Strona:Album zasłużonych Polaków wieku XIX t.2.djvu/23

Ta strona została przepisana.

biając w Strzelcu ducha Tatr, czuwającego nad tradycyą rodzinną; w drugiej, sięgającej osnową czasów Bolesława I i związanej z podaniami o Sowiej skale w dolinie Kościeliskiej i stawie Smerczyńskim na Smytni, odtworzył walkę pogaństwa z chrześciaństwem; w trzecim nakoniec, wprowadził waryata Machnickiego, który w zwaliskach zamku Odrzykońskiego założywszy rzekomą swą stolicę, jest przedmiotem pośmiewiska okolicznych mieszkańców, których sam za waryatów uznaje. Jest to mistrzowskie zestawienie przeciwieństw: poziomych, małostkowych, samolubnych dążeń, z wybujałem nad wszelką miarę pojmowaniem wyższych celów życia, nie liczącem się z rzeczywistością. Osobistość Machnickiego nie zdaje się być jednak wymyśloną przez poetę. Z nazwiskiem tem bowiem spotykamy się w Lelewelu (t. VII, 44).
Gdy utwór ten w r. 1842 drukowano w Poznaniu, Goszczyński już do sekty Towiańskiego należał. Nie zerwał on wprawdzie z literaturą, jak Mickiewicz, ale to, co teraz pisze, nie posiada już dla niej pierwszorzędnego znaczenia. Potępił naprzód głoszone przez się demokratyczne zasady, jako prowadzące do ubóstwiania siły materyalnej, a więc zabójcze dla ducha; następnie, jako sekretarz Koła przeważnie się sprawami towianizmu zajmuje; po zatargu zaś Mickiewicza z Towiańskim, obejmuje w Kole główny kierunek i do końca życia wierny zasadom Mistrza zostaje.
W r. 1844 napisał powieść wierszem: Anna z Nabrzeża, ale utwór ten chybiony daje tylko miarę upadku jego talentu. Pomimo obiecującego początku, rzecz w osnowie błaha, nie wywiera i w rozwiązaniu wrażenia. Odtąd pisze tylko w duchu towianizmu rozprawy: «Stanowisko poetów w społeczeństwie», «Rzut oka na żywot A. Malczewskiego», «Słowo o poświęceniu» i inne. Najcenniejsza praca: «Dziennik podróży do Tatr» (1853), odtwarza wiernie doznawane w r. 1832 wrażenia. Wreszcie w r. 1869 wydaje wierszem: «Posłanie do Polski» i wyjątki z poematu «BogaRodzica».
Goszczyński życie całe doznawał niedostatku w czasie oblężenia zaś Paryża wpadł prawie w nędzę, która podkopała jego organizm zawsze odporny i silny. To też dawni przyjaciele i wielbiciele jego talentu sprowadzili go w r. 1871 do Lwowa. Stąd jeszcze raz zwiedził ukochane Tatry. W pięć lat później, otoczony czcią i miłością, w domu pod 54, przy zbiegu ulic: Batorego i Fredry, w d. 25 lutego 1876 r. dokonał życia pełnego trudu i bolesnych zawodów. Był to talent potężny, samorodny, jak rumak stepowy nie znoszący wędzidła, który więcej dbał o siłę wyrażenia, niż formę, więcej wierzył w tajemnicze siły przyrody i mądrość tradycyjną ludu, niż w naukę.
Szczęsny Feliński taką daje jego charakterystykę: «Średniego wzrostu, średniej tuszy, nieożywionej żadnym wyrazem twarzy, bez zarostu, a mocno ospowaty, przytem mało i chłodno mówiący, robił przy pierwszem spotkaniu tak niekorzystne wrażenie, że chciało się podejrzewać gospodarza (spotkał go u Karola Sienkiewicza w Paryżu) o jakąś dla zabawy urządzoną mistyfikacyę. A jednak była to dusza prawdziwie poetyczna i charakter równie dzielny, jak szlachetny» («Pamiętniki,» t. I, str. 305).
Towiański nazywał go: «duszą w skale!» I rzeczywiście, było coś w niej z natury granitu.[1]

Roman Plenkiewicz.




  1. Por. Zyg. Wasilewski: «Narodziny poety romantyka», («Ateneum», t. III, str. 258, z r. 1895.) — Tenże: «Kościelisko, niedokończony poemat Sew. Goszczyńskiego» («Kur. Warszawski»). - St. Zdziarski: «Seweryn Goszczyński, rozwój jego talentu poetyckiego do r. 1827», (Ateneum, t. IV, zesz. II, str. 274-301; zesz. III, str. 402-486 r. 1899). — P. Chmielowski: «Hist. liter. pol.» t. IV, str. 121-128. Dzieła, t. I i II, Lipsk, 1870.