Strona:Adolf Dygasiński - Zając.djvu/92

Ta strona została uwierzytelniona.

chnie w użyciu przez małodusznych panów: łajał, klął, katował wyżła i ma się rozumieć — zbierał stąd jak najgorsze owoce.
Ostatecznie pan Filip wziął sobie za pomocnika niejakiego Bekasa, psa najzupełniej wyrozumiałego na wszelkie błędy pryncypała.
Nero, usunięty od obowiązków, nie umiał gnuśnieć w bezczynności i to są rzeczywiste powody, które go pchnęły do kłusownictwa, to jest — rozrywki myśliwskiej, a — jak chcą inni — rozboju myśliwskiego. Sam sobie teraz wystawiał zające i niedołężniejsze łowił.
Malwa spotykał się nieraz z Neronem na polowaniu i myślał: „Pies dworski, zające dworskie i ja dworski“...
Miało to znaczyć, że strzelcowi dworskiemu i psu dworskiemu wolno polować na zające dworskie.