Strona:Aleksander Kuprin - Wiera.djvu/42

Ta strona została uwierzytelniona.

ani jednego wychowanka. Mamy ochotę wypisać cenę na każde dziecko, które nam przyprowadzą.
— Poco premje, Anno Mikołajewno? wtrącił huzar. Weź mnie Pani za darmo. Daję słowo honoru, że niema na świecie bardziej zepsutego chłopca odemnie.
— Cicho ma być. Z panem nie można wogóle serjo mówić, śmiała się swemi błyszczącemi oczyma.
Książę Wasyl Lwowicz siedział przed dużym, okrągłym stołem i pokazywał siostrze, generałowi i swemu szwagrowi album familijne, własnoręcznie ilustrowane humorystycznymi rysunkami. Wszyscy czworo zaśmiewali się tak serdecznie, że przyłączyli się do nich inni goście, nie zajęci przy kartach.
To album służyło jako ilustrowany dodatek do satyrycznych opowiadań księcia. Z niezamąconym spokojem pokazywał on n. p.: Historje miłosnych awantur dzielnego generała Anosowa w Turcji, Bułgarji i innych krajach“, „Przygody i zaloty fircyka Mikołaja Bułat-Tuganowskiego w Monte Carlo“, i td.
— A teraz, moje panie i panowie, ujrzycie krótką biografję naszej kochanej siostry Ludmiły Lwownej, oznajmił rzucając na swą siostrę krótkie, a ironiczne spojrzenie. „Pierw-