Strona:Antoni Ferdynand Ossendowski - Od szczytu do otchłani.djvu/157

Ta strona została uwierzytelniona.

i w armji. Magistraty miejskie i dowództwa zwróciły się do głównych kierowników Komitetu Centralnego z prośbą, aby nie przerywali odrazu swych czynności, regulujących życie Dalekiego Wschodu i pośredniczących pomiędzy różnemi i wrogiemi odłamami społeczeństwa. Naczelne dowództwo zaś nie śmiało brać w swe ręce ewakuacji armji, obawiając się braku zaufania żołnierzy do władz wojskowych.
Życie znowu wołało nas do czynu, a logika szeptała coraz natarczywiej, że gorzko zato pokutować będziemy. Ta obawa spowodowała, że zaledwie kilku dawnych kolegów moich z Komitetu Centralnego zgłosiło się do nowej pracy, a śród nich Nowakowski, Sass-Tisowski, dr. Czaki, von Dreyer i Lepeszyński. Stanęło też kilku nowych ludzi, mało jeszcze nam znanych.
Postanowiliśmy utworzyć „Związek pracujących“ we wszystkich instytucjach prywatnych, urzędach państwowych, przedsiębiorstwach przemysłowych i handlowych. Zarząd tego związku miał ująć w swoje ręce życie kraju.
Masy robotnicze chciały uznać tę nową organizację, lecz agenci monarchistów znowu zaczęli jątrzyć robotników i podburzać przeciwko nam. Wtedy zarząd „Związku pracujących“ wydał deklarację, w której nawoływał wszystkich do pracy i spokoju i oznajmiał, że całą odpowiedzialność za swe czyny przyjmuje na siebie wyłącznie.
Deklaracja sprawiła doskonałe wrażenie, i śmiem twierdzić, że nigdy na Dalekim Wschodzie nie było bardziej spokojnego i produkcyjnego okresu, jak pomiędzy 15 grudnia 1905 a 29 stycznia 1906 r.
Dowiedzieliśmy się na sądzie, przed którym potem stanęliśmy, że nawet żandarmi i prokurator uznali to i w bardzo dla nas pochlebnym tonie donosili do Petersburga, twierdząc, że działalność Komitetu Centralnego,