Strona:Anafielas T. 3.djvu/52

Ta strona została uwierzytelniona.
50

Nie — bo jéj serce o wieści powiada,
Nie — bo jéj serce wielkim głosem woła:
— Kiejstut powraca z dalekiéj wyprawy!
Lecz czy zwycięztwem, czy swą raną krwawy? —

I róg się oz wal na przeciwnym brzegu.
Ona pobiegła, kędy łodzie stały,
Na przewoźników, niespokojna, w biegu
Wola, wysyła, dwór wzruszyła cały:
— Pan wasz przybywa! lećcie! pan przybywa!
Róg się Kiejstuta nad brzegiem odzywa. —

I promy pędzą, łodzie się uniosły,
Laskami robią i długiemi wiosły,
Żeglują szybko po cichém jeziorze;
Jéj niespokojność, jak łódź fale, porze;
Czeka i czeka — nie widać ich w mroku,
Całun na ziemi, noc na bystrém oku.

Już bliżéj szelest i szum prutéj fali,
Już płyną, ale w milczeniu, bez krzyku;
Nigdy z zwycięztwem tak nie powracali.
Kiejstut bez burki, bez swojego szłyku,
Nie widać konia, siwego żmudzina,
Milczący Xiążę, niewielka drużyna.

I Witold skoczył, przeciw ojcu śpieszy,
I patrzy z matką. Już Kiejstut wysiada —
On klaszcze w dłonie, przybyciu się cieszy,
Wiesza u sukni, na ojca napada,