Strona:Andrzej Kijowski - Ethos społeczny literatury polskiej.djvu/24

Ta strona została uwierzytelniona.

/"narodowym w formie, socjalistycznym w treści"/, stała się kultura polska wyrazem i świadectwem nieujarzmionych polskich aspiracji do bytu odrębnego. Posierpniowe miesiące 1980/1981 nie były w dziejach powojennej kultury polskiej nagłą eksplozją, lecz punktem dojścia — sukcesem, na który złożyło się tak wiele: opór bierny i czynny przeciw uniformizacji, obłudzie i zuchwalstwu, obrona rzemiosła i imponderabiliów, działania jawne i niejawne. A nade wszystko silna i nigdy nie zachwiana świadomość tradycji, poczucie losowej ciągłości, żywa wymowa historycznych analogii. Dla każdej sytuacji, jaką stwarzała PRL, był wzór gotowy w całej historii porozbiorowej. Oto źródła sukcesu, którym było zachowanie kulturalnej ciągłości i tożsamości wbrew stalinowskiej i neostalinowskiej ideologii, wydarcie aparatowi partyjnemu i rządowemu sporego zakresu swobód twórczych i ideowych, stworzenie w otwartym konflikcie z władzami niezależnego obiegu publikacji, a na koniec, po sierpniowej rewolcie robotniczej, zarysowanie pod osłoną "Solidarności" oryginalnego programu rozwoju kultury polskiej opartego na społecznym, niezależnym, mecenacie. Program ten powstawał na zjazdach walnych ZLP, SDP, SPATiF-u, i innych związków twórczych, w pracach Komisji Porozumiewawczej Stowarzyszeń Twórczych i Naukowych, miał znaleźć swój najpełniejszy wyraz w uchwałach i rezolucjach Kongresu Kultury Polskiej, którego obrady przerwało ogłoszenie stanu wojennego. Świadectwem twórczej myśli tego okresu są zresztą czasopisma literackie i w ogóle ówczesna prasa.
Oprócz pieniędzy i materiałów władza gotowa będzie zapewne ofiarować twórcom swoiste "swobody". Cenzura na pewnych punktach np. na punkcie ZSRR lub wojska, do obłędu wyczulona — w wielu innych jest o wiele liberalniejsza od cenzury Gierkowskiej. Tamta np. zabraniała pisać w prasie o brakach żywnościowych, zatruciu środowiska, o katastrofie mieszkaniowej i zdrowotnej, obecna nie zabrania — ba! trudno się też dziwić, skoro król nie tylko sam przyznał, że jest nagi, lecz nawet publicznie się sfajdał. Nie ma też, jak dotychczas, list proskrypcyjnych, czyli tzw. cenzury podmiotowej, i nawet pisarze z emigracji lub miejsc odosobnienia mogą znaleźć się w oficjalnym druku. Wychodzą teraz książki od lat przetrzymywane w wydawnictwach z powodów personalnych. Wreszcie — rzecz niesłychana w socjalistycznym "obozie" — cenzura pozostawia ślad swych interwencji w postaci groteskowych zresztą odnośników do odpowiednich paragrafów ustawy.
Więc władza, która w ramach "normalizacji" lubi posłu-