Strona:Anafielas T. 3.djvu/20

Ta strona została uwierzytelniona.
18

Teraz wracam do ołtarzy.
Nie czyń złego, puść mnie, Panie!
Bóg podróżnych niech ci zdarzy
Szczęsną drogę, powitanie
W progu zamku, gdy spoźniony
Do dzieci wrócisz i żony. —

— O! do zamku mi daleko!
Widmuntówno! nie dziś stanę;
Za siódmą on stoi rzeką,
A gdy wrócę, nie kochaną
Żonę, ale psy, sokoły,
Powitam w nim, niewesoły. —

I poleciał. Ona stała;
Raz ku górze, dwa ku niemu
Tęskno, smutno spoglądała;
I powoli ku swojemu
Szła ustroniu, a dumała
Z okiem w ziemi, w myślach cała.



Jasne niebo, znikły chmury,
Żółte piaski złotem świecą,
Na wierzchołek Świętéj góry
Stada dzikich ptaków lecą,
I krążąc nad nią wokoło,
Pieśń zaśpiewały wesołą.