej słodyczy, otoczyć się atmosferą, któraby choć na krótką chwilę, choć zdaleka, przypomniała przeszłość bezpowrotną, i podsuwając nowe, realne, choćby najgrubsze obrazy, podsyciła wycieńczoną wyobraźnię, dała jej karm dla nowych widziadeł, nowych halucynacyi.
W X. było wówczas parę polskich domów, prowadzonych dość otwarcie, a w jednym z nich czy też w dwóch nawet urządzano