Strona:Aleksander Błażejowski - Sąd nad Antychrystem.pdf/88

Ta strona została uwierzytelniona.

tem przyznał się, że pisze powieść. Gdy czytał mi ją byłam tak treścią pochłonięta, że nie zdawałam sobie często sprawy, gdzie jestem i kto obok mnie siedzi.
„Jednego dnia czytał, a ja zapadłam w jakiś trans zasłuchania i nagle uczułam, że czyjaś ręka obejmuje mnie w pół i silnie przyciąga ku sobie. Ocknęłam się dopiero wtedy, gdy uczułam ciepły oddech na swojej szyi. Odwróciłam się szybko i spostrzegłam spieczone gorączką usta. Sekundę patrzyłam na te usta z przerażeniem, widziałem, że rozsuwają się w lubieżnym uśmiechu. Ogarnął mnie strach. Wyrwałam się z objęć Gałkina i biegłam bez tchu po ciemnych schodach, by jaknajprędzej znaleść się... między ludźmi.
„Ten wieczór zakłócił między nami harmonję. Zaczęłam podejrzewać, że jest nieuczciwym, nie miałam jednak sił opuścić go. Spotykaliśmy się już, ale w cukierence na Wilczej. To był powód zmiany miejsca spotkania, który tak ciekawił pana prokuratora“ — odpowiedziała z wyrzutem, iż zmuszono ją do odnowienia bardzo przykrego wspomnienia.
W oczach Zabielskiego zajaśniało współczucie.
— Przepraszam panią, że dotknąłem przykrej dla niej sprawy. Sądziłem, że pytam o ważny dla śledztwa szczegół. A teraz może powie mi pani w jaki sposób tłómaczyć sobie przedostanie się treści powieści Gałkina do wiadomości Karnickiego.
— „Na to pytanie nie mogę dać poważnego wyjaśnienia. Podać mogę jednak szczegół, który może naprowadzić pana na jakiś ślad. Otóż wiadomość o morderstwie i wyjaśnienie podłej roli, jaką Gałkin wśród nas odgrywał, podziałały na członków naszego związku, jak uderzenie pioruna. Byliśmy ogłuszeni. Brat nie doweirzał bratu. Mnie, która byłam najbliżej Gałkina, wzięto z związku pod obserwację, również policja opiekowała się mną specjalnie, sądząc, że jedynie ja mogę dać jakieś bliższe wyjaśnienia o morderstwie. W urzędzie śledczym wypytywano mnie sto razy o jeden i ten sam szczegół,