Strona:Anatol France - Zazulka.djvu/82

Ta strona została uwierzytelniona.

wiedzą nie byłby wyszedł z Kryształowego Pałacu tak obronną ręką.
Widząc, że niema miecza, Jantarek rzekł:
— Pocoś tu przyszedł, łbie kosmaty? Po co czyhasz na mnie, skoro nie wyrządziłem ci nic złego?
Na co król Mikrus odparł tonem na poły szorstkim, na poły jowialnym:
— Mój maleńki, nie możesz wiedzieć czy wyrządziłeś mi jaką krzywdę, bo nie znasz ani przyczyn, ani skutków wszechrzeczy, nie znasz wogóle filozofii. Ale dajmy temu pokój. Jeżeli opuszczenie tego leja nie sprawi ci przykrości, chodź ze mną...
Bez chwili wahania ześliznął się Jantarek w dół po gładkiej ścianie szklanego więzienia i stanąwszy nad otworem przemówił do swego wybawcy:
— Jesteś waszmość dzielnym człowiekiem, i kochać będę waści do końca życia. Ale czy nie wiadomo waszmości, gdzie przebywa Zazulka, księżniczka Żyznych Pól?
— Wiele rzeczy jest mi wiadomych — odparł na to karlik — ale bardzo nie lubię, żeby mnie zanudzano pytaniami.
Jantarek zamilkł zawstydzony i w milczeniu wstępował za swym przewodnikiem w głąb ciemnej pieczary, gdzie pełzały polipy i skorupiaki. Niespodziewanie król Mikrus odezwał się z lekkim przekąsem:
— Wybacz, piękny rycerzyku, że droga, którą cię wiodę, nie jest wybrukowana należycie.
— Droga, wiodąca do wolności, jest zawsze piękna — odparł na to Jantarek — i nie zbłądzę z niej pewno, idąc śladami mego dobroczyńcy.
Król Mikrus przygryzł wargi. Kiedy doszli do galeryi porfirowej, karlik wskazał Jantarkowi kręte schody wykute w skale, a służące Krasnoludkom do wydobycia się na ziemię.