Strona:Anafielas T. 3.djvu/84

Ta strona została uwierzytelniona.
82

Ku ludzióm; nie miał, kogoby ukochał.
On rozkazywał, nieposłusznych gromił,
A pacholęta na jego skinienie
Drżały, przed panem lasów jak drży źwierzę.
Cudzéj on rady nie wezwał, nie prosił;
Wzgardą za radę i za miłość płacił.
Czuł silę w sobie, gryzł ojcowskiéj woli
Wędzidła, kopiąc niecierpliwy ziemię.

Inny Jagiełło. On sercem za młodu
Więcéj żył, boju nie pragnął gorąco;
Lubił samotność i słowika śpiewy,
I kwiaty, dzikich puszcz Litwy mieszkańce.
Nieraz u Wilii, u Niemna, wieczory,
Siedząc nad brzegiem, w zadumie przepędzał;
Patrzał na wody, jak kędyś leciały,
Patrzał na chmury, jak się białe gnały,
Jak się z wiatrami kołysały drzewa,
Słuchając pieśni lubego słowika.
I jemu nieraz na dźwięk rogów boju
W sercu krew starych ojców się rzuciła;
On chwytał oręż, lecz pragnął pokoju,
I szukał sercu swemu towarzysza.
Samotny, tęsknił nie za wojny wrzawą,
Za przyjacielem, za nieopisaném
Czémś, do czego się rwą niewieście dusze;
I wieczną próżnię czuł w sobie, i wiecznie
Tęsknił on za czémś, czegoś oczekiwał;