Strona:Adolf Dygasiński - Zając.djvu/88

Ta strona została uwierzytelniona.

Na tego psa oddawna wydano wyrok śmierci; mianowicie zarząd dóbr morzelańskich polecił był Malwie zastrzelić szkodnika. Cóż kiedy pobożny i bogobojny Malwa rozważył sobie w duszy, że swoją drogą należy wypełniać rozkazy dworu, a swoją drogą pamiętać o przykazaniach boskich i kościelnych. Skrupuł strzelca tak się tu przedstawiał: „Kiedy on jest pies plebański, to z pewnością, jeżeli przyjdzie co do czego, i od kościoła nieraz złodzieja odstraszy. Strzelaj-że tu dopiero do takiego! Łatwo im rozkazywać — zastrzel!... Czemuż kto inny go nie zastrzeli?... Spowiadaj się potem: „zastrzeliłem psa plebańskiego!“ Oo, nikt mię nie zmusi!“ Miał więc pies przynajmniej ze strony strzelca paszport bezkarności na polowanie w Morzelanach.
Tego Burka należy uważać jako psa, który się minął z powołaniem i miał złamane przez ludzi życie, a jednak natura ciągnęła wilka do lasu. W taki sposób marnują się talenta.
Coś podobnego możnaby powiedzieć i o Neronie, koledze Bekasa. O ile z powierzchowności da się wnosić, był to mieszaniec, w którym płynęła krew francuskiego setera i wodołaza. Nero, pies rosły, wybornie zbudowany, odznaczał się ubarwieniem srebrzysto-białem z łatami kasztanowatemi, włosem pięknie karbowanym, spojrzeniem wymownie rozumnem. W czasie, do którego się stosuje to opowiadanie, Ne-