Strona:Anafielas T. 2.djvu/14

Ta strona została uwierzytelniona.
14

Mindows, którego Ryngold przyznał synem,
Choć z niewolnicy ruskiéj się urodził,
Najmłodszy wiekiem, najwyższy postawą,
Co się przy braciach jak jastrząb wydawał
W wróbli z pod strzechy wypłoszoném stadzie.
Mindows Ryngoldów syn, w którego oku
Błyszczała żądza boju, krwi pragnienie,
Nienasycona duma, wzgarda ludzi.
Prosty jak sosna, silny jak dąb stary,
Mądry jak Żaltis[1], którego czczą w Litwie.

Wszyscy trzej padli twarzą przed olbrzymem,
I szaty jego kraje całowali,
I żałośnemi jęki go witali;
Ale łzy w oczach żadnego nie było,
Tylko w Mindowsa oku rosy kropla
Świéciła jedna, samotnie zwieszona.

— Powstańcie — Ryngold rzekł; wstali w milczeniu
Jeden drugiego pożera oczyma,
Stoją; a radzi rzucić się na siebie;
Tak ich nienawiść wzajemna rozpala;
Wtém głos Ryngolda w uszach im zatętni. —
Starzec się podniósł i oparł na dłoni,
I oczy wlepił w synów, resztą ognia
Płonące jeszcze. — Widzicie, rzekł zcicha,
Mnie czas umiérać, dzisiaj jeszcze może

  1. Wąż.